Matka dziecka nie puściła na wycieczkę

Córka Pierwsza wyjazd ma w przedszkolu, do teatru jakiegoś. Autokarem. Pierwsze co MS skojarzyła myśląc o wycieczce autokarowej, to było „śmierć na drodze”. Na bank autokar będzie stary, kierowca nawalony w cztery dupy i wszyscy zginą na przełęczy… albo na Estakadzie Kwiatkowskiego*. Potem jednak pomyślała, że wycieczek autokarowych będzie jeszcze sporo. W przedszkolu, w szkole, że MS sama autokarem jeździła. Ba! Południową Europę zjeździła autokarem i bać się zaczęła dopiero, gdy raz wracała z Ukrainy i kierowcy najwyraźniej się bardzo spieszyło do domu…

I miała MS jednak dziecko na wycieczkę puścić, ale najpierw nie miała kasy, a gdy już miała, to CP się rozchorowała, przesiedziałyśmy obie tydzień w domu i to był właśnie ten tydzień, kiedy rodzice dokonywali wpłat na poczet wycieczki. I dla CP miejsca już nie starczyło. I teraz MS musi wytłumaczyć córce, że zamiast przedszkola, zamiast wycieczki, dzień musi spędzić rodzinnie. MS chyba z kasy wyskoczy i zafunduje córkom godzinę w sali zabaw, lody, basen czy inny szajs, żeby odkupić winy. I już zbiera stówę na przedszkolny piknik rodzinny, na który wszyscy dojadą…. autokarem.

Zaprawdę powiadam Wam, MS by zbankrutowała, jakby zaczęła wszystkie swoje lęki leczyć psychiatrycznie…

 

 

* Taka malownicza trasa z Gdyni na Obwodnicę Trójmiasta.

33 odpowiedzi na “Matka dziecka nie puściła na wycieczkę”

  1. Zaczytana pisze:

    Niestety też tak mam :DD
    Nie da się tego leczyć 😉

  2. Elenka pisze:

    Strachy, lęki.. A największy o smutne oczy u CP 🙂

  3. madzix pisze:

    pierwsze co nasunęło mi się na myśl gdy przeczytałam słowo wycieczka – to wypadek i śmierć 😀 mam nadzieję, że to w miarę normalne….;p

  4. sonja7 pisze:

    Ale takie są nasze Mamy, że się przejmują losem swoich dzieci 🙂 proszę się tym nie przejmować, bo to zdrowy objaw zainteresowania własnym dzieckiem 🙂

  5. dont_give_up pisze:

    U nas wlasnie tygodniowa przerwa semestralna i jakies zacmienie chyba mialam, ze wybralam sie z dzieckiem na miasto, a tam wesole miasteczko (zawsze tam jest jak sa jakies ferie, a ja glupia zupelnie zapomnialam) – oczywiscie Mlody posikany ze szczescia,a ja ubozsza o kilka funtow (dobrze ze w portfelu jakas kasa byla, inaczej wloklabym wyjca do domu). Jutro chyba wrecze dziecku 10 funtow i niech idzie z ciotka szalec. Mila byc wycieczka pociagiem, ale pogoda do bani sie zapowiada, wiec niech wyda kase na pierdoly i to co lubi. A jak bedzie jakas wycieczka szkolna, to pierwsza Mlodego na nia wypchne 😀 Chociaz porownujac standard autobusow w UK i PL, to ja sie nie mam czego obawiac – czasem widuje pod szkola taki wycieczkowy bus i normalnie full wypas, sama bym na taka wycieczke sie wybrala takim wozem, ale powstrzymuje mnie tylko dzien z kilkudziesieciorgiem szalejacych potworow 😀

  6. variola pisze:

    bo to się na policję zgłasza tajniacko, przed innymi mamami i wychowawczynią do drogówki trzeba zadzwonić, wtedy przyjadą przed wyjazdem, sprawdzą klocki, alkomatem kierowcę i takie tam…
    a dla czego tajniacko? Zapytacie
    -bo wycieczka opóźni się o jakieś 20 min i inne matki oraz wychowawca potrafią stać i jęczeć, że nie mogą pomachać dziecku i wrócić do swoich zajęć… tak tak nie raz słyszałam teksty typu „o nie znowu ktoś na policję dzwonił” albo „czy kogoś powaliło ciągle tak wydzwaniać”
    a od policjantów przez telefon słyszę, że dobrze, że dzwonię bo co chwila jakiś autokar cofają bo albo kierowca na kacu, albo światła uszkodzone, dziwne policji zależy bardziej niż niektórym matkom…

    • Zaczytana pisze:

      Ale czemu tajniacko trzeba to robic? Zgłoszenie chęci sprawdzenia autokaru wycieczkowego jest obowiązkiem nauczyciela organizujacego wycieczkę.

      • ssssssss pisze:

        Nie jest. Nauczyciel może to zrobić, ale nie musi, rodzic może to zrobić ale też nie musi. Policja teraz przyjeżdża rzadko, bo badania są robione na ich stacjach i tam autokar powinien się stawić wcześniej, jakąś godzinę przed odjazdem. Gwoli jasności – to nie są jakieś bardzo szczegółowe badania. Trzeźwość kierowcy, godziny pracy (teraz obok tachografu pojawiły się karty chipowe, ponoć dużo trudniejsze do zmanipulowania), stan autokaru – ale to bardzo pobieżnie. I więcej nic. Niby dobre i to… Ale wkur… mnie, jak ktoś napisał, że nauczyciel musi. Nie musi. Nie musi też jeździć na wycieczki, bo tego nie ma w żadnym statucie. Może – i to jest jego dobra wola. Tyle.

        • Agnieszka pisze:

          Jak byłyśmy małe, nasz Tata zawsze dzwonił, przed każdą wycieczką. Nigdy nic nie było, ale jakoś wszyscy czuli się pewniej. Szkoda tylko, że on jeden o to dbał, a reszta rodziców miała to w nosie? nie wiedziała, że tak można?

  7. Mama T. pisze:

    Estakada Kwiatkosia – Malownicza trasa tym bardziej, ze stosunkowo od niedawna gotowa w całości, a wcześniej kończyła się w powietrzu tzw. uskokiem gierkowskim, na którym podobno zakończyła podróż 4-osobowa rodzina w maluchu pędząca nad morze nomen omen z Katowic.

    PS. Ja 4-latki nie puściłam na wycieczkę z ogniskiem widząc oczyma wyobraźni żarzący patyk wbity w dowolny z naturalnych otworów jej ciała. Wycieczka się nie odbyła, więc nie muszę się tłumaczyć. :-)))

  8. asiowa pisze:

    o żeż, dzieci są drogie…

  9. Matka Sanepid pisze:

    Są bardzo drogie. Dosłownie też…

  10. Jacquelane pisze:

    A tam wycieczka. Ja widzę śmierć jak narzeczony syna podrzuca. I mam wizję, że go nie złapie i dziecko głowę rozbije o podłogę. I że będzie pełno krwi.

  11. futrzak pisze:

    płać, Matko płać, i płacz. kiedyś pomyliłam godziny wyjazdu na wycieczkę, goniłam autem autokar a mieli godzinę przewagi. mam nauczkę 😀

  12. eve_79 pisze:

    JACQUELANE – mnie tata kiedyś tak podrzucał, że zaryłam łepetyną w sufit 🙂 Mimo tego zdarzenia/zderzenia moja głowa ma się całkiem nieźle… chociaż czy ja wiem 😉

  13. Anka1977 pisze:

    Jak ja Ciebie rozumiem :-))) nie puściłabym, sorry… :-)))

  14. Ja to chyba jakaś wyrodna jestem, bo jakoś się nie potrafię tak przejmować. Choć przyznam, że jak Księciunio na obóz zuchowy jechał w zeszłe wakacje gromadą autokarów, to dopóki nie dowiedziałam się, że dojechali – drżałam.
    Za tydzień jedzie na wycieczkę – z klasą 🙂

  15. basiulekStg pisze:

    heh ja na razie tego problemu nie mam…na razie tylko przejmyje sie z iloma i jakiej wielkości strupami wróci od dziadków (zawsze jakiegoś od nich przywozi)

  16. czytelniczka pisze:

    Obawy sa sluszne bo te autokary nie maja pasow i przy ostrym hamowaniu dzieci leca z siedzen…i co najsmutniejsze to jest zgodne z prawem.

  17. Matka Sanepid pisze:

    Ten miał mieć pasy, zaznaczyli to w ogłoszeniu o wycieczce.

  18. Karolina pisze:

    No to jak teraz matka tyyyyle kasy wyda na pocieszanki to córa na pewno będzie uradowana. Morał jest taki, że z dziećmi co ma wyjść tanio, zawsze wychodzi drogo.

  19. znasz mnie pisze:

    Matka przy Tobie czuję że serca nie mam i na matkę się nie nadaję 😉
    obaw powyższych totalnie brak

  20. magdaBem pisze:

    heh starszego M puściłam autokarem dopiero jak 12 lat skończył. Cierpienia takie same -nie warto zwlekać.

  21. Myślałam, że tylko ja tak mam..nie puściłam 5latki nawet na wycieczkę gdzieś tam, miejskim. Wystarczy mi cierpienie, że musi chodzić do szkoły 😉

  22. Renata Piekarska via Facebook pisze:

    Łezka się w oku kręci jak pomyślę jakie „tanie” były przedszkolne wycieczki. Mój syn w grudniu jedzie ze swoją klasą ( VI ) za bagatela 660,00 PLN !

  23. Renata Piekarska… 660 zł za wycieczkę??? Kurde, dopiero od stycznia posyłam synka do przedszkola ale chyba już zacznę odkładać na wycieczki! Masakra!

  24. Magdalena Diak via Facebook pisze:

    A gdzie i na ile za to 660zł jedzie? Moja IV-klasistka jedzie na 3dni za 350zł do Wa-wy, w tym przejazd, bilety wstępów wszelakie, wyżywienie.

  25. 660zł – o nie, wolałbym spakować plecaki, i jechać w góry.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *