Bylim z córkami w Sopocie. Bo Trójka przyjechała, a jak Trójka, to Asia Mielewczyk, która tak kiedyś Matkę Sanepid przemaglowała* przed mikrofonem, że trzeba było mocno ciąć materiał, by łkania nie było słychać. Ale MS nie żywi urazy, Asię dzisiaj odwiedziła.

Był też Marek Niedźwiecki, ale MS ma z nim już tyle zdjęć, że się nie pchała.

Córki za to się wepchnęły do koszyczka

A na molo Córka Druga wleciała prosto pod nogi jakiegoś japońskiego turysty. CD padła na płasko, tenże cudem zachował pion. Japończyk zaczął mnie bardzo przepraszać za potrącenie dziecka, a ja mu łamaną angielszczyzną odpowiedziałam, że nic się nie stało i że ona wiecznie się przewraca, bo to takie dziecko-kamikadze. Kumacie? Japończykowi o kamikadze… A Rosjanom jakimś wmówiłam, że od 10:00 trzeba zapłacić za parking… Ja też, gdy tylko wymieniłam 20 zł na monety, to zapłaciłam. 7 zł. Mimo, że na wyświetlaczu mrugała informacja: „Dzisiaj parkowanie za darmo”. Bo to kurna SOBOTA jest! Mam parking w Sopocie opłacony do 12:06 w poniedziałek…
A po 5h biegania

poszłyśmy na obiad

i deser

No także teges. Czekam na Wasze komentarze w kwestii powyższej
* Dobra. Skłamałam. O coś tam spytała, o jakąś pierdołę, a ja się zryczałam sama. A potem ona strasznie musiała się namęczyć, żeby zrobić z tego materiał
33 thoughts on “Długa dżewniana kładka w Copot”