Obiecaj dziecku… i słowa dotrzymaj!

Wpis powstał przy współpracy z marką Aviva

„Kochane Córeczki moje…. siedzicie pewnie jak zwykle na kanapie wybrudzonej jogurtem i skórkami od bananów i oglądacie bajki… A nie! Wróć!

Przecież jesteście już dorosłe…. Czyli śpicie jak kłody po udanej sobotniej imprezie, z której wróciłyście w sztok pijane i pokłócone o to, że Córka Druga bez pytania pożyczyła od Córki Pierwszej szpilki i złamała w nich obcasy, a CP za to całowała się w kącie z eksiem Córki Drugiej, przez co całe dwa dni będziecie sobie docinać. Ponieważ docinki to domena Waszej matki, umiecie to robić doskonale.

Mam jednak nadzieję, że kochacie się tak, jak w roku 2014, kiedy rzucałyście się sobie wzajemnie w ramiona przy każdym spotkaniu, dzieliłyście się cukierkami i gumkami do mazania oraz prawie nie szarpałyście się za włosy. Mam też nadzieję, że nie zawiodłam Was jako matka i nie tylko nie robiłam rabanu o pały z klasówek, zgubienie kasy na kolonie czy podartą bluzkę tuż przed wejściem na maturę, ale że pozwoliłam Wam WYBIERAĆ. Nie tylko zrobić tatuaż i zapuścić dredy albo chodzić w żarówiastej bluzce na wiejskie dyskoteki, ale także wybrać swoją drogę życiową. Pamiętam, że moi rodzice pozwolili mi wyjechać do innego miasta, wynajmowali dla mnie mieszkanie i wysyłali kasę na bułki z pasztetem, chociaż wydawało im się, że po wybranych przeze mnie studiach będę żyć w nędzy na zasiłku. Ale to był mój wybór i go uszanowali, pomogli spełniać mi moje marzenia.

Dzisiaj może w nędzy nie żyję, chociaż różnie bywało, jestem europeistą, czyli nikim, ale za to jestem im wdzięczna za to, że pozwolili mi wybrać swoją drogę. Dlatego nieważne jest to, że czasami zauważam, że Córka Pierwsza nadawałaby się na pielęgniarkę, bo widok krwi jej nie przeraża i świetnie nakleja plastry na rany Córki Drugiej, ani że uważam, że Córka Druga musi zostać weterynarzem, bo bardzo lubi zwierzęta i ma wiele empatii. Nawet jak będziecie chciały być skoczkami linowymi, kucharkami w mlecznym barze czy pochłonie Was prowadzenie śmieciarki, wiedzcie, że zawsze możecie na mnie liczyć! (tylko bez przesady, na nowy model śmieciarki mnie pewnie i za te 18 lat nie będzie stać).”

List (może z drobnymi zmianami) znajdzie się na stronie www.listwprzyszlosc.pl, na której można zamieszczać podobne, inne, lepsze i gorsze, ale przeznaczone dla swoich dzieci – tych dzieci z przyszłości. Można także dołączyć zdjęcia. Wszak mamy XXI wiek, to i kapsuły czasu przeniosły się do sieci, a święto, które dzisiaj obchodzimy, może być świetną okazją, by złożyć dziecku obietnice… których na pewno dotrzymamy. I niech to nie będzie „kupię klocki”, „dostaniesz pieska jak urośniesz”, ale coś, czego nie da się przeliczyć na złotówki, euro, dolary i jakąkolwiek inną walutę świata. Bo tą najcenniejszą jest zawsze miłość.

14 odpowiedzi na “Obiecaj dziecku… i słowa dotrzymaj!”

  1. Piękny list, jesteś bardzo tolerancyjną matką zwłaszcza w tych czasach kiedy od dzieci się tyle wymaga, planuje im przyszłość…..muszę się tego nauczyć bo prawie dałam się wkręcić w tę machinę

  2. serio? moi rodzice mieli na mnie pomysły typu: szkoła rolnicza albo projektowanie reklamy… ale na szczęście porzucili, dając mi iść do klasy ogólnej w liceum i na politologię… z projektowaniem reklamy, którą zarzuciłam skutecznie na korzyść europeistyki. Z drugiej strony, kiedyś wspomnieli mojej siostrze, że jakby tak poszła na stomatologię, to może ktoś w tej rodzinie by zarabiał…. Miała wtedy 13 lat, ramionami poruszyła i powiedziała, że OK. Zgadnij kim została…. 😉

  3. wiem stomatologiem, ale domyślam się że to była sugestia a siostra nie żałuje swojego wyboru;-)

  4. tak, wspominała z pierdylion razy, że bardzo lubi swój zawód. A i my bez kolejki wchodzimy i zęby mamy leczone po kosztach 😉

  5. same plusy, siostra zadowolona i rodzina też!

  6. Madzia Kozłowska via Facebook pisze:

    Siadam wieczorem z kartką papieru, kawą i też tworzę takie cudo ! Ciekawe co mi wyjdzie 😀

  7. Wycisnęłaś mi łzy.Też coś takiego stworzę:-)

  8. no to był szczyt moich umiejętności wzruszania 😉 ale klimat o 6 rano się czasami fajny łapie.

  9. Nudy nie ma pisze:

    Wow! Niezły pomysł z tym listem!!! Ale jak to działa? Jak oni gwarantują, że to dotrze do właściwej osoby?

  10. Banda Loczka pisze:

    Wzruszona i poruszona postanawiam, że też napiszę taki list do moich chłopaków. Teraz to maluszki, ale za parenaście lat pewnie chętnie przeczytają moje wypociny… Chyba..:) Tzn mam taką nadzieję…:)

  11. ohalaska pisze:

    a ja się męczę na prawie. kierunku nie dla mnie. i żadne tłumaczenia nie pomagają, dopóki rodzice mnie utrzymują – mają nade mną władzę. postawili sprawę jasno i wyraźnie. szkoda, że nie rozumieją, że wkładają pieniądze w błoto bo to jest nie to i juz. ja to zrozumiałam dość szybko, ciekawe kiedy oni zrozumieją

Skomentuj Anna Radziszewska via Facebook Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *