Kto pyta, nie błądzi

Głupie przysłowie. Matka wciąż pyta, głównie o drogę, a błądzi ciągle. Raz na stacji metra to jej z 10 Hiszpanów pomagało bilet kupić, bo pani, która zasadniczo powinna mi pomóc w kupnie biletu ni w ząb nie znała angielskiego, a angielskiego z zacięciem matkosanepidowym to już w ogóle. Poza tym, że Matka się gubi, to jeszcze w Madrycie pada i dała się okraść. Poza tym jest spoko. Nawet fajnie. A pół litra Sangrii z lodem nieźle daje w czerep. I w nogi też.

Podróż do Colmenar Viejo trwała w pytę długo, ale opłacało się. Matka mieszka kawałeczek od Madrytu. Najpierw jedzie chwilkę autobusem, a potem przesiada się na pociąg. Pociągi odjeżdżają co kwadrans lub co 20 min., jadą pół godziny i już.

Zasadniczo, to się do podróży przygotowałam. Razem z przewodnikiem w formie książkowej opracowałam trasy, którymi chciałam chodzić, więc zadowolona wyrwałam dzisiaj do miasta. Pierwszy punkt  – luuuuz, drugi… no OK, znalazłam. Trzeci… szukałam 6 h. Z mapą, nawigacją w komórce, z przewodnikiem. Obeszłam prawie wszystko, aż w końcu trafiłam… na niewielki plac, który jakoś niczym nie wyróżniał się spośród innych. Od teraz będę po prostu chodzić, bez ambicji i planu, bo się nie opłaca.

Człowiek się zawsze przygotuje na wszelkie okoliczności, a potem, jak ma dojść to dojdzie, jak mają go okraść to okradną. Mnie złapały dwie panie pochodzenia nie powiem jakiego, bo się Romowie obrażą, ale podeszły mnie tak, że… nie będę Wam pisać, bo wstyd i się będziecie ze mnie śmiali. W każdym razie na Plaza de Oriente straciłam 20 euro, dobre samopoczucie i szacunek dla swojego intelektu.

Madryt będę obchodzić także jutro, a dzisiaj zahaczyłam jeszcze o jarmark rycerski w Colmenar Viejo. Mam dzikie szczęście, bo odbywa się raz do roku ponoć, przez 1 weekend, a ja trafiłam akurat.

Zdjęcia bez obróbki i wielkiego oglądania, bo mam komputerek 10 cali, do tego padam na nos.

IMG_20140613_203922

IMG_20140613_203913

IMG_20140613_203546

IMG_20140613_203540

IMG_20140613_203407

IMG_20140613_203341

IMG_20140613_203044IMG_20140613_202944

31 odpowiedzi na “Kto pyta, nie błądzi”

  1. Ja nie musiałam jechac do Hiszpanii zeby mnie Cyganki okradły- wystarczył Kazimierz Dolny… Od tej pory mam gruba nieufność i omijam z daleka. We Włoszech na przykład oferuja pomoc w zakupie biletu w automacie w metrze. Delikwent kończy bez biletu i z pustymi kieszeniami. Policja ich niby goni ale zaraz na ich miejsce sa nowi. I weź człowieku nie bądź tu troche rasista…

  2. Na wyciecze po Hiszpanii panie wiadomego pochodzenia zaczepiały nas gałązkami rozmarynu.. czy to on Cię Matko tyle kosztował?

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *