Wczoraj zwierzyłam się Zaradnej Mamie, że cosik się źle czuję. Bardzo szczegółowo opisałam jej objawy, które w skrócie mogę określić jako ból w dole brzucha odczuwany niezwykle intensywnie podczas różnych życiowych czynności. Zaradna zatarła ręce i stwierdziła, że trzyma kciuki za niepokalane poczęcie. Nie byłabym zadowolona, ponieważ nie zniosłabym pielgrzymek i tłumów wiernych pod oknami, Zaradna jednak uznała, że będziemy trzepać kasę na sprzedaży chińskich pamiątek. Na szczęście dzisiaj jest mi lepiej, więc raczej nici z boskiego potomka.
Za to Córka Druga w kropki jest. Nie wiem od czego, ale założę się, że połowa komentarzy będzie mi ją diagnozowała. Póki co Córka Druga śmiga po podwórku jak ta lala, je, pije, bije siostrę i poza kropkami na chorą nie wygląda. Nawet koczujący u nas na podwórku warszawiacy, którzy przyjechali nad morze, nie wystraszyli się małej dziewczynki w kropki. Ale, ale. Pojutrze przyjeżdża Ojciec Biologiczny. I jak zwykle wiezie zarazę. Podobno ma nieżyt gardła i to taki, że zdecydował się na szukanie pomocy w holenderskiej służbie zdrowia. Czyli pewnie go po prostu gardło boli, tylko to facet jest. To wiecie… I teraz zobaczymy, czy Córka Druga pokona swojego ojca krostami i nocnym gorączkowaniem, czy on nas anginą….
my ostatnio mieliśmy piąta chorobę czyli rumień zakaźny – bardzo przyjemna bo bez gorączki i innych objawów ogólnych poza wysypką brak 🙂
A ten ból brzucha to po której stronie ?
Nie, to nie wyrostek.
uwielbiam Cię, Matko S! 😉
A kropki to ostatnio popularna choroba 😛 Mój mąż ostatnio też jakiejś wysypki dostał to mu Pani Doktor powiedziała, że co chwilę ktoś z wysypką przychodzi. Wystarczy wapno i zyrtec i przejdzie
No, ja mam tu diagnozę, a nawet kilka: może ona chciała przyjąć barwy wojenne, albo chociaż bojowe i do końca Jej nie wyszło, stąd kropki a nie całość czerwona.Na dodatek Warszawiacy się nie boją, więc kicha. Diagnoza druga: może to kamuflaż, czyli barwy maskujące.Niektórzy opalają się na czerwono, tu nie do końca poszło, bo maskownica mała jeszcze i ma prawo. No i trzecia hipoteza: może latała po podwórku z sitkiem w okolicach twarzy, oczywiście w słoneczny czas?
Ufff, przez dwa dni bez ustannie (no, z małymi przerwami, bo spać potrzebuje i te sprawy) przeczytałam MS bloga i jestem zaczarowana tym jak matka daje sobie rade z CP i CD, na miejscu Matki juz dawno wyladowałabym w jakiejś izolatce i chyba bym cie z takuego rozwiazania cieszyła..Czekam na kolejne wpisy i pozdrawiam. 🙂
To tzw choroba bostonska. Zarazliwa ale da sie zyc. Przechodzilismy rodzinnie meisiac temu. Wygooglaj
a u mnie choroba łososiowa. znaczy skóra na plecach w tym kolorze. Maślanka i maści róże nie pomagają!!!
Twoi komentatorzy są o niebo lepsi niż Dr Google i zespół Dr. Housa 😉
A może ospa?
A tam… Wysypka nie choroba 😉 Skoro dziecko ma siłę broic to nic poważnego. Trzymac się i na wizytę OB „shining like a star” co by znielubił tą Holandię i Mu łyso było 🙂
a czemu? Niech siedzi w Holandii, mnie to nie przeszkadza.
Chetnie wymieniłabym pokropkowaną córkę (albo nawet dwie) na mojego buntowniczego 16-latka.
PS. Co wy z tymi warszawiakami przez wielkie W? Pozdrowienia od krakuski:)
Niepokalane się zdarzają! Mi dwa razy/!