O czym marzą kobiety?

Dowiedziałam się o tym wczoraj, gdy opublikowałam pewien spontaniczny zupełnie wpis na fejsbukowej tablicy. Otóż okazało się, że matki samotne, matki jedynaków i matki trojaczków, matki z mężem u boku, i takim, który zalega na kanapie z laptopem, i takim, który czynnie udziela się w wychowaniu dzieci… one marzą o jednym:

„Dzieci w łóżkach, Clooney w TV. Wolałabym odwrotnie…”

W tej chwili wpis ma 400 lajków, a ja się nieco rumienię 😉

Ale cóż, muszę przyznać, że ostatnio dogodzić to sobie potrafię. Może nie Clooneyem pod własną kołdrą, ale na przykład zaczęłam pijać lepszą kawę. Zamieniłam sobie jeden z trzech codziennych kubków rozpuszczalnej lury, na prawdziwą kawę z ekspresu ciśnieniowego. Ekspres pożyczyłam od babci. Taki malutki, ale firmowy, z dyszą do spieniania mleka. Kiedyś sobie kupię własny taki. W babcinej szafie znalazłam także młynek do kawy, chyba z lat 80-tych, ale jak już wiecie u dziadków takie skarby są na porządku dziennym (ostatnio znalazłam w piwnicy sanki, które mój dziadek, czyli pradziadek córek, robił dla mojego taty. Sanki są w świetnym stanie i zimą znowu ujrzą śnieg….). Codziennie, około godziny 10.00 mielę kawę, zaparzam, dolewam mlecznej pianki.

Kawy mam trzy, każdą w ziarenkach. Kupuję je w sklepie z kawami i zamykam w małych słoiczkach oznaczonych napisami: kawa zwykła (na kawę niearomatyzowaną, obecnie mam tam jakąś łagodną, etiopską), kawa przyprawy (na wszelkie aromatyzowane cynamonem, orientalne, obecnie mam miętową z czekoladą) i kawa owoce (wiadomo o co chodzi, obecnie mam szwajcarską, czyli wiśnie ze śmietaną). I tak sobie mielę, zaparzam, zabielam, siadam i piję. Delektuję się, stukam w klawiaturę, zerkam czy dziecko nie je szpilek albo nie powiększa dziury w ścianie.

Przy takiej kawie, to nawet Clooney* może poczekać….

 

 

* Jak to napisała Joasia, jedna z moich komentatorek „dla takiej kawy nawet Clooney zrezygnuje z nespresso” 🙂

12 odpowiedzi na “O czym marzą kobiety?”

  1. ystin pisze:

    taaak… celebrowanie małych przyjemosci to sztuka sama w sobie…. I NIEZBĘDNA!!!!

  2. No tak, Clooney z taką kawą zdecydowanie Przegrywa. Ja dla mlecznej pianki w kawie jestem w stanie zrobić wszystko. No, prawie wszystko. Ale mój mąż tego nie rozumie :p

  3. edyta pisze:

    Ciekawa ta kawa szwajcarska, mieszkam juz pare ladnych lat, a w zyciu takiej nie widzialam i nie pilam, kawa sznaps to i owszem, z traschem, kirschem, zwetschke ta bym nazwala szwajcarska, maz (oryginalny tubylca) tez nic nie wie na temat jakiejs wisniowej, pewnie chodzi o kirsch, ale to alkohol jest ktory sie osobno dolewa. W ogole mnie wszystko dziwi moja mama uzywa odzywki do paznokci szwajcarskiej firmy, ktorej w zyciu w Szwajcarii nie dostanie sie 😉

  4. Jacquelane pisze:

    Taka pyszna kawa prawie codziennie czeka na mnie już rano jak wstanę. 🙂 Narzeczony mi robi zanim wyjdzie do pracy. (Sobie też robi, żeby nie było, że się tylko dla mnie fatyguje, o nie.) I bardzo dobrze, bo bez niej nie potrafię się dobudzić i nie ogarniam. Za to moje dziecko już wtedy bardzo dobrze ogarnia jak zrobić mi w mieszkaniu jesień średniowiecza…

  5. Ciufcia pisze:

    Na dobry początek dnia dobra kawa, a na jego dobre zakończenie dobry Clooney ;).

  6. agawi pisze:

    to był dobry pomysł, żeby tu zajrzeć. Wreszcie poprawił mi się humor, po 5 dniach z gorączką 40 stopni, teraz jeszcze czekam na siły.Pozdrawiam

  7. EkoTuba pisze:

    Ja też uwielbiam kawe z mleczna pianką. Zwykły spieniacz do mleka na baterie świetnie sobie daje rade.

  8. Mamma Mia pisze:

    a nie można tego połączyć?? na kawę z Clooneyem :)?

  9. Agnieszka pisze:

    Mój prywatny Klunej może nie jest taki jak oryginał,ale też mu niczego nie brakuje.I z rana zawsze robi mi białą herbatę.
    A z kawy uwielbiam miętową i z gałką.Moja mama pija kawę z cytryną,a siostra rozpustną jakąkolwiek ::)

  10. Kasia K. pisze:

    MS jak Ci się ten ekspres popsuje to polecam najzwuklejszą w świecie kawiarkę i spieniacz z ikei za 5 zł. Kawa wychodzi jak od baristy! Ostatnio nawet 4 warstwy latte potrafię zrobić!

  11. Agnese pisze:

    Ooooo tak! Nic tak nie poprawia nastroju jak pyszna kawka z pianką. Do tego stopnia ją kocham, że zaszalałam i kupiłam porządny ekspres ciśnieniowy z młynkiem – wydałam fortunę, ale kocham go i z pożaru jego właśnie bym pierwszego łapała… no, może po córce 😉 Jak się kiedyś zepsuje to chyba żałobę będę miała 😉
    Zapraszam kiedyś jak zabłądzisz w okolice Lublina – ponoć u mnie najlepsza kawa po prawej stronie Wisły 😉
    Ale słyszałam już nie pierwszy raz o tych smakowych kawusiach i muszę sobie upolować gdzieś taką na spróbowanie 🙂

  12. Dora pisze:

    Na taką kawkę, to ja się cieszę cały dzień w pracy. Mam dobry humor, bo wiem, że w domu czeka mnie ogromna przyjemność 😀

Skomentuj Agnieszka Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *