Zagadka bez rozwiązania

Zachodzę w głowę od wielu już lat. Szukam rozwiązania. W kartach, u wróżbity Macieja, w Wikipedii i na forach Gazety, w pismach filozofów.

Zapobiegam, uprzedzam, kontroluję.

I wciąż nie wiem, dlaczego dzieje się tak, że… są dzieci, które zawsze, zawsze… ale to zawsze i gdziekolwiek – śnieg, trawa, piasek, asfalt. Zawsze!

Wejdą w psie gówno.

I dlaczego tym dzieckiem musi być moja młodsza córka?

17 odpowiedzi na “Zagadka bez rozwiązania”

  1. Moje dziecko też…. wakcje, Świętokrzyskie, wychodzimy z lasu – jest 1!!!! krowia kupa – kto wszedł w nią…. pytanie retoryczne…

  2. Sylwia Malisz pisze:

    Nie złość się tylko graj dziś w lotto- najlepiej niech liczby typuje CD bo jak wlazla w gówno to szczęście jak nic!

  3. Ania Pluta pisze:

    Tego nie wie nikt 😀

  4. Marta Bi pisze:

    Podobno wdepnięcie w psia kupe przynosi szczescie-jaka ta Twoja corka bedzie szczcesliwa! 😀

  5. To na szczęście, i to nie bynajmniej osrane…wróżbita Maciej powinien to wiedzieć, bo wiedziały babki prababki i prapraprababki nawet!

  6. Takie jej zasrane szczęście

  7. Pociesze Cie,ze tez tak mialam i wyroslam z tego 😉

  8. Kinga Pieprz pisze:

    to pewnie psipadkiem 😀

  9. Jaga pisze:

    🙂 Nie tylko ona…. Kiedyś moją latorośl chciałam wyrzucić na skrzyżowaniu – powód ?? Śmierdzący but..

  10. Ma szczęście 🙂

  11. Pocieszyć Cię? Z tego się nie wyrasta. Nie ma tygodnia żebym nie wlazł w psie g…. :/ a czasami nawet mam kumulację.

  12. pinacolada pisze:

    Moja najmłodsza pierwszy krok poza domem zrobiła w psią kupę 😉

  13. Bobo pisze:

    Jestem mistrzem świata wchodzenia w gówno. W sandałach w krowi placek weszłam tak, że gówno wcisnęło się pomiędzy palce i pod stopę. Dla odmiany ptaki osrały mnie tyle razy, że nie pamiętam. Najlepszy był ten na plaży, który obsrał mi policzek kiedy skończyłam ziewać. Zabrakło 2 cm i 2 sekund, a nasrałby mi do buzi.

Skomentuj Jola Wierzchowska-Kozaczka Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *