Walka o oddech

Z Córki Pierwszej dzisiaj wyszło zuoooo. To na pewno zuoooo z dyni. Tej dyni co z jej wnętrza zrobiłam musy i dżemy a z zewnętrza lampion. Ksiądz Natanek już by wiedział co w takiej dyni siedzi!

I przez tę dynię zapewne Córka Pierwsza założyła Córce Drugiej na głowę reklamówkę! Nim się obejrzałam korpus Córki Drugiej kołysał się nerwowo i machał rączkami, a reklamówka na głowie to kurczyła się, to zwiększała wypełniana resztkami wydychanego przez Córkę powietrza.

Z całej siły wrzasnęłam na Córkę Pierwszą jednocześnie zdzierając plastik z blond łebka. Córka Pierwsza spojrzała na mnie lekko przestraszona i twierdziła, że
– Nic się nie stało, no przecież nic się nie stało!!!

Zuooooo w postaci czystej.

6 odpowiedzi na “Walka o oddech”

  1. zmeczonasaska pisze:

    O kurcze! U mnie byłby zawał na miejscu. Skąd się biorą dzieciom takie pomysły? No no! Córko Pierwsza – nie ładnie. Dobrze, że byłaś w pobliżu, bo z niewiedzy czasem może wyjść nieszczęście

  2. Matka Sanepid pisze:

    Zawsze jestem w pobliżu. Nigdy nie zostawiam ich sama na sam, bo wiecznie takie numery odstawiają.

  3. nastusia81 pisze:

    Prawdziwe kino akcji połączone z koszmarem! Ja chyba też bym zawału dostała. I chyba muszę częściej do Ciebie zaglądać i sprawdzać, jak reagować na takie atrakcje, bo wkrótce i moja pierworodna będzie miała rodzeństwo, na którym możne testować różne rzeczy;)

  4. selthiana pisze:

    Zaczytałam się w Twoim blogu i zamierzam przeczytać wszystkie wpisy 🙂
    z takich historii przypomniało mi się jak byłam początkującą nastolatką (jakieś 12 lat) i mój brat o 8 lat młodszy.. wakacje, poranek, leżę z bratem na łóżku i oglądamy tv, mama wyszła do łazienki, wraca a mój braciszek leży na poduszce, która leży na mojej głowie, a ja się nie ruszam.. Mały chciał się pobawić, a ja nie chciałam mu zrobić krzywdy, więc przewróciłam głowę na bok gdzie miałam swobodny dostęp powietrza i grzecznie leżałam czekając jak ktoś go ze mnie zabierze.. mama strasznie się wystraszyła, że mnie udusił 😉 więc to chyba normalne 😉

  5. Login lub pseudonim pisze:

    no to mi sie nieco rozjaśniło po co otworki w reklamówkach. fakt ze mojemu dzieciakowi jeszcze do głowy nie wpadło aby sobie takową na głowę zakładać (i mam nadzieje że nie wpadnie), co nie znaczy że inne mu tego nie zrobi. a już spisek dziejowy węszyłem.

  6. Agnese pisze:

    W takich chwilach cieszę się, że nie miałam dwójki dzieci „na raz” tylko w odstępie 14-letnim (czyli dwoje jedynaków właściwie 😉
    No cóż, życie Twe nie będzie jeszcze przez długi czas wolne od podobnych atrakcji 🙂

Skomentuj Matka Sanepid Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *