Moja granatowa Honda nadgryziona jest zębem czasu i brakiem jakichkolwiek zabiegów o kondycję lakieru, ale ani razu jej samodzielnie nie uszkodziłam. Wracam więc wczoraj z parku, patrzę, a tam całe nakole przeszorowane na niebiesko i trochę zdarty lakier. Staję i mówię do ex sąsiadki:
– Jakiś gnojek mi Hondę obszorował!
– I co? Straciła na wartości? – rezolutnie spytała sąsiadka – miłośniczka starych obszorowanych aut, które już bardziej na wartości stracić nie mogą….
Zadzwonić na Niebieską Linię. Samochodową xD
Znam takich co by powiedzieli, że zyskała 'nowy’ lakier 😉
Świetnie rozumiem Twoją sąsiadkę. Im bardziej zniszczone tym moja miłość większa. 😀
Sąsiadka na miarę złota 😛
Wartość wozu pół biedy, ale barbarzyństwo kierowców jak w dzikim kraju. Ostatnio u siebie o tym pisałam.
sąsiadka mistrzyni ciętej riposty 😀