Holandia cz. 2

Amsterdam. Miasto podobne do Gdańska, tylko leży daleko. Miejsce, w którym są promocje na wibratory, panie reklamują bieliznę w oknach czerwonych przybytków, a ulice pachną jak akademik AGH w piątkowe wieczory na początku tego stulecia (wtedy zdarzało mi się bywać w akademiku AGH, możliwe, że nadal tak tam pachnie). Tutaj przekonałam się, że w ciągu jednego dnia spacerowania z dwójką dzieci można się dorobić lwiej zmarszczki i siwych włosów. Głównie przez Córkę Drugą, która (jakby jej nie pilnować) wpadłaby do kanału, wlazła pod samochód, rower czy pędzącą Vespę i zaryła nosem w najtwardszej płycie chodnikowej. Ale daliśmy jakoś radę.

Chociaż OB nas nieco wpuścił w kanał, twierdząc, że wie dokąd idzie, ale nie wiedział.

Kanał jak kanał. Wielkie mi co...

Kanał jak kanał. Wielkie mi co…

więc obeszliśmy pół miasta w poszukiwaniu muzeum z obrazami pewnego szurniętego kowboja.

Bilet do muzeum

Bilet do muzeum

Koleś namalował wazon z kwiatami. Zrobiłam sobie przy nim swoją pierwszą w życiu samojebkę. Przy obrazie. A w sumie to było jakieś grafitti.

Selfie Matki Sanepid

Selfie Matki Sanepid

Następnym razem użyję jakiegoś matującego pudru.

Po muzeum poszliśmy nad staw w centrum miasta odmoczyć odciski.

Są tacy co odmaczali się cali

Są tacy co odmaczali się cali

A oto ofiara wypadu do Holandii – moje ukochane Lacosty. Lakier biała perła. Zdeptałam w nich niejedną kaszubską wioskę, Sztokholm, Rotterdam. Hagę i inne miasta, a one padły w tym mieście rozpusty.

I se będę musiała kupić nowe...

I se będę musiała kupić nowe…

OB chciał mi na pocieszenie kupić w sklepie „kawowym” kanapkę, ale pomyślałam sobie, że nie wypada matce starej przy dzieciach zażywać kanapek…. Poszliśmy za to na słynną na cały świat holenderską pizzę.

Serowa i kebabowa. Jest ktoś kto nie słyszał i amsterdamskiej pizzy?

Serowa i kebabowa. Jest ktoś kto nie słyszał i amsterdamskiej pizzy?

Oprócz amsterdamskiej pizzy wcinamy też namiętnie żelki. Bo ostatnio żelki to nasza miłość. Najlepiej jak są ze świńskich gnatów i z dodatkiem barwników, które wywołują ADHD u dzieci.

Żelusie

Żelusie

a wieczorem jemy żelki i rżniemy w Uno.

Czarnych żelków akurat nikt nie chce jeść

Czarnych żelków akurat nikt nie chce jeść

Jutro wracamy do domu, to z czasem na blogasku będzie więcej relacji. Pragnę jednak oświadczyć, że w ciągu 3 dni nie zdołaliśmy oblecieć wszystkich miast i wiosek, parków rozrywki, zoo i Primarków, a wszystkie osoby, które mnie zapraszały na kawę, a nawet adresu nie podały, gdzie na tę kawę podjechać, niech się pocałują w nos.

27 odpowiedzi na “Holandia cz. 2”

  1. thekfile pisze:

    Samojebka rozwaliła system. 😉

  2. JA! Ja nie słyszałam o amsterdamskiej pizzy 😛

  3. Aga pisze:

    Ja uwielbiam czarne żelki…

  4. No to teraz już o niej wiesz 😉

  5. Karolina Sz via Facebook pisze:

    czarne żelki są okropne!.

  6. Ewa pisze:

    Czarne żelki są lukrecjowe, czy dobrze kumam? To moje najukochańsze z ukochanych nade wszystko żelek wszelakich.

  7. Iwona pisze:

    Ładnie wyszłaś na tej samojebce. Od tego holenderskiego jedzenia jakoś tak rysy ci się „zazjatczyły”… 🙂 🙂

  8. droptjes są the best 😛

  9. Z samojebki wyszła samobójka 😀

  10. z doświadczenia znam tylko akademiki agh, reszta kusi 🙂

  11. Anka pisze:

    Uno świetna gra!Napisz więcej o tym rozpustnym Amsterdamie- niech dzieci uszy pozatykają!:)

  12. Christoph Kowolik via Facebook pisze:

    Gdzie to podobieństwo? Gdzie daleko, samolotem 1,5h.

  13. montemaris pisze:

    Marko przeszlas sama siebie tym wpisem:) Padla, ze smiechu

  14. bursztyn10 pisze:

    Ło_matko_z_córkami. Ja na diecie umieram z rozpaczy a Ty mi tę pizzę pod nos? Ratunku jak smacznie wygląda. W środę goszczę kuzyna z dziewczyną z Amsterdamu

  15. Alicja pisze:

    Slefie mnie trochę jakby zabiło 😀

  16. KasiaP pisze:

    zdjęcie z rąsi jest najlepsze, jeszcze rżę 😀

  17. czytelniczka pisze:

    Czy można poznać imiona Twoich córek?

  18. Matko twoje selfie jest zajebiste 😀

  19. agnieszka pisze:

    O Matko ale się uśmiałam z tych żelków ze świni :))

  20. lolo pisze:

    Straszne syfy jecie wciąż, znacie warzywa i owoce? Czy tylko sałatę z burgera? ;]

  21. Matka Bałagan pisze:

    Mało co sprawia, że się śmieje sama do siebie, ale ten opis żelek jak tylko mi się przypomni to się gęba sama haha… A ostatnio tłumaczyłam mężczyżnie, którego zwę mężem, żeby nie kupował córce swej tyyyle tych żelek

    • Matka Sanepid pisze:

      Ja akurat żelków nie kupowałam nigdy lub prawie nigdy, ale że w Holandii są wszędzie i nawet bezzębni emeryci je wcinają, to kupiliśmy i się okazało, że są przepyszne!

  22. […] naszą rodzinną wyprawę do Holandii? Byliśmy wtedy w Amsterdamie, w muzeum i nawet sobie zrobiłam słynne selfie (co prawda ostatnio Agata Młynarska mnie pobiła […]

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *