Przebieg procesu sikania na podłogę

MS dzisiaj o 9:00 zaliczyła 3 km spaceru przez las. A babcia pytała trzy razy:

– Przyjechać po ciebie?

– Nieeee, dojdę.

Dojść, doszłam, Pan Grzebałka daleko nie mieszka, ale jednak.. 9 rano, mróz, a MS na piechtę, bo Clio w remoncie. Ale najważniejsze, że dzieci w przedszkolu. Jeszcze pokasłują i prychają, ale co dziecko wchodziło do szatni to prychało, więc uznałam, że odstawać od grupy nie będą, a ja w końcu popracować muszę. Bo z nimi się nie da. Ciągle jakieś numery odstawiają.

 

Córka Druga krzyczy z ubikacji babci:

– Mamooooo, posikałam się.

Poszłam do kibelka, faktycznie stoi córka w kałuży moczu i jęczy, że się posikała. Zdjęłam z niej rajty, umyłam ją, a gdy zakładałam jej świeżą bieliznę Córka Druga podsumowała:

– No i się zesikałam. Byłam u babci i nagle „bum”!

 

– Córko Druga, posprzątaj wreszcie te puzzle, które rozłożyłaś na środku mojego pokoju! – powiedziałam do CD leżącej na podłodze, owiniętej kocem niby suknią księżniczki.

– Nie mogę mamo. Potrzebuję mocy. Moja moc jest za mała, by sprzątać pokój.

 

Robię sobie kolację: sałatkę z serowym tortellini. Ssie mnie w żołądku, pierożki wyglądają pysznie. Wchodzi do kuchni CP:

– A co tutaj tak śmierdzi???

20 odpowiedzi na “Przebieg procesu sikania na podłogę”

  1. mjakmama pisze:

    „Moja moc jest za mała, by sprzątać pokój.”
    Moja moc jest za mała by posprzątach łazienkę i umyć podłogi. Przynajmniej mnie ktoś rozumie 🙂

  2. igdo pisze:

    Mój już trzy razy przychodził w nocy zasikany, bo z powodu zamkniętych oczu nie widział, ze deska jest opuszczona. Na moje pytanie czemu nie otwiera oczek stwierdził, że jego oczy są wrażliwe na światło. A moje to kuźwa nie, jak muszę o 3 w nocy sprzątać kibel, zapierać dywanik i gacie co by do rana nie zaśmierdły siuśkami i jeszcze szukać po ciemku( żeby drugiego nie obudzić) drugich gaci.

  3. Sylwia M pisze:

    „Potrzebuję mocy. Moja moc jest za mała.” kradnę – tekst genialny. Będzie u mnie w ciągłym użyciu.

  4. innerself pisze:

    Do dziś pamiętaj jak lekko ponad trzy lata temu, małe zawiniątko przyniesione ze szpitala o 3 w nocy przebierane omackiem zbełciło oddupnie z odległości metra, mój cudowny mureczek z chropowatej cegły… i od tej chwili wiedziałam że zabawnie to macierzyństwo raczej nie przebiegnie…

  5. Pati Patison via Facebook pisze:

    Ja jak swojemu sprzatac kaze to ma zawsze nogi zepsute i chodzic nie potrafi 😉

  6. dita pisze:

    Mocy przybywaj!:D

  7. Nie powinnam czytać w poczekalni do lekarza bo jak się zaśmiałam na głos to ludzie dziwnie na mnie patrzyli:)

  8. lavinka pisze:

    Moja moc jest zawsze za słaba na sprzątanie, to dziecka uczyć sprzątania nie zamierzam 😉

  9. malinkowy-dom.blogspot.com pisze:

    Dobrze, że to „bum” to tylko siki tym razem;P Ja też nie mam mocy, kto za mnie pozmywa????

  10. czy lekarz wypisał od razu skierowanie do psychiatry? 😉

  11. A jak ja zasmialam sie kiedys w tramwaju to miejsca sie wokol mnie duzo zrobilo:D

  12. Gosia pisze:

    Jak na kolację przyjdzie mi jeść chleb z serem to muszę się wynieść do innego pomieszczenia. Śmierdzi im cholera…

  13. MzP pisze:

    Uff, widzę że nie tylko u mnie teraz zasikana podłoga 😉

  14. Zapisz CD na szkolenie Jedi – i niech moc będzie z Tobą 🙂

Skomentuj Matka Sanepid Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *