Znalazłam się w raju

Wróciłam z krótkiego wypadu do kraju, w którym depresji nie leczy się prozakiem. Uprzedzam pytania: nie zamierzam za 9 miesięcy rodzić. Ja nie z tych, co z wakacji przywożą sobie dzieci. Chociaż było, jak w raju… Bo Holandia jest ładna. Belgia też jest ładna. Ale nigdzie nie jest tak ładnie, jak w Primarku na dziale piżamek.

Piżamki

Piżamki

Ojciec Biologiczny nawet przymierzał się do stroju króliczka, ale rozsądek wziął górę nad chęcią podjęcia perwersyjnych zabaw…

W kulinarnym raju byłam zaś kilkakrotnie podczas tego weekendu. Na przykład w Brugii, w której jadłam belgijskie gofry z belgijską czekoladą:

Gofry belgijskie

oraz w Gandawie, w której siedząc nad kanałami pożeraliśmy belgijskie pralinki…

czekoladki

i w holenderskim Eindhoven, gdzie OB zafundował mi jabłkowe ciasteczko:

Jabłecznik

Jednak zanim dostałam się do Belgii i Holandii, musiałam dojechać do lotniska w Gdańsku. Wiozła mnie babcia z córkami na tylnej kanapie, a to zawsze jest niezwykła przygoda. Wystarczy posłuchać, co dzieje się z tyłu. Córki bowiem bawiły się w zgadywanki.

– Co to jest: pomarańczowe i robi tak – w tym momencie Córka Druga zaczęła kłapać paszczą wydając dźwięki uderzającymi o siebie zębami. Ja z babcią spojrzałyśmy na siebie wyraźnie zadziwione, tymczasem Córka Pierwsza nie potrzebowała dużo czasu na rozwiązanie zagadki:

– Wiewiórka!

– Brawo – potwierdziła Córka Druga. – Wiewiórka chrupiąca orzeszki.

– A teraz zgadnij co to jest za piosenka – Córka Druga zaczęła nucić nieznaną mi melodię dodając mało składny tekst.

– Nie znam tej piosenki – powiedziała Córka Pierwsza.

– Nie znasz, bo właśnie ją wymyśliłam.

I tak sobie rozmawiały przez 45 minut, czyli prawie do zjazdu na lotnisko. Po drodze się jeszcze kilkakrotnie pobiły, powydzierały i skarżyły jedna na drugą. Nagle zapadła cisza, więc mogłam spokojnie z babcią porozmawiać. Przynajmniej tak mi się wydawało, bo po krótkiej wymianie zdań, Córka Pierwsza zaprotestowała:

– Już mnie głowa boli od tego waszego gadania….

Na miejscu z OB też nie miałam łatwo. Najpierw mnie okłamał. Od tygodnia twierdził, że muszę z lotniska sama do centrum dojechać, bo będzie w pracy do 17:30. Nawet mi opisał dokładnie, gdzie jest przystanek autobusowy, powiedział, ile kosztuje bilet i w jaki wsiąść autobus. A ostatecznie przywitał mnie bukietem czerwonych róż na lotnisku i informacją, że wziął sobie wolny dzień, żeby posprzątać mieszkanie i zrobić mi niespodziankę. Zwykle nie jest taki miły.

– O której wyjeżdżasz? – spytał dzień przed moim przyjazdem swojego współlokatora, który z kolei na tydzień wyjeżdżał do Polski, więc zwalniał pokój.

– O 20:00. Załapię się więc jeszcze na porcję kpiny.

– Moja żona przyjeżdża, więc będziesz miał podwójną porcję kpiny….

Że co? Że ja niby złośliwa jestem i prześmiewcza? Never!

– W jakim wieku jest B.? – spytałam OB o jego współlokatora.

– Zasadniczo w dwudziestym pierwszym – odpowiedział mój prześmiewczy i czepiający się słówek małżonek…..

Miał szczęście, że wynagrodził mi swoje złośliwości serwując frytki z majonezem i obwożąc po pięknych miastach i belgijskich wioskach, które Wam serdecznie polecam. Fotki sobie w necie obejrzyjcie, a potem jeźdźcie do Brugii i Gandawy (Gent), bo naprawdę warto. Jest co zwiedzać, jest cudowny klimat, średniowieczne uliczki, urocze kościoły, zamki, kilometrami ciągnące się kanały, cudowne kamienice i malutkie domki z czerwonej cegły, serdeczni ludzie, szerokie, bezpłatne, oświetlane autostrady…. Mogłabym tam żyć.

38 odpowiedzi na “Znalazłam się w raju”

  1. Agnieszka Teixeira-Vaz via Facebook pisze:

    Fajny ten twoj OB 🙂

  2. Aga pisze:

    Przekabacił Cię i się wyprowadzasz?

  3. Jeśli nie przechodzi życiowego kryzysu to daje radę 😉

  4. to zaplusil OB ze ho ho 🙂

  5. Agnieszka Teixeira-Vaz via Facebook pisze:

    jak „przechodzi” to kiedyś „przejdzie’ i spoko, temat z glowy 🙂

  6. Angelika K. pisze:

    Zazdroszczę…. Byłam tam kiedyś na wycieczce (Bruksela-Amsterdam) i z przyjemnością bym wróciła na ponowne zwiedzanie…….

  7. Olivia Wozniak via Facebook pisze:

    sie usmialam…..zwlaszcza przy tym primarku i dziale pidzamkowym 😀

  8. MagdaBem pisze:

    No przecież że wiewiórka!

  9. Al pisze:

    Pidżama sam seks 😉
    Matko, podaj przepis na naleśniki, bo Tyś moją inspiracją gotowania, a z mojego przepisu wychodzi ciapa…

  10. dora pisze:

    Ależ pięknie,byłaś na prawdziwej randce i to przez kilka dni!:)))

    Primarka zazdroszczę, 9corka mi z niemieckiego donosi), że super ceny i można się obkupić po czubek głowy.

  11. Agnieszka Maciałek via Facebook pisze:

    Ile razy jeszcze się natknę na te praliny?!

  12. Agnieszka Maciałek a ile razy chcesz? :>

  13. zawód masz taki, że spoko możesz i zza kilku granic pracować, więc jak tam tak fajnie, to… w drogę:)!

  14. tez bym mogła w Brugii zyć, bo pyszne małże mają

  15. Fajny wypad – do kulinarnych specjałów z tego regionu zabrakło muli (no chyba, że ich nie lubisz) . W Hiszpanii w też w Pirmarku królują polarkowe piżamki i u mnie też tylko jedna osoba się nimi zachwyciła -JA.

  16. Anna Przybylska via Facebook pisze:

    Holandia, mój ulubiony kraj. Tylko język za ciężki.

  17. Iza Nowicka-Piasecka a widzisz, o mulach nie wiedziałam, chociaż je widziałam. Zamiast muli były frytki..

  18. Radoslaw Kasprzyk via Facebook pisze:

    Praliny to Leonidas ?

  19. ja miałam mule z frytkami ktorych nie udawało mi się zjeść bo mulami się zamulałam po pachy 🙂

  20. Joanna Maria via Facebook pisze:

    Też chcę takich kłamstw !!!

  21. Joanna Maria znaczy co? chcesz, żeby OB Ci nakłamał?

  22. Ty Cia pisze:

    Nooo Primark to jest to co po wypłacie lubię najbardziej 😛 a co do piżam to w zeszłym roku nie mieliśmy planów na Sylwestra no może po za tym że mojego chłopaka siostra przyjeżdżała do nas (do Szkocji) na Sylwka z narzeczonym 😛 ale jako że nie ma tak dobrze i ja musiałam iść do pracy to żadna impreza nie wchodziła w grę. Więc wymyśliliśmy że kupimy sobie piżamy w Primarku i zrobimy piżama party 😛 no i tak oto po większej dawce alkoholu o 12 bandą składającą się z papugi (ja), pingwina (mój chłopak), krokodyla (siostra) i goryla (narzeczony) paradowaliśmy z szampanem po głównej ulicy naszego miasta… było śmiesznie 😛

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *