Flegma

Nie ukrywajmy… Córka Pierwsza żywym srebrem nie jest. Owszem, biega, skacze po kanapie, ale w porównaniu z innymi dziećmi to raczej jest myślicielką skupioną na szczególe.

Liścia ogląda kwadrans, a w tym czasie taka Córka Pierwsza Mojej Sąsiadki 10 razy wejdzie na górkę i zejdzie, trzy razy się wywróci, obleci osiedle dookoła. Córka Pierwsza nie… jej się nie spieszy. Fajnie, prawda? W sklepie nie trzeba jej ganiać między regałami, na spacerze chodzi za rączkę, gdy jedzie samochód to staje na poboczu i czeka nawet jeśli auto jest 1 km od nas i prowadzi je kapelusznik w tempie 10km/h.

Ale czasami mnie ta jej flegma doprowadza do szału. Dzisiaj… wiatr hula jak w Pucku na molo (lub jak w kieleckim), deszcz zacina, ja lecę do auta, żeby nie zmoknąć… Córka Pierwsza …. kroczy…. powolutku…. zalicza wszystkie kałuże…. myśli… dokąd ta mama biegnie… co jej się tak spieszy…. o tam kotek się schował pod autkiem…. a tutaj leży rozmoczona ulotka wyborcza….

Doszła do samochodu…. Pojechałyśmy do Biedronki. Wysadzam Córkę Drugą i Nie ostatnią i lecę po wózek. Leje nadal, Córka Pierwsza została z tyłu bo już mi się cierpliwość wyczerpała. I nagle płacz… Leży w kałuży. W tej kałuży co to była tuż obok prawie suchego chodnika. Leży na płasko i ryczy. Kurtka mokra, rączki mokre, spodnie… lepiej nie mówić. No dobra, idę z mokrą Córką Pierwszą, zrobię szybko zakupy, wrócimy do domu w trymiga… Córka Pierwsza bierze swój ulubiony koszyk na kółkach. Jedzie….. jedzie… jedzie… Ona przy sokach, ja już przy parówkach….. Nagle staje, rzuca koszyk i idzie bez niego. Potem wszystkie regały… trzeba dotknąć…. spytać mnie sto razy „a co to?”. Ja krzyczę że ogórki, majonez, bułeczka. Spieszy mi się, bo ona mokra, w sklepie chłód, trzeba do domu…. Stoję przy kasie, Córka Pierwsza przy podpaskach. „A co to?”. Znowu auto. Gramoli się do fotelika, nie chce żeby jej pomagać. Pod domem staje na środku jezdni. Myśli…. nie wiem o czym. Wieje, deszcz pada, ta w mokrych spodniach. Ja dawno w klatce, drzwi zamykają się akurat na Córce Pierwszej, przewraca się, ryk. Ale przynajmniej już sucho…. tylko trzeba wejść na 3 piętro…

Córka Pierwsza schodek po schodku. Powolutku…. przy każdym pieprzonym rowerze zostawionym na półpiętrach maca: kierownicę, siodełko, pedały, łańcuch. Mnie już gorąco, zakupy ciążą, mówię jej że do cholery, ma wejść na górę. Córka Pierwsza strzela focha, siada na schodach i gapi się przez okno…..

Weszła jak ja już byłam na górze i odgrażałam się że idę do domu a ona zostanie… nie wyrabiam już.

Flegma też daje w kość….

PS. Wiecie że ona jest tak flegmatyczna, że ją w każdym markecie przytrzaskują drzwi na fotokomórkę???

17 odpowiedzi na “Flegma”

  1. elulu pisze:

    Rozbawiłaś mnie tymi drzwiami na fotokomórkę aż mi się sadełko podziecięce zatrzęsło na brzuchu 😉

  2. Matka Sanepid pisze:

    🙂 Do usług 🙂

  3. pistacjowe pisze:

    padłam po ps 🙂

    Matka, Córka Pierwsza ma artystyczną duszę! Doceń, a nie oceń 😉

    Moja z tych, co to za rączkę chodzi, świat kontempluje, ale do sklepu strach wchodzić. Bo ona robi zakupy. Dosłownie! Spuścisz z oka, koszyk pełen.

  4. Matka Sanepid pisze:

    Córka Pierwsza ogranicza „zakupy własne” do „Bubusia”, czyli Kubusia (sok) i suchej bułki.

  5. agra1 pisze:

    filozofka ci rośnie, przygląda sie życiu, zastanawia, kontempluje…. Nie da sie wkręcić w wyścig szczurów 🙂

  6. zmeczonasaska pisze:

    Padam ze śmiechu i dodaję do ulubionych 🙂
    Moja (1,5 roku) też wszystko musi wymacać zanim przejdzie z punktu A do B, z tym że jak zauważy coś ciekawszego to leci po mnie i taszczy mnie za rękę, każe ukucnąć i pokazuje co ją ciekawi 😉

  7. marcysiaw1 pisze:

    Olik jestes wielka a Corka Pierwsza niesamowita i wlasnie dlatego, ze wszystko pomalutku, da sobie dziewczyna w zyciu rade!

  8. teo.32 pisze:

    musze sobie dozowac czytanie Twojego bloga, Olik, inaczej zostanie mi na twarzy staly grymas „ubawienia” , ktory podczas lektury nie schodzi i lapie sie na tym od czasu do czasu 🙂

  9. Paula pisze:

    PS. jest genialne:) Czytałam Twoje najnowsze wpisy i były tak świetne, że czytam teraz Twój blog od początku.

  10. usiakk pisze:

    ja przy PS-ie mało się nie zadławiłam ze szczęścia 😀
    Też zaczęłam czytać od początku 😀
    Wiesz, nie dogodzisz, ja mam właśnie żywe srebro i mówią mi, żeby się cieszyć, ze taka żywa, tiaaaaa, ale jak chcę na kilka dni wypożyczyć, to chętnych brak ;p

  11. walisqa pisze:

    rany, jak bym czxytała o mojej starszaczce. I ona też nie nadąża za fotokomórką…

    • Agnieszka B. pisze:

      Jak rany …chyba mamy wspólna CP….Jak sie drę do niej per „żółwiu z Galapagos” to strzela focha i ledwo ją można do czegoś zagonić:))

    • walisqa pisze:

      nieoczekiwanie jestem w tym samym miejscu po raz drugi. Nie pamiętałam, że już czytałam Twojego bloga, ani tym bardziej tego wpisu. Podczas lektury zaświtało mi w głowie, że skądś znam przecież takie zachowania!
      no… moja trochę już przyspieszyła i czasem udaje jej się uniknąć przytrzaśnięcia drzwiami. A jak z Twoją?

  12. Mama Mia pisze:

    Ubawiłam się do łez 🙂 Też mam w domu taką 3 letnią malkontentkę 🙂 A że ja z tych szybkich czasem mnie trafia, ta jej flegma 😉

    Pozdrawiam

  13. gwiazdka pisze:

    Ja przy ps. tez się uśmiałam i oczywiście także czytam od początku. U mnie 2 chłopców a czasami przy nich to trzeba mieć nerwy ze stali 🙁 Pośpiechu też u nich brak. Ostatnio jak zaspałam i nie obudziłam ich na czas do szkoły starszy syn podniósł tylko głowę i powiedział iż jest realistą i na pewno i tak nie zdąży na pierwszą lekcje a była 7 :20 lekcja zaczynała się o 8. Powiedziałam że po moim trupie nie zdąży i miałam racje zdążył :))
    Pozdrawiam i wszystkiego najlepszego życzę dużo siły :*

  14. moon pisze:

    Jezu Chryste, błagam o jedno…… chociaż Ty, osoba pracująca literkami, nie rób – BŁAGAM – błędów! jakiego liścia?????? ogląda kogo? co? (biernik) – LIŚĆ!!!!! kurna żesz Olek ludzie, ogarnijcie się…….

  15. Agnese pisze:

    Ha ha ha! No cudnie! 😀
    Nie wiem, czy Cię pocieszę… Mam syna… dorosły juz jest… był taki jak Twoja CP – maaaamyyyyy czaaassss… fotokomórki, te rzeczy… No i muszę Ci wyznać, że z tego sie nie wyrasta 🙂 Teraz ma 23 lata i też ma czas… Przy czym jego flegmatyczna natura jest w absolutnej niezgodzie z moją choleryczną :] No ale szczęśliwie dobrnęliśmy do czasu, kiedy młody człowiek opuszcza gniazdo rodzinne i zaczyna samodzielne życie – najlepiej w innym mieście :))) Obeszło sie nawet bez ofiar 😉

Skomentuj zmeczonasaska Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *