Prace integrujące rodzinę sobie wymyślają, cholera jasna. Jedna ryczy, druga ryczy, ja wkurzona. To już czwarta praca była, reszta poszła w kosz. Miała być pisanka. Wyszedł „kurczak z nadczynnością tarczycy”, jak to określiła moja koleżanka Marta. Bo my z Córkami mamy w nosie konwenanse.
Produkt DIY. Wytłaczanek do jajek w workach na śmieci szukałam. Córka Druga malowała korpus i grzebień. I ryczała, bo kazałam jej sukienkę zmienić z eleganckiej na „brzydką”. Córka Pierwsza malowała dzwonki i trawę. I też ryczała, ale już nie pamiętam dlaczego. Jak się jaja kurze wyjmie, to ma puste oczodoły i wygląda jeszcze straszniej.
Precz z pracami plastycznymi dla rodziców i dzieci! Wcale te długie popołudnia spędzone na klejeniu i malowaniu nas do siebie nie zbliżyły. No chyba że do popełnienia rytualnego samobójstwa.
73 thoughts on “Nie dla nas konwenanse (tylko dla osób o mocnych nerwach)”