Freelancer wśród ludzi

Pojechałam dzisiaj do takiej jednej firmy na szkolenie. Miałam tę firmę za korpo, bo wszystko takie zbiurokratyzowane. Żeby wejść do środka to trzeba pokazać dowód, zaświadczenie o niekaralności i zostawić odciski palców, a i tak po człowieka zjeżdża specjalna osoba wyznaczona do zjeżdżania po gości. Ale poza tym okazało się, że to całkiem niewielka firma, w której ludzie jedzą, gdy są głodni, chodzą sobie po herbatę, odbierają prywatne telefony i w ogóle nie wyglądają na znerwicowanych, do tego mówią poprawną polszczyzną, bez anglojęzycznych wtrąceń. Poza tym, jak im powiedziałam, że o 15:00 wychodzę, to o 14:50 pozwolili mi się ubierać.

Fajnie.

Miła odmiana po 4 latach pracy zdalnej.

Jedno mnie zdziwiło….

Wiecie, że jak człowiek pracuje, tak normalnie, w biurze, to wychodzi z domu jak jest ciemno i wraca, jak jest ciemno? A dzieci ze szkoły musi odebrać babcia i dać im jeść i wysyła sms’y z pytaniem „Kiedy wrócisz?”.

Szał…

Ja bym tak nie mogła. Chyba. Na razie nie będę próbować…

53 odpowiedzi na “Freelancer wśród ludzi”

  1. wiemy, wiemy… niestety… ja nawet miałam kilka takich lat… później miesiącami człowiek dochodzi „do siebie”, „do dzieci”, „do żywych”

  2. Aga Ceran pisze:

    A jak ktoś nie ma pod ręką babci to kto ma dzieci odebrać?

  3. Kiedyś też miałam zakusy na etat i nawet spróbowałam. Jednak bycie freelancerem to jest to :)…choć nie jest wolne od wad ;)…

  4. Trzeba miec taka babcie…

  5. niektórzy muszą. …I nie mają babci…..I tak od lat….vide moi np.

  6. zante pisze:

    Skoro w środku firmy normalnie, a nawet po ludzku, to jakoś muszą bronić do siebie dostępu i potrójna kontrola u drzwi zrozumiała ;-))

  7. Kasia Singh pisze:

    Nie pracuje w korpo ale to niestety prawda wychodze po ciemku i po ciemku wracam :/

  8. Kasia Singh pisze:

    A dzieci siedza w przedszkolu na pelny etat…a potem w swietlicach od rana do nocy a jak przyjda wakacje/ ferie to dramat

  9. Anna Dynia pisze:

    Babcia to luksus. Nie miałam tej opcji, wiec bulilam za odbieranie i przechowywanie. Ale i tak lubiłam moje korpo…

  10. Matka Sanepid pisze:

    a tak w ogóle to NAPIJMY SIĘ!

  11. betakobieta pisze:

    Wiemy, wiemy, aż za dobrze. Przynajmniej ja i moje dziecko. Najbardziej nie lubię tego ciemno – pracując przy komputerze zwykle przysłania się okna w biurze żeby nie świeciło po oczach i w weekendy człowiek szoku doznaje od nadmiaru światła.

  12. A czasmi wychodzi jak jest ciemno wraca jal jest ciemno i dzieci musi sam pozbierać bo bacia pracujac i to.daleko 😉

  13. Matka-Polka pisze:

    Ja mam podobnie. tyle, że dzieci do szkoły/przedszkola rozwozi babcia i siedzą tam prawie do 16 aż raczę po nie przyjechać. Czasem później zawieść na angielski, wpaść do sklepu i tym sposobem ciepły posiłek jem o 17-18.

  14. Jak nie ma wyjścia, to nie ma. Kupujesz wino. Dużo wina. Na zimę. Bo w lecie to jednak jest jasno.
    No i z braku Babci dostępnej i chetnej zatrudniasz nianię. Albo męża co to akurat roboty nie ma. Chwilowo. No, to go zatrudniasz.Albo ciocię. W tej samej sytuacji. Tylko wtedy – nie wolno ich dopuścić do wina ;-). Co może być trudne, szczególnie jeśli dzieci żywe i wymagajace.

  15. Jaga pisze:

    …. pracowałam tak przez prawie 15 lat 🙂 ale doprowadzona do ostateczności – odpadłam

Skomentuj Matka Sanepid Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *