Sprawa pewnego zająca

Jak zapewne wiecie, żeby być rodzicem, zwłaszcza samotnym, trzeba mieć nierówno pod sufitem. Żeby nie zwariować. Ot, jak ciotka jedna pracująca w hospicjum, która z koleżankami sobie numery robi różne na nocnej zmianie, bo gdyby w pracy nie było czasami wesoło, to by oszalały od nadmiaru ludzkiego cierpienia. Żeby być rodzicem i przetrwać, trzeba być także znakomitym strategiem. Trzeba rozważyć każdy swój ruch. Bo nigdy nie wiadomo, czy przedwczesne wyjęcie korka z wanny nie skończy się dwugodzinną awanturą, albo czy jak wymieszamy dziecku kakao nie będziemy musieli go wypić i grzać mleka jeszcze raz, bo wymieszanego potomstwo już nie tknie.

Córka Pierwsza na przykład uznała dzisiaj, że jej nie kocham, bo to Córka Druga miała zaszczyt włożenia talerza do naszej nowej, pachnącej, 5 cm za szerokiej względem blatu zmywareczki*. Aby CP uznała, że jednak jest dzieckiem moim, biologicznym, kochanym, nawet – wyobraźcie sobie! – równie mocno, musiałam ją nauczyć nastawiać pranie. A niech ma na wypadek, gdyby trafiła na chłopa, którego mamusia obawiając się rychłej jego zmiany płci i dżenderyzmu  nie nauczyła, że własne skarpety można samodzielnie wrzucać do pralki.

Czasami jednak wydaje się, że nie ma dobrego wyjścia. Taki tam zając. Ma przyjść ponoć dzisiaj w nocy. Ojciec Biologiczny przywiózł córkom ostatnio lalki Monster High (okropne są, ale kupował w Amsterdamie – tylko powietrze nasycone marihuaną go tłumaczy… chociaż córki posikają się z radości), dostaną też zająca z czekolady w pazłotku i jajo z niespodzianką. Święta na wypasie jednym słowem. I tak wlazłam sobie do wanny, się odprężyć i cały czas myślałam o tym, jak to rozegrać. Jak postawię u nich w pokoju, to jak tylko otworzą oczy, to nawet jak będzie 3 w nocy rozbudzą się, zaczną bawić – koniec spania. Jak postawię w korytarzu, to któraś wychodząca do kibla się na nie natknie i nawet jak będzie 3 w nocy to wiadomo. Z drugiej strony, jak wstaną o 6 i zobaczą lalki, to jest szansa, że zaczną się bawić, a ode mnie się odpier… Odczepią i dadzą pospać. Gdy postawię u siebie, to może być tak, że przylezą rano, bo nic nie znajdą w pokoju, ani w korytarzu i się zmartwią i poryczą. A jeszcze wieczorem im mówiłam, że jak nie przestaną się drzeć o to, która pierwsza wyszła z wanny, to zadzwonię do zająca i powiem, żeby nie przychodził.

I teraz nie wiem kurna, nie wiem…

* zmywareczka

https://instagram.com/p/1DFZ0BR3e9/

21 odpowiedzi na “Sprawa pewnego zająca”

  1. Marjanna B. pisze:

    A Syn z Córką Starszą uznali, że do nich Zając nie przychodzi bo mieszkamy na osiedlu… 😀

  2. Paulina Kania pisze:

    U nas zajac byl dzisiaj. Prezent schowany w pralce do ktorej moje dziecko nigdy nie zaglada. Oczywiscie dzis zajrzal 🙂

  3. Aga pisze:

    Trzeba było dać wieczorem.:) My już podarowaliśmy. Nie mówiłam kiedy przyjdzie.

  4. Nie ma to, jak mieszkać w regionie, gdzie tradycji zająca nie ma. Dzieć przygryzł ucho swego pluszowego kicajca z ikei i smacznie śpi, a matka nie musi się martwić, co takiemu gagatkowi w prezencie darować 😀

  5. Jako zaprawiony strateg proponuję „zającowe” postawić w kuchni a w pokoju młodych i przedpokoju wstawić kartki ze strzałkami… o 3 rano nie zobaczą nie ma siły… a rano i owszem…. przylecą cię obudzić „Mamo! Zobacz! Przykicał!!!!” 🙂

  6. Tradycję Zająca odziedziczyłam po przeprowadzce w lubuskie….no i ten zając to gubi różne rzeczy w ogrodzie i dzieci je znajdują…w dzień…. z uwagi na zapalone oskrzela syna w tym roku roztrzepany zając pogubił prezenty w domu….Proponuję Matko podrzucić fanty w kuchni…na zmywarce 😉

  7. Ale zająć wczoraj w nocy był :p

  8. Bajka Bajka pisze:

    Cokolwiek zrobisz i tak Cię zaskoczą oraz obudzą. Dzieci mają z tego specjalny fakultet.

  9. Manu Jelassi pisze:

    U nas zając w ogrodzie zostawia pochowane

  10. Zając kica po ogrodzie podczas wielkanocnego śniadania przecież

  11. I nas zająć przychodzi zawsze w niedziele rano ☺

  12. u nas zaic dziś przyszedł oczywiście dzieci szukały na polu pochowane drobiazgi

  13. Kate pisze:

    a w wielkopolsce
    zając przychodzi w wielki czwartek 🙂

Skomentuj Małgorzata Maria Ziółkowska Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *