Pamiętacie, jak czekałam na ptaszki w karmniku? Otóż… okazało się, że wiejskie ptaki jakieś zakompleksione są, bo się bały do okien podlatywać. Karmnik wisiał, a ptaków niet. W końcu powiesiłam na nim kulę z orzechami, taką z Lidla. I się jedna sikorka zainteresowała. A jak już opędzlowała kulę, to zaczęła interesować się karmnikiem.
A dzisiaj to nawet z koleżankami przyleciała. W marcu…. przy 10 stopniach na plusie. Czyli karmnik działa, chociaż karmienie latających bestii ma też minusy. I nie, nie chodzi tylko o kupy na parapecie… i na aucie, które stoi pod oknem. Nie. Codziennie, przed 6:00 rano sikorki pukają w okno. Naprawdę pukają. Nawet bym powiedziała, że walą dziobem. A plusy? Przyszła dzisiaj o 6:30 Córka Druga do mojej sypialni:
– Co tak puka?
– Sikorka w kuchni.
Sprawdziła… Wróciła zachwycona.
z koleżankami…hehe, towarzyska bestia!
słitaśna ta sikorka, u mnie tylko gołębie srające przesiadują na parapetach i mam ich serdecznie po kokardy. Z zupełnie innej beczki, wspominałaś Matko ,że nowa Bridget beznadziejna, aż taka tragedia? Włąśnie miałam zamawiać i teraz nie wiem czy nie lepiej tą kasę wydać na jakieś dobre winko 😉
Kup winko 😉 Fatalna jest. Żenująca, a nie zabawna. Przynajmniej pierwsze 200 stron, bo więcej jeszcze nie przeczytałam.
Myślę, że byłbym w stanie zaakceptować hałas sikorek, w zamian za chociaż chwilowy brak hałasu ze strony moich pociech 🙂
Moja córcia byłaby zachwycona..
Jest tylko mały minus. myślę, że napierdzielała by łapkami w drugą stronę…
przetestowaliśmy to w zoologicznym zanim się pokapowałam i doczytałam o CAŁKOWITYM ZAKAZIE PUKANIA W SZYBĘ..P
E, one już wiedzą, że jak sikorki stukają w szybę, to do kuchni trzeba wchodzić na paluszkach, bo odlecą 🙂
mam znajomych, którzy wyprowadzili się z obszernego mieszkania w pięknej kamienicy, bo za oknami mieli wielkie stare drzewa, na których przesiadywało mnóstwo ptaków. że siedziały to pikuś, ale od świtu do nocy darły dzioby.
nie dali rady. umknęli przed hałastrą na nowe osiedle, gdzie nie doczekają wysokich drzew 😉
Ja mam taką skarpetę z nasionkami (też z Lidla). W mrozy ni ptaka, a teraz też oblegana skarpeta!
Dobra, zaczynają mnie wkurzać te sikorki….