U Matki w chlewiku

Człowiek wchodzi rano do kuchni, a tam jak w chlewie. I nie, nie chodzi o bajzel, ale o to, jak świnka morska  doprasza się o jedzenie… Chrumkaniem. Głośnym. Jak stado świń, a nie jeden zwierzak składający się głównie z futra.

No w każdym razie karmiłam Biszkopta, gdy przyszła Córka Druga. Bo córki nadal siedzą w domu z gorączką. „Gorączka” to nie przezwisko naszej gosposi. Niestety.

– Mamoooo, a Córka Pierwsza kopnęła mnie w głowę.

– Oj,  podmucham.

– Nie, nie boli, ale nogi jej śmierdzą. Musisz mi włosy umyć.

12 odpowiedzi na “U Matki w chlewiku”

  1. uwielbiam Twoje córki, Matko 😀

  2. Ewa Grajewska pisze:

    Syn, lat 3. Przy wycieraniu po kąpieli. Do ojca:
    – Co tu tak nieładnie pachnie?! – marszcząc nos. – To Ty* tak pachniesz. Musisz się umyć.

    *ojciec wrócił z zajęć sportowych, mocno zmęczony

  3. hahahah obśmiałam sie do łez 🙂

  4. Popłakałam się z tej „GORĄCZKI”…

  5. Moje by powiedzialo „syry” …slysze to czesto mamo on mnie brudnymi syrami dotyka 🙂
    A „goraczka” wymiata 🙂 ahaha

  6. u mnie ciągle między sobą się droczą że kopyta ci walą i takie tam…

  7. gizaczka pisze:

    Mój syn (3,5L) jest na etapie piosenek w przedszkolu, na przykład o zimie 🙂 Ostatnio jak wsiadł do samochodu (a zawiesiłam nowy odświeżacz) mówi:
    Jak ładnie pachnie, takim pachnącym ciepłym majem 🙂

  8. Hahaha no rozlozyla mnie tym tekstem 😀

  9. Wiec Matko, oprócz tego, że Twoje dziewczyny są szczepione przeciwko zakaźne, zostały także zaszczepione poczuciem humoru… Pokłon…;)

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *