Może, oj może. I niby Matka Sanepid wie, że dzieci chwalić nie można, a zawsze pochwali. I zawsze potem ma przekichane i bokiem jej to wychodzi. I chociaż czytała już wiele razy, że się chwalić nie powinno, to strzela tę gafę regularnie.
MS powiedziała dwie rzeczy, które zmieniły jej życie w koszmar. Pierwszą było:
– Córki ostatnio przesypiają całą noc w swoich łóżeczkach.
A drugą:
– W sumie zima minęła spokojnie. Obyło się bez zapalenia oskrzeli, krtani i innych poważnych chorób typowych dla tej pory roku.
W nocy, która nastąpiła po dniu, w którym MS orzekła, że córki już śpią w swoich łóżkach Córka Druga pokazała wała i przylazła już o północy, by kopać Matkę po nerach, szarpać ją za włosy i mało brakowało, by spuściła MS na głowę magnetofon, który stoi na oknie nad łóżkiem. Nad ranem w łóżku MS była także Córka Pierwsza, która spała w dziwacznej pozycji, z rozdziawioną paszczą i głową opartą na Córce Drugiej. Skończyły się spokojne, samotne noce Matki S, która znowu zaczęła myśleć o wąskim łóżku na wysokiej antresoli z odkręcaną drabinką, by te dwie wiedźmy nie mogły się do niej dostać (CP nie jest odważna, a CD jest niska..)
Dzisiaj w nocy okazało się, że jest jeszcze coś gorszego niż CD w nocy w łóżku MS. To jest CHORA CD w łóżku MS. Taka zasmarkana, z gorączką i bolącym uchem. Marudząca, jęcząca, sapiąca od północy do 4 nad ranem. Odpieluchowana całkowicie i życząca sobie, by o 3 nad ranem zanieść ją do łazienki i posadzić na nocnik. Zgrzaną, zarumienioną, gorącą jak piec.
– Ciiiiichutko Córko Druga, bo dziadek śpi.
– I babcia też* – powiedziała idąc przez korytarz CD.
Wszyscy spali, tylko nie MS i CD.
* dokładnie to powiedziała „i ciapcia te”
ojeju… ależ ja Cię doskonale rozumiem… współczuję tego „pieca”, bo nie dość, że człowiek ledwo żyw, to jeszcze stres, żeby to cholerstwo się nie pogłębiło… ale twarda z Ciebie kobitka, a dziewczynkom też niczego nie brak – dacie radę :o)))) (!)
łącze sie w bólu ja mam w domu szpital
taa ja ostatnio chwaliłam się wyrzuconym smokiem i miałam arie ok 40minutowej histerii nie dającej się nijak załagodzić ale wygrałam z kryzysem każda choroba się kończy cierpliwości MS i szybkiego wyzdrowienia mnie dziś też coś bierze ale mam nadzieję że się nie rozwinie bo przede mną wesele i drugie ważne wydarzenie pierwsza noc bez mamy już się boję;/
w sensie córki noc beze mnie nie że moja bez mojej mamy
Na przyszłość: nie wywołuj kupy z dooopy. Ja mam podobnie i zawsze boję się głośno chwalić.
Witaj w klubie zapeszających. Ja ostatnio powiedziałam „my na szczęście jakoś przetrwaliśmy tę zimę zdrowi”. I co? Następnego dnia mała miała katar, potem rozłożyłam się ja i małż:/ Mala i mąż chorują już drugi tydzień.
To jakaś ogólnoświatowa cholera, bo moje dzieci, a mieszkam daleko od Ciebie, złapało podobne paskudztwo. I sobie myślę, że trzeba było nie stękać i nie narzekać wcześniej…a łapska od noszenia i bujania to same chcą się amputować :/
Oj tak to jest z tym chwaleniem dzieci. Skąd się to bierze, że jak tylko się któregoś pochwali, powie, że zdrowy, grzeczny, itp., to za mniej niż dobę wszystko się odwraca do góry nogami? 😉 A psychologowie mówią: chwalić, chwalić! I bądź tu mądry i pisz wiersze…
PS. Zapraszam do nas na Projekt Londyn na konkurs 🙂
e, właśnie psychologowie twierdzą, że nie należy chwalić…
No to widać są dwie szkoły: falenicka i otwocka. Nasza psycholog żłobkowo-przedszkolna jest z tej drugiej;)
„W sumie zima minęła spokojnie.”
Zima to się jeszcze nie skończyła xD