10 aplikacji na smartfona, bez których nie mogę żyć

Jestem użytkownikiem telefonu z dotykowym ekranem od wielu lat. Uważam, że to urządzenie uprościło moje życie. Ktoś zarzucić może, że telefon powinien służyć do dzwonienia i wysyłania wiadomości, a nie do płacenia czy robienia listy zakupów. Ja jednak nie dzwonię prawie nigdy, sms’y wysyłam sporadycznie, głównie przeglądam FB, ale jeszcze:

1. Blokuję niechciane telefony od marketingowców. Nie zadzwoni do mnie żadna firma, która prezentuje zdrowotną pościel, ani przedstawiciel banku, który twierdzi, że kredyt odmieni moje życie. Zablokować też mogę idiotę, któremu podałam numer w barze, bo mi się po drinku wydawało, że jest super. Dlatego “Odebrać telefon?” jest w każdym moim telefonie.

2. Listonic. Nie da się ukryć, że jestem niezorganizowana, nigdy nie mam pomysłu na obiad i gdy wchodzę do sklepu mam pustkę w głowie. Dlatego, kiedy tylko wpadnie mi do głowy, że w domu czegoś brakuje, po prostu na kompie odpalam Listonic, robię listę, a następnie w sklepie ją włączam i tylko odhaczam kupione produkty.

3. Google Maps. Przez jakiś czas testowałam Yanosika, bo w Google Maps brakuje informacji o radarach czy choćby o ograniczeniach prędkości. Jednak Yanosik jest kompletnie niedopracowany. Google Maps włączam nawet wtedy, kiedy jadę na spotkanie do pobliskiej Gdyni. Oczywiście znam trasę, ale mapa w połączeniu z Internetem stale ją aktualizuje, pomaga uniknąć korków, wypadków, zawsze pokazuje trasę najszybszą i wielokrotnie tylko dzięki aplikacji nie spóźniłam się zaskoczona różnymi sytuacjami na drodze.

4. Aplikacja bankowa. Przelewy, sprawdzanie stanu konta, płatność Blikiem, bieżąca informacja o tym, czy klient puścił przelew… To mój portfel podręczny, zwłaszcza że telefonem nagminnie płacę, jestem praktycznie bezgotówkowa.

5. Karty zniżkowe w jednej aplikacji Stocard. Kiedyś miałam ich pełen portfel, a potem w sklepie i tak się okazywało, że tej właściwej nie mam. I dramat, bo mi przeszła koło nosa darmowa kawa w IKEA… Teraz po prostu wyszukuję kartę w komórce i pokazuję przy kasie.

6. YR, czyli aplikacja powiązana z norweską stroną pogodową yr.no. Aktualna, czytelna i co ważne, odpowiadająca rzeczywistości.

7. Polskie Radio – do słuchania Trójki.

8. Legimi – do wyszukiwania książek i wrzucania na swoją zdalną półkę. Potem tylko ściągam książki na czytnik.

Na tablet

Tabletu używam od czasu do czasu, nie noszę go ze sobą, więc mam w nim apki, których używam w domu.

9. Moje wypieki, czyli aplikacja z przepisami Dorotus. Na nich uczyłam się piec ciasta i kiedy chcę coś przygotować, to na tablecie najlepiej mi się czyta.

10. Moja gazetka, czyli wszystkie gazetki z marketów w jednym miejscu – taki mój fetysz – sprawdzam sobie promocje i ciekawe oferty, dzięki którym wciąż jestem pod kreską, ale bez promocji byłabym bardziej.

A jakie są Wasze ulubione aplikacje
i które ułatwiają Wam życie?

14 odpowiedzi na “10 aplikacji na smartfona, bez których nie mogę żyć”

  1. theli pisze:

    Spotify. Możesz potem o radiu zapomnieć 🙂

  2. ewka pisze:

    u mnie yanosik bo bezpłatnie ostrzega przez zagrożeniem, policją itd, aplikacja bankowa i fejsiiik 😀

    • Matka Sanepid pisze:

      Ale nie każe Ci skręcać w prawo za drodze, gdzie nie ma skrętu w prawo? W Yanosiku nawet moja ulica wygląda inaczej, niż w rzeczywistości 🙁 a też ceniłam to ostrzeganie

      • Marta pisze:

        Yanosika włączam w tle i ostrzega, ale jako nawigacji Google Maps, bo Yanosik się nie sprawdza, prowadzi jakimiś kanałami.

  3. Asia pisze:

    Zerknij na Google Keep. U mnie ona zastępuje papierową listę zakupów. ?

  4. Magda pisze:

    Z map testowałam ostatnio Via Michelin. Nie taki zły. Informuje o radarach. A angielsko-polski pani prowadzącej byl niezłą rozrywką w czasie podróży?

  5. Mezi pisze:

    Fooder do znalezionych fajnych przepisów i można swój czy od koleżanki spisać ….
    u mnie w ogóle smartfon to centrum dowodzenia
    Parental centrol – mam pod kontrola dzieci i ich komórki,
    IPassword na wszystkie hasła i pesele itp
    Yamosika tez mam ale w tle odpalam bo tez na Google Maps jeżdżę
    Bankowe – do sklepu idę już tylko z telefonem bo mam z niego płatność
    Cookidoo – przepisy do termisia oczywiście fejsik i inne gadżety

  6. Natalia pisze:

    Legimi, bo czasem jak się nudzę w poczekalni u lekarza albo w korku na autostradzie to sobie poczytać mogę 😉
    Endomondo – jak smigam rowerem to lubię sobie później sprawdzić, jakie ładne kształty wyrysowała na mapie 😉
    Fitatu, bo odkąd muszę pilnować się z cukrem, nie mogłam tego sama ogarnąć. A tutaj nie dość, że wylicza cukier to jeszcze wszystko inne i nawet widzę na wadze ubywające kg 😉

Skomentuj Matka Sanepid Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *