Weekendzik

Zazdroszczę tym, co lubią weekendy. Ja nie przepadam. Bo jest 1:2. Czyli jedna mocno zrąbana od 4 lat matka i dwie koszmarne, pełne energii pyskate kozy. Jedna z nich cierpi na chorobę zwaną „nie zamykam japy nawet jak śpię”, a druga „jak mnie wkurzysz, to ci przyfrandzolę, w ostateczności wyrwę ci włosy i wydłubię oczy”.

Od kilku nocy na przykład Córka Druga jęczy. Jęczy, marudzi, płacze przez sen. Stęka, chce mleko, smoczka, przykryć, odkryć. Nienawidzę z nią spać. Mam w nosie ten cały co-sleeping. Leży w poprzek, kopie mnie po plecach i głowie, do tego popłakuje i stęka. Może i jej rozwój psychiczny od nocnego kontaktu ze mną jest prawidłowy, ale mój lęk przed kolejną nocą z tym stworem w łóżku zaczyna się pogłębiać. Dzisiaj dodatkowo jeszcze zaczęła kaszleć. Wiem, nie jej wina, że ma kaszel. Ale jakby spała w swoim łóżku to bym ten jej kaszel miała w poważaniu. A tak mam jej ślinę w uchu.

Córka Pierwsza za to zażyczyła sobie przed kilkoma dniami lodów. Nie wiem czemu, ale obejrzała reklamę KFC i powiedziała:

– Chcę jechać do KFC..

Tutaj Matka się ucieszyła, bo też lubi KFC i uznała, że będzie miała niezły pretekst, by zjeść B-Smarta. Niestety CP dokończyła swoją wypowiedź.

– … na lody.

OKej, pojedziemy na lody. Dzisiaj przed południem zapakowałam córki do auta i pojechałyśmy ponad 20 km do KFC. Przez całą drogę usłyszałam wszystkie piosenki na Dzień Babci i Dziadka po sto razy, a między każdą piosenką CP dorzucała informację, która zawsze brzmiała tak samo:

– Ja chcę lody zimne truskawkowe, a CD lody ciepłe malinowe.

Słyszałam to także na parkingu, podczas zakupów w Auchan, stojąc w kolejce do kasy, maszerując po H&M, Smyku, C&A, Kappahlu. Jakieś pierydlion razy CP powiedziała:

– Ja chcę lody zimne truskawkowe, a CD lody ciepłe malinowe.

Okazało się, że w KFC nie ma w czym wybierać, a w pobliskim bistro truskawkowe były tylko sorbetowe, a takich nie uznaję, więc dostała różowe lody o smaku gumy balonowej, a Córka Druga bitą śmietanę, którą dziobnęła i oddała babci, gdy zobaczyła, że babcia ma frytki z KFC.

Potem przez całą drogę, czyli przez 20 km nieśpiesznej jazdy po zaśnieżonych ulicach usłyszałam znowu 100 razy piosenki na Dzień Babci i Dziadka oraz informację, że CP chciała lody zimne truskawkowe, a CD lody ciepłe malinowe.

Reszta dnia wcale nie była lepsza, a teraz, gdy Matka S siedzi, popija piwo z wiśnią i ma nadzieję na to, że po prostu posiedzi i będzie mieć wszystko w dupie, CP zerwała się z łóżka i oświadczyła, że chce kupę. Cały dzień miała na to! Ale wolała kłapać jęzorem!

27 odpowiedzi na “Weekendzik”

  1. O My, popłakałam się ze śmiechu. Choć gdyby to mnie akurat trafiło (szczególnie ta kupa nocna), to rzucałabym gromami na prawo i lewo! Pisz kobieto dalej, bo odstresować się można

  2. Boskie!!!
    Zapisuję się jako stała czytelniczka :)))
    Ja miałam całonocne kręcenie loków – masakra jakaś, ale już się skończyło na szczęście 😀
    Pozdrawiam
    Monika

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *