Dzieci vs świnka morska

Minęły przeszło 4 lata odkąd urodziło się moje młodsze dziecko, można więc podsumować ten okres jako w miarę udany. Dzieci rozwijają się prawidłowo, spożywają stałe pokarmy, mają kontakt ze społeczeństwem i każde ma tylko po jednej poważnej bliźnie na ciele. Skończył się etap, kiedy wszystkim dookoła wydaje się, że mogą mi dawać dobre rady. W końcu dzieci są klawe, nie weszły jeszcze w trudny czas dorastania: wagarów, cięcia się żyletką i przyjmowania wziewnych substancji chemicznych. No kurde, nie ma się do czego przyczepić!

W związku z tym, by wypełnić tę lukę, jaką jest wieczne przekomarzanie się z osobami, które wiedzą wszystko, przygarnęłam świnkę morską. (podobno kobieta – informatyk jest jak świnka morska: ani świnka, ani morska… Jak tak patrzę na Marjannę to… a nieważne).

No przygarnęłam z dobrego serca świnkę morską, bo chciałam znowu mieć poczucie, że panuję nad mniejszym ode mnie stworzeniem (bo nad córkami władzę mam coraz mniejszą) i, do i tak małej kuchni, wstawiłam sobie lokatora. I się zaczęło… Bardzo analogicznie.

„Potrzebujesz większej klatki” – „Nie wolisz wózka na 3 kołach? Będzie wygodniejszy”
„A siku robi do klatki czy na podłogę?” – „Odpieluszkowałaś wreszcie? Bo czas najwyższy”
„Dziwne jej dałaś imię” – „Dziwne jej dałaś imię”
„Powinnaś mieć dwie świnki, to zwierzaki stadne” – „To kiedy drugie? Chyba nie chcesz jedynaka?”
a gdybym faktycznie wzięła drugą świnkę….
„Po co ci aż dwie świnki???” – „Stać was na tyle dzieci?”
„Truskawka w marcu? Nie powinnaś dawać takich sztuczności śwince” – „Czy ta marchewka jest aby z eko gospodarstwa?”
„Suplementujesz witaminę C?” – „Dajesz im jakieś witaminy?”
i chociaż jestem prawie umierająca z powodu wirusa, już nikt mnie nie zauważa:
„Dzwonię, żeby się spytać jak czuje się świnka.” – „Dzwonię, żeby się spytać jak czują się dzieci.”

Prawda, że brzmi znajomo? Od dwóch tygodni powtarzam, że jakbym wiedziała, jak to jest mieć świnkę morską, to bym nie miała dzieci… (tylko co byście wtedy czytali?)

71 odpowiedzi na “Dzieci vs świnka morska”

  1. Fajnie ze ci się nos zatkal przynajmniej coś przyjemnego przeczytałam przed snem…

  2. nie moge 🙂 no o swinkach bysmy czytali 🙂 u nas pol zoo w domu a jakby jeszcze doliczyc ojca to i oslowate sie znajda,wiec bysmy czytali bo to takie bliskie naszemu stadku 😀

  3. Matka Sanepid pisze:

    Fajnie, fajnie, ale padam na nos

  4. Adelajda pisze:

    Widzialam komentarz o truskawce na fb. Aż sie zaśmiałam. Ludzie…moze niech matka zacznie sama hodować zboże, tylko takie organiczne, najlepiej z Ameryki południowej. Niech kropi witamina C i masuje brzuszek po posiłku….Ba! Niech tez czasem na drzewo wpuści.. Bo tez lubią.
    Śmiać mi sie chce jak mi mówią żebym kotu najlepiej sama cielęcinę pasła , po łososia na Alaskę jeździła a olej sama ze słonecznika toczyła.. Szok ze wypuszczam sierściucha na pół dnia nie siedzac z lornetka w oknie..
    Ludzie.. To sa zwierzaki do diaska! Maja więcej survivalu w sobie niz my!
    Dajcie spokój… Nic jej nie bedzie jak zje truskawkę z Hiszpanii. Tak jak i matce nic nie bedzie jak zje ich pół kilo.

    • matka sanepid pisze:

      Ja wiem, że te rady to w dobrej wierze i często są cenne , ale czasami to już wysiadam. Sprawdzałam sobie opcje adopcji świnki przez jakieś stowarzyszenie i odpuściłam, bo rodziny adopcyjne (ludzkie) nie muszą spełniać tak wyśrubowanych kryteriów.

      • kontra pisze:

        A to mam podobne przemyślenia. Sprawdzałam kiedyś opcję adopcji świnek i żółwi. Masakra.

        • Matka Sanepid pisze:

          Na kocich forach już to dawno zauważyłam. Kilkanaście kotów do wydania teoretycznie, ale nie dają nikomu, bo każdy chętny jest nieodpowiedni, nie ma warunków, nie powinien mieć kota…

          • Strzyga pisze:

            Siedzę na forum stowarzyszenia od kilku miesięcy, bo chciałam się o świnkach więcej dowiedzieć, zanim sama jakieś przygarnę i widzę, że mimo tych wymagań, zwierzaki są zazwyczaj szybko wyadoptowywane.

            Wydaje mi się (acz nie wiem jakie jest oficjalne stanowisko stowarzyszenia, bo w sumie nie pytałam), że ten ton ma odstraszyć potencjalnie nieodpowiedzialnych opiekunów… Ale jak się z nimi dłużej posiedzi, to są bardzo fajni, wrażliwi ludzie. Nawet mnie to nie dziwi, gdy poczytam z jakich warunków trafiają do nich czasem świnki. Mnie ujmuje ich dbałość o zwierzaki i ciesze się każdym nowym tematem w dziale Uratowane.

            P.S. Swoich świnek nie biorę od stowarzyszenia, mimo, że warunki spełniam (klatka 100×60; karma Versele Laga; dwie świnki, bo są stadne; jednej płci, bo nie zamierzam rozmnażać – nie jestem hodowcą; weterynarz znający się na gryzoniach). Wizytę przedadopcyjną przechodziłam rok temu, gdy adoptowałam szczury (ale to nie ze stowarzyszenia) i polegała na 10-minutowym zachwycaniem się jak ładnie urządzona klatka i jakie piękne szczury 😉

          • Matka Sanepid pisze:

            No to ja jestem chyba nieodpowiedzialna, bo nawet tam znalazłam świnkę, którą bym dobrała do Biszkopta, ale jak przeczytałam te wymogi, to uznałam, że się boję. Boję się, że mi tutaj jakaś komisja 10 osobowa wleci i uzna, że świnki mają niewłaściwy widok z klatki, albo tembr mojego głosu jest mało przyjemny 😉 Albo, że mi dadzą tę świnkę, a potem co tydzień będę musiała dowód życia na tle aktualnej gazety wysyłać z rozpiską jadłospisu z całego tygodnia… Wolę szukać przez OLX, tak jak znalazłam Biszkopta.

          • Strzyga pisze:

            Jak ja nie lubię słów – żeby się wypowiedzieć „porządnie i zrozumiale” + nikogo nie urazić, muszę pisać rozprawkę 😉

            Wizyty z tego, co kojarzę robi jedna, czasem dwie osoby. 😉 Nie pytałam, czy musiałabym robić zdjęcia na tle gazety, bo w sumie planowałam założyć na forum wątek i się chwalić. No ale po drodze sytuacja się zmieniła i będę ratować inne świnki, bez pomocy stowarzyszenia.

            Nie namawiam, do korzystania z ich pomocy (czy jeśli robią ci wjazd na chatę, to jest pomoc? :P), OLX moim zdaniem też jest okay. No i w sumie rozumiem Twoje obawy. Też miałam takie, zanim posiedziałam z nimi trochę i przekonałam się, ze w sumie nie są nawiedzeni, tylko starają się znaleźć najlepsze domy.

          • Matka Sanepid pisze:

            Nie czuję się urażona, wiem o co kaman 😉

            Na OLX taki problem, że czasami się ogłaszają chyba pseudohodowle (oceniam po cenie świnek – 15-30 zł i ogromnym wyborze…), których się oczywiście obawiam.
            No i Biszkopt młody, a ponoć warto dobrać jeszcze młodszą świnkę, a o to jest trudno.

          • Strzyga pisze:

            Fakt, jest taka jedna w Wejherowie, z której podobno ze świnką przynosisz wszoły i grzybicę…

            Tu wychodzi „wyższość” SPŚM – u nich świniaki są leczone i dbają o to, by wydawać do domów zdrowe.

            Co do wieku świnek – SPŚM mówi, że wiek nie ma znaczenia, liczy się charakter obu świnek – powołuję się na nich, bo sama mało na ten temat wiem. No i jeszcze jedną ich zaletą jest to, ze pomagają w łączeniu, a jeśli świnki się nie dogadają, to pomagają znaleźć inną, z którą Twoja się dogada.

            W każdym razie – życzę powodzenia w poszukiwaniach i bezproblemowego łączenia prośków, niezależnie, gdzie będziesz szukać 🙂

          • Matka Sanepid pisze:

            Kurka, to jest właśnie to: nie dogadają się i co wtedy? Tak samo na początku bałam się, że CP ma alergię na świnkę… Zbiegły jej się objawy z przybyciem Biszkopta i wykupieniem w szkole mleka czekoladowego. Minął tydzień, jak mleka nie tknęła, teraz przez tydzień ze świnką spędzała czas non stop, a objawy zniknęły.

            A ta hodowla w Wejh. to chyba ta, co się ogłasza a zdjęcia ma takie, jakby świnki żyły w stodole… Pytałam w takim lokalnym sklepie zoologicznym i babka mówiła, że oni biorą z małych, sprawdzonych hodowli świnki i że są zdrowe, ale ja bym wolała „bezdomną”.

          • Strzyga pisze:

            Osoba, od której ją weźmiesz świnkę raczej nie będzie najszczęśliwsza, gdy będziesz chciała ją zwrócić. Sklep zoologiczny może pozwoli Ci ją wymienić na inną – ale to kwestia dobrej woli sprzedawcy.

            Tak, dokładnie o tę mi chodzi.

          • Matka Sanepid pisze:

            Wiesz, nawet mi nie chodzi o szczęście tej osoby, tylko jak zwrócić świnkę? No taki moralny problem bym miała.

          • Strzyga pisze:

            Zakładając, że w ogóle ta osoba by ją wzięła z powrotem… Bo zawsze może Ci powiedzieć: To już nie mój problem.

      • kkd pisze:

        Poczytuję od dawna, ale siedzę cicho, teraz zabrzmiewam: nie wiem czy dobrze zrozumiałam- czy u Was potrzeba na drugą świnię jest? Bo koleżanka ma do wydania. Wspominała nawet, że w rączkę ucałuje. No i w okolicy 🙂

    • kontra pisze:

      To, że świnka jest zwierzakiem nie oznacza, że jest bardziej odporna niż człowiek. Wręcz przeciwnie – ma małą masę ciała więc jest dużo wrażliwsza na zatrucia – dla świnki czasem wystarczy plasterek ogórka jeśli ma odpowiednie stężenie chemii. My możemy zjeść mizerię i nic nam nie będzie. A suplementować świnkom vit. C trzeba bo chorują. I nie jestem zwolennikiem trzymania świnek na różowym futerku i karmienia ich tylko eko. Ale na pewne rzeczy trzeba uważać jeśli chcemy żeby świnka żyła dłużej niż kilka miesięcy.

      • Matka Sanepid pisze:

        Ale ten no.. wiesz… ja nie namawiam do zaniedbywania świnki albo jej podtruwania. Tylko forma rad dot. świni skojarzyła mi się bardzo z tymi dotyczącymi dzieci

        • kontra pisze:

          To był komentarz do jednego wpisu, ale nie wiem dlaczego wskoczył nie tam gdzie trzeba. I nie do Twojego Matko.

  5. No Ja dziś tez raczej tryskas energia ani optymizmem nie zamierzam… Spalalam jakieś dwie godziny, mały jest ciepły jak piecyk….

  6. To sika na podłogę, czy do klatki? 😉

  7. Manu Jelassi pisze:

    MS na ten nos to polecam otrivin max albo cirrus. Chyba,że wolisz przetrwać bez chemi 😉

  8. Joa Sav pisze:

    Matko Sanepid, uwielbiam Cię. Nawet chorą 🙂 ps. a co u świnki? 🙂 🙂 🙂

  9. Kiedyś gdzieś przeczytałam, że kobiety tym się różnią od mężczyzn, że nawet jak wiedzą że robią coś durnego/wrednego/ośmieszającego, ale jest to związane z emocjami – to po prostu nie potrafią się powstrzymać… To samo moim zdaniem tyczy się rad i komentarzy, nawet jak wiemy, że trzeba się ugryźć w język, albo że nikt o radę nie prosi – no nie potrafimy się powstrzymać – musimy to z siebie wyrzucić…. Ps. uwielbiam być BABĄ!

  10. Ja tam czekam aż zabierzesz świnkę do fryzjera 😀

  11. Matka Polka pisze:

    No tak u nas jak mały już też się coraz bardziej „samodzielny” zrobił, to postanowiliśmy sobie wziąć stworzonko pod opiekę, początkowo był to Króliczek miniaturka. Teraz nasza zwierzęca rodzinka się powiększa 🙂 I nie o króliczka bynajmniej.

  12. Renata Kukla pisze:

    z Kotem jest analogicznie.

  13. Aga pisze:

    A ja zadam zawsze modne pytanie:
    -A nie za zimno jej?:)
    Słyszę je niemal codziennie,kur…. mnie bierze.
    Ps.łączę się w bólu,ja dziś próbowałam spać na siedząco,bo myslałam,że może tak nos mi się odetka,jeszcze córka przyklejona do piersi,cud miód :))

    • Matka Sanepid pisze:

      Aaa, tak! Na profilu świnkowym babka wrzuciła zdjęcie swoich świnek na ławeczce w ogródku. Od razu pojawiło się pytanie: A nie jest jeszcze za zimno na spacery ze świnkami?

  14. Też uważam, że powinnaś mieć dwie świnki. Bo Biszkopt potrzebuje mieć przyjaciela…

    • daria pisze:

      W niektórych krajach zabroniona jest sprzedaż świnek pojedynczo, można hodować tylko w parach lub małych stadkach. Jest sporo artykułów w necie o tym, ze samotna świnka to bardzo nieszczęśliwa świnka. Ja tez zastanawiałam się nad takim gryzoniem ale na parkę się na razie nie zdecyduję.

      • Matka Sanepid pisze:

        Ale wiecie dlaczego ja tę świnkę dostałam? Bo była dobrana do pary dla innej świnki, a tamta świnka dała jej wciry. Biszkopt nie mógł korzystać z domku, nie mógł spokojnie jeść, nie mógł schodzić z hamaka, bo tamta od razu rzucała się na niego z zębami i pazurami. To jak się to ma do nieszczęścia samotnej świnki?

        Jest u nas od 2 tygodni, z czego 1 oswajał się.

        • Strzyga pisze:

          Ale były od początku razem? Bo jeśli Biszkopt np. doszedł po pewnym czasie, i został włożony od razu do klatki starszej świnki, to tamta broniła terytorium.

          Łączy się stopniowo. Najpierw stoją obok siebie dwie klatki, potem daje się je gdzieś, gdzie jeszcze żadna nie była (np. łóżko z świeżo wypranym kocem) i dopiero jak na takim terenie się dogadają i przestaną gonić (przy czym gonienie jest normalne -muszą ustalić hierarchię, a interweniuje się dopiero, gdy się zaczynają gryźć do krwi), to się porządnie myje docelową klatkę, pierze bambetle i wpuszcza prośki…

          • Matka Sanepid pisze:

            Takiego przesłuchania babce nie robiłam 😉 Ale ona nawet im klatkę taką wielką kupiła, bo nam dała swoją poprzednią.. W ogóle to ja nie mam za bardzo miejsca na większą… grr..

          • Strzyga pisze:

            My nie kupujemy klatki. Robimy klatkomodę (na dole szafka, piętro wyżej „klatka”). Mąż toto zaprojektował, w castoramie można zamówić przycięte płyty i w domu się „tylko” nawierca dziurki i skręca. Ponoć koszt się zamknie w 250 zł, ja tam nie wiem – ja tylko projekt zatwierdziłam.

            Ale pierwszy plan był taki, że klatka będzie stała na podłodze w „najmniej zawadzającym miejscu”. Po szukaniu tego miejsca doszliśmy do wniosku, że będzie wisieć pod sufitem, a następnie mąż stwierdził, ze stara komoda jest już stara i zaprojektował nową 😉

          • Matka Sanepid pisze:

            No aż na takie akcje to nie mam ochoty. Mam za duży stół w kuchni. Ale jak go złożę, to mam za mało miejsca… Mieści mi się klatka, ale typu „wagon” by musiała być – wąska a długa.

  15. Świnka uczula straszliwie. Jak byłam mała całowałem taka przytulalam i efektem jest straszona alergia do dziś

  16. Gonia1994 pisze:

    A kiedy kurator do Was przychodzi zobaczyć czy aby świnka ma dobre warunki bytowe?

  17. ambiwalencja pisze:

    12 stopni na zewnatrz…dzieci zasmarkane a owszem,bo taka pora roku zdradna,ale szczesliwe i bez czapek biegaja na dworzu…kot przy pierwszej okazji zbiegl tez garba na sloncu przylizac.dzwonek do drzwi.sasiadka trzyma na reku naszego kota i z lekka oburzona:
    „w taki wiatr kot powinien byc w domu,na kanapie lezec.bo jeszcze dostanie kataru! ”
    wsrod zasmarkanych dzieci jej wnuczek…ale ludzki katar to nie koci.dzieci katar moga miec..

  18. mjakmama pisze:

    zobacz Matko co dla Ciebie znalazłam http://pewex.pl/produkt/342296-guinea-pig-guineapigbag-torby-i-torebki.html#f522761 w sam raz po zakupy po pietruchę 😉

  19. fafka pisze:

    Ja przez 6 lat miałam świńskiego jedynaka urodzonego u mnie w domu ze szkolnych świnek na przechowaniu. Świniak chował się zdrowo chociaż sam. Teraz mam 4 świnie, samca kastrata i 3baby i jest super. Najpierw miała być jedna samiczka, ale za dużo psa dręczyła. Dokupiłam koleżankę, a potem poszlo z górki. Z spśm też bym nie adoptowała, bo za dużo wymyślają. Nad świnkami się nie trzęsę, choć to moje pociechy.

  20. Kasia pisze:

    matko, jak ci sie sprawuje dry bed w klatce u swinek? Lepsze niz trociny? Bo mysle czy warto kupic dla naszych 🙂 (a widzialam na jakims zdjeciu u Ciebie)

  21. Kasia pisze:

    kupilam, dzisiaj przyszlo razem z pachnacym sianem. Bede jutro instalowac, tylko nie wiem co pod spodem, na razie mam jakies podklady po szczeniaku, musi wystarczyc 🙂

Skomentuj Adelajda Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *