Co MS sądzi o darmowym podręczniku?

Wiem, że na wielu rzeczach się nie znam, a na wydawaniu książek to już w ogóle. Ale wiem jednocześnie, że moi rodacy, to ludzie, którym nijak nie dogodzisz. A już rodzice to osobny byt, który zaczyna traktować dzieci, jak zgniłe jajo… Ja naprawdę dałabym w ryja każdemu, kto skrzywdziłby moje dziecko psychicznie czy fizycznie, ale nie robię afery, gdy dowiaduję się, że córka wylądowała w kącie za gadanie na angielskim. Cieszę się, że sama gada, a nie słyszy głosy… I chociaż uważam dawanie dzieciom nagród-naklejek za spanie podczas leżakowania za idiotyzm, to uznaję, że taka zasada panuje w przedszkolu, córce nie szkodzi, w domu wprowadzać jej nie muszę.

Jakiś czas temu, gdy wszyscy wieszali psy na ministerstwie edukacji na froncie tej instytucji stanęła Joanna Kluzik-Rostowska. Przyznam, że była to jedyna osoba z rządu PiS, która budziła we mnie odrobinę sympatii. A że przeszła do PO. Cóż… kiedyś też oddałam głos na PO- każdy ma prawo się pomylić. No i pani minister zapowiedziała, że dla pierwszaków będzie darmowy podręcznik. Pomyślałam sobie: „Super”. Bądź co bądź w zeszłym roku zabuliłam za podręczniki DO PRZEDSZKOLA 200 zł. A za przedszkole też bulę. Państwo polskie do moich dzieci nie dokłada za wiele. Ba! Przedszkole Córce Drugiej opłacam z kasy, którą otrzymuję od państwa holenderskiego. I chociaż Córka Pierwsza we wrześniu nie idzie do pierwszej klasy, a do zerówki i istnieje duża szansa, że tak naprawdę naukę kontynuować będzie już w państwie wiatraków, chodaków, rowerów, żółtego sera i frytek z majonezem, to jednak miło, że coś w naszym kraju się zmienia.

Oczywiście natychmiast podniosło się larum, że zostało tak mało czasu, że nauczyciele z podręcznikiem nie zdążą się zapoznać. No to zamiast pokazać 1 część podręcznika w maju, pokazano go w kwietniu. Od razu w radiu usłyszałam wypowiedź jakiejś prezeski jakiegoś wydawnictwa, która twierdziła, że przecież nad podręcznikiem pracuje się dłużej. Że jej autorzy to rok-półtora…. I co to w ogóle będzie za podręcznik?

A co do jasnej cholery miała powiedzieć?

– Nie, no fajnie, że będzie darmowy jeden podręcznik. Przecież za nasze trzeba było zapłacić parę stówek. A my i tak kosimy gruby hajs wydając tomiki poezji regionalnych twórców.

Jasne. Tak by powiedziała.

Też ktoś znalazł jakiś fragment starej książki, której autorką jest pani współtworząca ten nowy podręcznik. Wg historyjki tatuś z jednym synkiem szedł do kina, a mamusia zostawała w domu, żeby prać spodenki, które pobrudził niegrzeczny drugi synek. Głupia ta matka i dziwna autorka tej historyjki. Miejmy nadzieję, że inni współautorzy podręcznika pokazali jej pralkę i kapsułki Vizira, żeby następnym razem mogła iść z resztą rodziny do kina, nie martwiąc się o stan spodni (które niestety, między innymi przez b. wysoki VAT, faktycznie bywają drogie…) i nie gnojąc dzieciaka. Ale dajmy spokój! Mój tata nie zamiatał podłogi, nie gotował i nie prał. On naprawiał hamulce i budował dom! A nie przeszkadzało mi to w dojściu do wniosku, że OB też powinien odkurzać pod kanapą, nastawić zmywarkę i brać dzieci na spacer.

A w ogóle to podręcznik musi się podobać katolikom, muzułmanom, Świadkom Jehowy, homoseksualistom i homofobom, feministkom i kurom domowym, mężczyznom i kobietom, czarnym i białym. Musi uczyć tolerancji, ale bez przesady, żeby się chłopcy nie bzykali na koloniach między sobą (bo wiadomo, że od razu będą, jak tylko przeczytają o homoseksualizmie), musi być o wychowaniu seksualnym, ale żeby przypadkiem nie było w nim rysunku z penisem i cyckami. W ogóle penis to brzydki wyraz, cycki też, więc niech lepiej nie będzie. Dobrze by było, żeby dzieci wiedziały, że nie wzięły się z kapusty, ale lepiej o prezerwatywach i tabsach też nie wspominać. A mnie się nie podoba, że ma być gender, bo ja akurat sądzę, że płeć jest uwarunkowana biologicznie, O! Dżizas! Przecież to książka dla 6-latków. Co można spieprzyć w podręczniku do nauki literek i cyferek? Z z Y miejscami zamienić? Co można popieprzyć w informacji, że chomika karmi się ziarenkami i sałatą, a psa karmą z puszki?

A potem zobaczyłam dyskusję dotyczącą okładki tego nowego podręcznika. Same głosy oburzenia! Że krój liter dziwny, że na obrazku są pucułowate dzieci i jeż. A co k**wa ma być??? Portret Jana Pawła II? I napis w Arialu albo Times? No ludzie!!! Ja się uczyłam literek z elementarza, w którym Ala miała psa. A czemu nie kota??? Ja wolę koty. A na okładce stoi Ala z psem i z kolegą. A nie wiadomo, gdzie ten kolega rączki trzyma, bo na rysunku to ich nie ma! A może Ali pod spódniczką gmera? Dżizas. Moje książki (jestem rocznik 1980) były szare, zeszyty szare, piórniki szare. I każdy gumę Donald od cioci z Ameryki by oddał za książkę z kolorowymi literkami, pucułowatymi dzieciakami i jeżykiem.

Ludzie, no dajcie spokój…. Wasze dziecko będzie zdemoralizowane nie dlatego, że uczy się z darmowego, nieidealnego podręcznika, tylko dlatego, że z nim nie rozmawiacie i że pozwalacie mu oglądać kretyńskie programy w MTV. Będzie głupie, bo zamiast czytać książki oglądacie Klan i Ukrytą Prawdę. Będzie kopać lesbijki, bo Wy na nie plujecie. Albo przez całe życie się nie przyzna do swojej orientacji, bo wie, że zostanie wykopane z domu. Będzie biło swoje dzieci, bo wy biliście je także. Nie będzie miało swojego zdania, bo każecie mu być zawsze grzeczne, zawsze w kąciku. Lub będzie rozwydrzone, bo pozwalacie mu na wszystko. Nie będzie chodzić do kościoła, jeśli wy chodzicie tam tylko na śluby i pogrzeby, a o księdzu od kilku lat wiadomo, że jest pedofilem i wszyscy udają, że o tym nie wiedzą.

Na życie ma wpływ wiele zmiennych. A jakiś tam darmowy podręcznik napisany przez lepszego czy gorszego autora..? On nie zniszczy nikomu życia.

105 odpowiedzi na “Co MS sądzi o darmowym podręczniku?”

  1. tlusta_papuzka pisze:

    Poczułam się staro :/ Za moich czasów, panie dzieju, w MTV puszczano muzykę. Czasem nawet przyzwoitą.

    Ponadto, w moim elementarzu występowała Ala z kotem (!), a w rolach drugoplanowych kita oraz maki (tzn. kwiatki, nie japońskie pożywienie). Pełny surrealizm.

    Myślę, że pyzate dzieci plus jeżyk nie wykazują się szkodliwością społeczną. Niezależnie od ubarwienia, orientacji i preferowanego kroju czcionki.

    • Matka Sanepid pisze:

      Dziwne. Ja pamiętam, że Ala miała psa i pies się nazywał As. Na okładce też był pies. Ale może kota też miała. Ja mam koty i psa też mam.

      • tlusta_papuzka pisze:

        Możliwe, ze mi stereotypy padły na mózg 🙂 Ale postaci drugoplanowych jestem pewna.

      • Agnieszka pisze:

        Ola, koleżanka Ali, miała kota 🙂 I mieszkała na wsi, w gospodarstwie.
        A Ala w mieście.
        Ja tak pamiętam 😉

        Poza tym bardzo dobry tekst, pod którym mogłabym się podpisać 🙂
        Pozdrawiam!

  2. Agata Gniady-Tęgi via Facebook pisze:

    O, jak się zgadzam!

  3. lavinka pisze:

    Ramen. Nie ujęłabym tego lepiej. Ludziom się w d.. poprzewracało.
    A elementarz z Alą na okładce bez psa i kota. Pewnie dlatego nikt się nie czepiał. O ten:
    http://retro.pewex.pl/471405
    I chyba go można dostać jeszcze w antykwariatach czy coś. Jak trafię, to kupię dziecku w ciemno, żeby miało porównanie 🙂

  4. Matka Sanepid twoja córka idzie do I klasy, czy zostaje w „0” bo już się pogubiłam?

  5. Fajny tekst, ale jednak fajnie by było, zeby „przerabianie” odręcznika w szkole nie wymagało potem wielu godzin tłumaczenia błędów jakie autorzy tam popełnili, pisząc np. o matce ktora pierze spodnie zamiast iść do kina etc. Bo to jednak gdzies zapada w dziecku całkiem głęboko. To co dzieje sie w placówkach edukacyjnych ma duży wpływ na zachowania i poglądy naszych dzieci

  6. Roksana Ow via Facebook pisze:

    Yhm…taaaa….nooooo….cóż dodać może Amen po ostatniej kropce 🙂

  7. Matko nawet na profilu Doroty Dorota Zawadzka cię cytują.

  8. Agnieszka Zak ostatnio jak mnie tam cytowali to nieźle mi się dostało 😉

  9. Matko Sanepid przeszłaś samą siebie… ten tekst to majstersztyk i powinien się znaleźć na 1 stronie lokalnej gazety, może wtedy te ciemne masy (zwane matkami) w końcu zaczną myśleć o dzieciach a nie własnej dupie!!!

  10. no tak, bo tam to same idealne matki są

  11. Tez jestem idealna! Właśnie wietrzę dziecięcą pościel i sprzątnęłam im graty z podłogi. A mogłam leżeć i patrzeć w sufit 😉

  12. Edyta pisze:

    Ale, ale… Matko i inne Panie 😉
    Podręcznik to jest tylko część zestawu książek do I klasy. Nowy podręcznik ma być używany przez kilka roczników, czyli nie będzie się w nim pisać, rysować itp., tak jak ma to miejsce w aktualnie stosowanych. Czyli że będzie potrzebny zeszyt z ćwiczeniami, zapewne niejeden. A te już trzeba będzie kupić i możliwe, że wydawnictwa będą sobie chciały ich ceną odbić nieco straty poniesione na bezpłatnym podręczniku. Może się mylę, nie będę się upierać. Tak czy siak sam bezpłatny podręcznik to będzie zaoszczędzone przez rodziców może jakieś 30-40 zł, co w całości kosztów wyprawki pierwszaka/ucznia nie zrobi kolosalnej różnicy. A więc nie ma o co robić aż takiego szumu i wałkować tego tematu w nieskończoność.
    Natomiast w kwestii jakości tegoż podręcznika zgadzam się w całej rozciągłości z Matką. Hawk 🙂

    • Matka Sanepid pisze:

      Nawet jeśli… a się nie kłócę, bo może i tak będzie jak piszesz, to za 40 zł są: dwie bluzki albo para spodni czy też dresik, kapcie, piórnik i bloki rysunkowe. 40 zł dla rodzica, który musi na jesień wydać kilka razy tyle, to opłacony rodzicielski czy parę obiadów w stołówce.

      • Edyta pisze:

        Zgadza się 🙂 A jeśli więcej dzieci ma się na stanie to jeszcze więcej. Zawsze to coś. Tylko myślę sobie, że nie AŻ tyle, żeby gadać o tym miesiącami…

        • Matka Sanepid pisze:

          Myślę że to podnieca, bo to pierwsza od lat taka inicjatywa. Do tej pory ciągle nam coś zabierali, a teraz nagle mamy coś dostać i to za friko. Normalnie Skandynawia, gdzie dziecko przychodzi do szkoły, a tam wszystko na nie czeka: książki, materiały plastyczne, śniadanie 😉

  13. jesteś matką idealną 🙂

  14. Ollie pisze:

    Ja miałam na okładce elementarza Dorotkę i ona bardzo chciała mieć palto, takie jak Inka 😛 Biała książka z wielkim napisem „Litery” nad Dorotką 🙂 Przeczytałam ją całą przez wakacje przed pierwszą klasą 😛

  15. agloailatan pisze:

    Do mnie jednak ten darmowy podręcznik nie przemawia i mówię z perspektywy byłej nauczycielki podstawówkowej, która obecnie ociera się o proces wydawniczy.
    Po pierwsze wiem ile nauczyciel dbający o swoje dzieciaki musi włożyć wysiłku w dobranie odpowiedniego podręcznika. Bo szkoły są różne i klasy w nich, nie mówiąc już o cechach osobowych samego nauczyciela. Inaczej się pracuje w grupie 20-osobowej, inaczej z dyslektykami, inaczej w klasach łączonych itd. To wszystko trzeba brać pod uwagę przy decyzji o podręczniku i nie jest prawdą, że nauczyciele biorą je od tego wydawnictwa, które daje lepsze gratisy, bo te gratisy są na tyle porównywalne, że wybiera się taki podręcznik, który najlepiej wpasowuje się w potrzeby nauczyciela i jego klasy.
    Dla mnie niebezpieczne jest to, że nauczyciel może zostać postawiony pod ścianą i zmuszony do wyboru darmowego podręcznika, nawet jeśli jest gdzieś we wszechświecie płatny, ale lepszy merytorycznie i funkcjonalnie. I nie wierzę, że wszyscy rodzice co do jednego dadzą się od pierwszego kopa przekonać, że idziemy w płatny podręcznik, bo praca z nim będzie skuteczniejsza.
    Inna rzecz, że podręczniki dla podstawówki nie nadają się do recyklingu z zupełnie innego, banalnego wręcz powodu – ich zintegrowana forma, połączenie części do oglądania/czytania z częścią do wypełniania, stosowany w nich gatunek papieru oraz dziwny zupełnie zwyczaj wypełniania tych książeczek za pomocą pióra czy innych pióropodobnych pisaków powoduje, że po jednym roku używania nie da się podręczników przekazać w spadku kolejnemu dziecku.
    Temat darmowości podręcznika lub jego uwielorazowienia można było potraktować na kilka innych sposobów i nie jestem pewna, czy ten okaże się wystarczająco dobry.

    • Matka Sanepid pisze:

      Dziękuję za ciekawe ukazanie tematu

      • agloailatan pisze:

        Pozwolę sobie dodać, że obejrzałam to cudo, pobieżnie co prawda, ale kilka cech rzuciło mi się w oczy i już się zdążyło urodzić mnóstwo pytań z gatunku „po co?”, „czemu to ma służyć?” i „co się z tym robi?”. Nie wykluczam, że to ja jestem niedouczona, ale nie widzę zastosowania do połowy zawartych w tym podręczniku materiałów i zdecydowanie miałabym potrzebę uzupełniania go innymi źródłami. Więc jedno założenie MEN-u on na pewno realizuje – „[…] ma charakter otwartej propozycji, która […] Ma raczej inspirować, niż być gotową ofertą […]”.

  16. Katarzyna Pług via Facebook pisze:

    Bardzo Ci dziękuję za ten tekst. Świetny! Płakałam że śmiechu jak norka 😀

  17. Sabina Hoffmann via Facebook pisze:

    http://www.naszelementarz.men.gov.pl. Myslalam, że ten jeż to taki na całą stronę…a to taki malutki jeżyk….

  18. Sabina Hoffmann i nawet takiego ludność potrafi zgnoić.

  19. Ewa Synowska pisze:

    Och że tak powiem wielkotygodniowo jak blask prawdy rozjaśnia ciemność 🙂 Super artykuł!
    Sama mam dziecko, które teraz pójdzie do I klasy i nie boję się nowego podręcznika, bardziej obawiam się podejścia do niego nauczycieli i rodziców.
    Ja u swojego syna rozbudzałam chęć czytania a z czasem czytanie na instrukcjach od lego, jego ulubionych książeczkach i wszędzie tam gdzie chciał się czegoś dowiedzieć – zresztą nadal tak postępuję, bo uważam że jak ktoś chce się nauczyć nic go nie powstrzyma a jak nie chce – to nikt go nie zmusi…

    Od siebie dodam, że współpraca z rodzicami malkontentami jest bardzo trudna. Bo podejście, należy mi się, szkoła ma zapewnić etc. kiedy samemu nic się nie chce (nawet podjąć decyzji) jest koszmarem dla rodziców, którzy chcieliby coś zmienić… Och trudny temat i cieszę się że ktoś ma podobne zdanie do mojego.

  20. polimone pisze:

    Brawo!!!!
    Majstersztyk. Zgadzam się w 100%.

  21. Ania pisze:

    Mimo wszystko nie jestem zadowolona z darmowego podręcznika bo widać w dużo błędów, ale jak już darmowy to niby co bez gadania go przyjąć ? Stop kompletnie się nie zgadzam.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *