Bylim na SORze

W naszym miejskim szpitalu. A wszystko przez to, że babcia z dziadkiem chcieli CP zmienić opatrunek i skrzep się oderwał, palec znowu zaczął chlapać krwią po ścianach, babcia ranę obejrzała i stwierdziła, że to jednak musi zobaczyć lekarz. Ubrałam dzieciaka, ubrałam siebie i wio na pogotowie. Na pogotowiu skierowali prosto do szpitala. Pani recepcjonistka była … przemiła. Przemiła inaczej. Ale znalazła pesel córki w jakimś centralnym rejestrze , bo kto by jadąc do szpitala brał ze sobą dokumenty, i skierowała nas gdzie trzeba. Przed „gdzie trzeba” siedziałyśmy jakieś 45 minut, chociaż priorytet miałyśmy „zielony”, co oznaczało, że możemy tam siedzieć do 3 godzin.

Pan doktor był uroczy. I to już piszę zupełnie serio. Fajny młody lekarz, który zawołał jeszcze milszego pielęgniarza. Dziecko opatrzyli jakimś opatrunkiem z maścią, żeby się nie przyklejał do rany. Córka Pierwsza ma ścięty paznokieć i lekko opuszek, ale jeszcze wysłali nas na RTG. Na prześwietlenie czekałyśmy z  5 minut, a wynik był na ekranie lekarza natychmiast. Na koniec dostałam w łapę skierowanie do chirurga („tak na wszelki wypadek, jakby panią coś niepokoiło”) i pakiet opatrunków z maścią i różnej maści. Trzy razy powtórzono mi, jak je zmienić, kiedy i że wsio będzie OK. I nie straszyli mnie prokuratorem, opieką społeczną, nie powiedzieli, że się mnie powinno wysterylizować, żebym więcej dzieci nie miała. Uff.

Córka za to szczęśliwa, bo jak jechałyśmy do tego szpitala, to babcia jej obiecała wyjście na lody w przyszłym tygodniu. Gdy już otarła łzy, pogodziła się z nowym plastrem na palcu, spytała:

– To kiedy te lody?

Jak dostanie anginy przez te lody, to będzie na babcię!

6 odpowiedzi na “Bylim na SORze”

  1. Łoł, wy to macie przygody! Pozazdrościć 😉

  2. „I nie straszyli mnie prokuratorem, opieką społeczną, nie powiedzieli, że się mnie powinno wysterylizować, żebym więcej dzieci nie miała. Uff.” – pewnie tylko dlatego,że nie wspomniałaś o wannie 😛
    Dzielna mała kobieta ! Lody wynagradzają wszystko i ona już to wie 🙂

  3. IZA pisze:

    Jeśli to Wejo, to nie zaskoczyłaś mnie. Mam bardzo dobre zdanie o tym szpitalu.

    • Matka Sanepid pisze:

      Wejo, Wejo. Kiedyś też pojechałam na położnictwo, bo się przestraszyłam, że mi wody uciekają. Okazało się, że spanikowałam, ale złego słowa nikt mi nie powiedział. Podobnie jak leciałam w 5 tyg. ciąży z plamieniem. Pełen profesjonalizm i skupienie na pacjencie. Chociaż moja koleżanka z chirurgii dziecięcej już najlepszych wspomnień nie ma.

  4. Anka77 pisze:

    Dzielna MS :o))) ale swoją drogą – w niedzielę do szpitala… dżizas :o)))

  5. Basia pisze:

    A mówią że Leśnej Góry to nie ma…

Skomentuj Basia Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *