Kulinarne wpadki Matki Sanepid

Matka czasami robi obiad i piecze ciasto, ale czym bardziej się stara, tym jej mniej wychodzi. Jak to dzisiaj napisał mój klient – niedzielna praca w gówno się obraca. Na szczęście teksty dla niego pisałam wczoraj i był z nich zadowolony, a obiadu ze mną nie jadł 😉

Ale kurczak i ciasto….

Wymyśliłam, że upiekę kurczaka na piwie. Wujaszek się poświęcił, przywiózł dwa Tyskie. Matka się od razu wkurzyła, jak jej ojciec zaczął tłumaczyć, że Matka musi ściągnąć etykiety. Pojechała bezczelnym tekstem „Nie ucz ojca dzieci robić” i zaczęła piec kurę. Piwo się lało, w kuchni pachniało czosnkiem… kurczak się nie dopiekł. Trzeba było pokroić, wrzucić do miski i wsadzić na 10 minut do mikrofalówki. Blamaż.

No to się Matka za jabłecznik wzięła. Wcześniej ciasto zagniecione podpiekła w piekarniku, pokroiła jabłka, wyłożyła na spodzie i się jej przypomniało, że miała pod jabłka wrzucić bułkę tartą. I gdy chciałam pójść na skróty i jabłka wysypać z blaszki, żeby błąd naprawić, ciasto z połowy blaszki prosto w jabłka wleciało. Matka przeklęła szpetnie, pomieszała wszystko razem, posypała cukrem, przykryła pianką z białek i upiekła. Wyszła taka szarlotka, że zanim wystygła połowy już nie było. Honor uratowany, ale mam w nosie gotowanie przez następny tydzień.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *