Córka Pierwsza wyjazd ma w przedszkolu, do teatru jakiegoś. Autokarem. Pierwsze co MS skojarzyła myśląc o wycieczce autokarowej, to było „śmierć na drodze”. Na bank autokar będzie stary, kierowca nawalony w cztery dupy i wszyscy zginą na przełęczy… albo na Estakadzie Kwiatkowskiego*. Potem jednak pomyślała, że wycieczek autokarowych będzie jeszcze sporo. W przedszkolu, w szkole, że MS sama autokarem jeździła. Ba! Południową Europę zjeździła autokarem i bać się zaczęła dopiero, gdy raz wracała z Ukrainy i kierowcy najwyraźniej się bardzo spieszyło do domu…
I miała MS jednak dziecko na wycieczkę puścić, ale najpierw nie miała kasy, a gdy już miała, to CP się rozchorowała, przesiedziałyśmy obie tydzień w domu i to był właśnie ten tydzień, kiedy rodzice dokonywali wpłat na poczet wycieczki. I dla CP miejsca już nie starczyło. I teraz MS musi wytłumaczyć córce, że zamiast przedszkola, zamiast wycieczki, dzień musi spędzić rodzinnie. MS chyba z kasy wyskoczy i zafunduje córkom godzinę w sali zabaw, lody, basen czy inny szajs, żeby odkupić winy. I już zbiera stówę na przedszkolny piknik rodzinny, na który wszyscy dojadą…. autokarem.
Zaprawdę powiadam Wam, MS by zbankrutowała, jakby zaczęła wszystkie swoje lęki leczyć psychiatrycznie…
* Taka malownicza trasa z Gdyni na Obwodnicę Trójmiasta.
Niestety też tak mam :DD
Nie da się tego leczyć 😉
Strachy, lęki.. A największy o smutne oczy u CP 🙂
pierwsze co nasunęło mi się na myśl gdy przeczytałam słowo wycieczka – to wypadek i śmierć 😀 mam nadzieję, że to w miarę normalne….;p
Ale takie są nasze Mamy, że się przejmują losem swoich dzieci 🙂 proszę się tym nie przejmować, bo to zdrowy objaw zainteresowania własnym dzieckiem 🙂
U nas wlasnie tygodniowa przerwa semestralna i jakies zacmienie chyba mialam, ze wybralam sie z dzieckiem na miasto, a tam wesole miasteczko (zawsze tam jest jak sa jakies ferie, a ja glupia zupelnie zapomnialam) – oczywiscie Mlody posikany ze szczescia,a ja ubozsza o kilka funtow (dobrze ze w portfelu jakas kasa byla, inaczej wloklabym wyjca do domu). Jutro chyba wrecze dziecku 10 funtow i niech idzie z ciotka szalec. Mila byc wycieczka pociagiem, ale pogoda do bani sie zapowiada, wiec niech wyda kase na pierdoly i to co lubi. A jak bedzie jakas wycieczka szkolna, to pierwsza Mlodego na nia wypchne 😀 Chociaz porownujac standard autobusow w UK i PL, to ja sie nie mam czego obawiac – czasem widuje pod szkola taki wycieczkowy bus i normalnie full wypas, sama bym na taka wycieczke sie wybrala takim wozem, ale powstrzymuje mnie tylko dzien z kilkudziesieciorgiem szalejacych potworow 😀
bo to się na policję zgłasza tajniacko, przed innymi mamami i wychowawczynią do drogówki trzeba zadzwonić, wtedy przyjadą przed wyjazdem, sprawdzą klocki, alkomatem kierowcę i takie tam…
a dla czego tajniacko? Zapytacie
-bo wycieczka opóźni się o jakieś 20 min i inne matki oraz wychowawca potrafią stać i jęczeć, że nie mogą pomachać dziecku i wrócić do swoich zajęć… tak tak nie raz słyszałam teksty typu „o nie znowu ktoś na policję dzwonił” albo „czy kogoś powaliło ciągle tak wydzwaniać”
a od policjantów przez telefon słyszę, że dobrze, że dzwonię bo co chwila jakiś autokar cofają bo albo kierowca na kacu, albo światła uszkodzone, dziwne policji zależy bardziej niż niektórym matkom…
Ale czemu tajniacko trzeba to robic? Zgłoszenie chęci sprawdzenia autokaru wycieczkowego jest obowiązkiem nauczyciela organizujacego wycieczkę.
Nie jest. Nauczyciel może to zrobić, ale nie musi, rodzic może to zrobić ale też nie musi. Policja teraz przyjeżdża rzadko, bo badania są robione na ich stacjach i tam autokar powinien się stawić wcześniej, jakąś godzinę przed odjazdem. Gwoli jasności – to nie są jakieś bardzo szczegółowe badania. Trzeźwość kierowcy, godziny pracy (teraz obok tachografu pojawiły się karty chipowe, ponoć dużo trudniejsze do zmanipulowania), stan autokaru – ale to bardzo pobieżnie. I więcej nic. Niby dobre i to… Ale wkur… mnie, jak ktoś napisał, że nauczyciel musi. Nie musi. Nie musi też jeździć na wycieczki, bo tego nie ma w żadnym statucie. Może – i to jest jego dobra wola. Tyle.
Jak byłyśmy małe, nasz Tata zawsze dzwonił, przed każdą wycieczką. Nigdy nic nie było, ale jakoś wszyscy czuli się pewniej. Szkoda tylko, że on jeden o to dbał, a reszta rodziców miała to w nosie? nie wiedziała, że tak można?
Estakada Kwiatkosia – Malownicza trasa tym bardziej, ze stosunkowo od niedawna gotowa w całości, a wcześniej kończyła się w powietrzu tzw. uskokiem gierkowskim, na którym podobno zakończyła podróż 4-osobowa rodzina w maluchu pędząca nad morze nomen omen z Katowic.
PS. Ja 4-latki nie puściłam na wycieczkę z ogniskiem widząc oczyma wyobraźni żarzący patyk wbity w dowolny z naturalnych otworów jej ciała. Wycieczka się nie odbyła, więc nie muszę się tłumaczyć. :-)))
o żeż, dzieci są drogie…
Są bardzo drogie. Dosłownie też…
A tam wycieczka. Ja widzę śmierć jak narzeczony syna podrzuca. I mam wizję, że go nie złapie i dziecko głowę rozbije o podłogę. I że będzie pełno krwi.
płać, Matko płać, i płacz. kiedyś pomyliłam godziny wyjazdu na wycieczkę, goniłam autem autokar a mieli godzinę przewagi. mam nauczkę 😀
JACQUELANE – mnie tata kiedyś tak podrzucał, że zaryłam łepetyną w sufit 🙂 Mimo tego zdarzenia/zderzenia moja głowa ma się całkiem nieźle… chociaż czy ja wiem 😉
Jak ja Ciebie rozumiem :-))) nie puściłabym, sorry… :-)))
Ja to chyba jakaś wyrodna jestem, bo jakoś się nie potrafię tak przejmować. Choć przyznam, że jak Księciunio na obóz zuchowy jechał w zeszłe wakacje gromadą autokarów, to dopóki nie dowiedziałam się, że dojechali – drżałam.
Za tydzień jedzie na wycieczkę – z klasą 🙂
heh ja na razie tego problemu nie mam…na razie tylko przejmyje sie z iloma i jakiej wielkości strupami wróci od dziadków (zawsze jakiegoś od nich przywozi)
Obawy sa sluszne bo te autokary nie maja pasow i przy ostrym hamowaniu dzieci leca z siedzen…i co najsmutniejsze to jest zgodne z prawem.
Ten miał mieć pasy, zaznaczyli to w ogłoszeniu o wycieczce.
No to jak teraz matka tyyyyle kasy wyda na pocieszanki to córa na pewno będzie uradowana. Morał jest taki, że z dziećmi co ma wyjść tanio, zawsze wychodzi drogo.
Matka przy Tobie czuję że serca nie mam i na matkę się nie nadaję 😉
obaw powyższych totalnie brak
heh starszego M puściłam autokarem dopiero jak 12 lat skończył. Cierpienia takie same -nie warto zwlekać.
Myślałam, że tylko ja tak mam..nie puściłam 5latki nawet na wycieczkę gdzieś tam, miejskim. Wystarczy mi cierpienie, że musi chodzić do szkoły 😉
Łezka się w oku kręci jak pomyślę jakie „tanie” były przedszkolne wycieczki. Mój syn w grudniu jedzie ze swoją klasą ( VI ) za bagatela 660,00 PLN !
Renata Piekarska… 660 zł za wycieczkę??? Kurde, dopiero od stycznia posyłam synka do przedszkola ale chyba już zacznę odkładać na wycieczki! Masakra!
A gdzie i na ile za to 660zł jedzie? Moja IV-klasistka jedzie na 3dni za 350zł do Wa-wy, w tym przejazd, bilety wstępów wszelakie, wyżywienie.
660zł – o nie, wolałbym spakować plecaki, i jechać w góry.