Wielki dzień

Dziewczyny pierwszy raz idą dzisiaj do przedszkola. Z tej okazji Córka Pierwsza chodzi i leje Córkę Drugą, a Córka Druga ciągle wyje, nawet jak ta Pierwsza jej nie leje. Przez jakiś czas strofowałam CP a CD broniłam, ale potem uznałam, że może CP niech przywyknie że czasami, jak się czegoś chce, to trzeba być zaborczym, a CD, że jak się nie chce wylądować z głową w kiblu, to trzeba się z całych sił bronić. W przedszkolu, jak w wojsku!

Święta minęły nam w miarę spokojnie. Mąż biegał wokół córek, one pokazywały tatusiowi, że żeby mieć dzieci trzeba mieć stalowe nerwy. Tatuś dzisiaj o 7.15 z ulgą poszedł do pracy, w której co prawda odczuwa sporą presję na sprzedaż, ale za to koledzy mu nie śmierdzą kupą i nie wyją, gdy po prostu chcą pić. Ja leżałam albo śmigałam na zastrzyki. Serię skończyłam, a plecy jak bolały, tak bolą. To już ponad tydzień, jak jestem łamagą. Na szczęście zaczęłam trzymać pion i w czwartek idę do roboty. Zobaczymy na jak długo…

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *