Gdyby za wyrodność mi płacili, byłabym milionerką 2

W czwartek wieczorem odbieram telefon od sąsiada:

– Ty wiesz, że dzieciaki jutro mają przyjść na galowo?
– Nieeeee..
– Nie dostałaś zaproszenia? Jutro jest pasowanie na przedszkolaka i dzieci będą występować.
– Nieeeee, ale to chyba pasowanie maluchów, a starszaki będą tylko występowały.
– Być może, ale daj CP siateczkę z jakąś sukienką, w razie czego się przebierze.

Spakowałam CP najładniejszą kieckę i czerwone lakierki, rano ów sąsiad wziął ją do przedszkola i dopytał jeszcze, czy aby na pewno to tylko rodzice maluchów otrzymały zaproszenia.

O godzinie 14.30 dzwoni jego żona.

– Nie jedziesz do przedszkola na te występy?

Tu mnie skręciło w żołądku z niepewności:

– Twój mąż mówił, że tylko rodzice maluchów mają być… Kurcze… jak mnie nie będzie, a wszyscy będą… no nic, to ty jesteś ciotka, to będzie ciotka.

Po 2 godzinach wraca CP. Sąsiadka wpuściła ją na klatkę, a weszła do góry już sama. Idzie… w lakierkach i sukience, kiteczkach, cała uradowana.

– Były występy! I byli rodzice. Wszyscy rodzice byli, ciocia M. też była.

No pięknie. Drugi milion zarobiłam. Szybki sms do sąsiadki:

– CP mówi, że byli wszyscy. Jednak jestem wyrodna. I wiecznie niedoinformowana – i zaczęłam się przed córką kajać, przepraszać, w myślach na przedszkole wściekać za brak zaproszenia, gdy dostałam odpowiedź:

– Wszyscy rodzice. Ale TRZYLATKÓW.

Nie mam miliona 🙂

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *