Jak MS kupowała Mazdę…

Napisałabym Wam bardzo chętnie, jak kupowałam Mazdę, ale nie mogę. Bo nie kupiłam Mazdy. Kupiłam Hyundai’a. Bo kupowanie auta, to jeden wielki Matrix. Jeździłam dzisiaj Mazdą Demio, Mitsubishi Space Starem, Mazdą Premacy… a jak wsiadłam do Koreańczyka (trzeciego z rzędu), to uznałam: „Mój ci on!”

Brzydki jak świątynia Opatrzności Bożej. Duży, z bagażnikiem, który pomieści dwie klatki ze świnkami. I jedną świnię prosto ze świniobicia. Ma zegary i te tam na środku, a nie jak normalne auta. Ma silnik 1,8, nie ma gazu, nie ma automatu. Ale… no tak mi się nim dobrze jeździło…

A powiem Wam, że ja klient upierdliwy jestem.

– Ale tutaj było palone…

– Pani… gdzie palone? Nikt tutaj nie palił, a Niemiec płakał jak sprzedawał.

No to wyjęłam popielniczkę, pan rękę wyciągnął, całą garść kiepów przyjął na klatę. Nie kupiliśmy tego auta. Nie kupiliśmy też auta w skórze, bo po 1) się ześlizgiwałam z siedzenia, po 2) welury w niejednym lepiej wyglądały niż ta skóra… Dziadek sugerował nawet, że przecież można pokrowce kupić.

A, z dziećmi byliśmy. Córki były wyjątkowo grzeczne. Pewnie dlatego, że miałam tablet i dwie komórki z grami, filmami etc. Dały radę. Były nawet momenty, kiedy obeszły wszystkie auta w komisie. Raz się CP zbiesiła, gdy już podpisywaliśmy umowę, ale jej obiecałam, że na wakacje do Karwi (przypominam o  konkursie, w którym można wygrać noclegi nad morzem) pojedziemy nowym autem i zmieścimy do niego wszystkie dmuchane zabawki, więc nawet nie ryczała długo.

Jechałam też Mazdą Premacy. Gniła jak skurwysyn. Mieliście rację. No ale chciałam się karnąć. Facet dał mi kluczyki i powiedział, że mam jechać sama, bo on nie ma zmiennika i nie wyjdzie. Pojechałam, wróciłam, ustawiłam się tyłem… a wiecie, jak wyglądają takie zapchane komisy… i w tym momencie facet zamarł… wjechałam tą kobyłą na miejsce parkingowe… nie robiąc krzywdy żadnemu z aut po bokach. Koleś mógł znowu oddychać.

We wtorek muszę jechać do Chojnic. Bo mieli mi mojego Hyundai’a zarejestrować i ponaprawiać to, co im wypunktowałam. Przy okazji mają załatwić nową gałkę zmiany biegów.

– Tylko metalową czaszkę poproszę – zażartowałam.

Pan żartu nie zrozumiał, przy wpłacie zaliczki musiałam sprawę odkręcać. Matrix z Chojnic, mówię Wam.

Tak ogólnie, to nie jest bardzo brzydki. I nie powiecie mi, że nie jestem odważna! Hyundai. Ja pierdzielę…

85 odpowiedzi na “Jak MS kupowała Mazdę…”

  1. Magda pisze:

    O ja też szukałam miesiąc po całej północnej Polsce i w końcu kupiłam w Chojnicach. Mam go dwa tygodnie i nadal jestem zachwycona, także dobrze wróżą Ci te Chojnice. Pan tez mi wszystko pozałatwiał, tylko nie musiałam jechać , przywiózł pod dom na lawecie. Kupowałam Scenica.

  2. Emilia pisze:

    To chyba ja tak doradziłam tego Matrixa. Jaki on brzydki… Przecież on piękny jest. Kupiliśmy go trzy lata temu( w moim mieście był pierwszy) i każdy się nim zachwycał. Moja mama też chce takiego. I każdy kto wsiądzie do niego jest zdziwiony, że tyle miejsca w środku. Ja zauważam u niego same zalety:)

  3. przy-okazji pisze:

    A czaszeczki zamiast gałki nie chciałaś? Ja bym chciała ;p

  4. „hujdaje” to fajne auta, moja Siostra jeździła Getzem parę lat, przesiadła się do i30, ogólnie bez problemowe.

    • Matka Sanepid pisze:

      Ufff, czekałam na Twoją opinię 🙂

      Dziadek dzisiaj sprawdzał ceny części – są na bardzo rozsądnym poziomie cenowym i dostępne bez problemu.

    • dobra, dobra nie ściemniaj:P hehe
      Nie wypowiadałem się na temat auta wcześniej(chyba, że mam już sklerozę:P) Teraz już sama wiesz, że Mazdę kilkuletnią ciężko znaleźć żeby nie była zardzewiała 🙂 a jaki przebieg ma ten Matrix( nie zdziw się jak powiesz, że jeździsz Matrixem wszyscy będą słyszeć Matiz)?

    • Matka Sanepid pisze:

      Teoretycznie ma 160 tysiaków. Ale widzieliśmy takiego co miał 116 i w środku wyglądał, jakby ktoś bombę w nim zdetonował… Ten mój, to bardzo przyzwoicie: nie starta kierownica, bardzo ładne, zadbane siedzenia, czysta podsufitka, serwisowany, jakaś tam książeczka z przebiegami, więc mam nadzieję, że 300 000 w rzeczywistości nie ma… Niemiec płakał jak sprzedawał 😉

    • co do kierownic w hyundaiach to niestety wycierają się dość mocno. Nowa w Getzie miała taką fakturę, po 60 tyś km, przejechanych głownie w mieście była gładka. Ważne, żeby dupę woziło, nie gniło, nie gasło na skrzyżowaniach, ewentualne naprawy były sporadyczne i tanie. P.S. przed kolejną zimą podjedź na skontrolowanie podwozia i ewentualnie zleć konserwację, żeby uniknąć za dwa lata kosztownego blacharza;) z blachą w aucie jak ze zdrowiem, lepiej zapobiegać, niż leczyć.

    • Matka Sanepid pisze:

      tak, widać, że gałki od zmiany biegów i kierownice w tych autach koszmarnie się niszczą. Dlatego w komisie obiecali mi gałkę zmienić na nową, a kierownicę sobie obłożę skórą. Ale tak jak pisałam: 3 matrixy oglądałam i ten mój był w najlepszym stanie (inaczej bym nie kupiła). Byle coś nie wylazło zaraz poodbiorze, bo się załamię…

  5. adi pisze:

    No i gratulacje. Jeżdżę Matrixem od 6 lat. Auto jest proste, nie ma się tam co zepsuć, naprawi każdy kowal we wsi. (Widziałaś ten fajny uchwyt na kawę pod lewarkiem od biegów? 🙂

    • Matka Sanepid pisze:

      To 3 tam są? Bo widziałam dwa – przy kierowcy i obok pasażera, taki zajebiście wysuwany. I ponoć pod siedzeniem jest skrytka!

      • adi pisze:

        Pod siedzeniem pasażera jest szuflada. A dwie skrytki są pod tylną kanapą – jak złożysz siedzenia – zobaczysz 🙂 Ja tam gaśnicę znalazłem 😛 Uchwyty na kawę są dwa – dla pasażera – i dla kierowcy pod kierownicą 🙂

        • Matka Sanepid pisze:

          Jak pod kierownicą? Pasażer ma po prawej stronie, ja między dźwignią biegów a ręcznym. Dwie skrytki są jeszcze w bagażniku. Ta pod siedzeniem pasażera – genialna!

          Teraz szukam pokrowców i skóry na kierownicę 😉

          • adi pisze:

            Źle napisałem… oczywiście między ręcznym a biegami 🙂 Genialne są dwie skrytki pod kanapą. PS. Nie kupuj pokrowców….. chyba, że siedzenia zniszczone.

          • Matka Sanepid pisze:

            No właśnie nie wiem co z pokrowcami. Zawsze kupowałam, po czym jeździłam z uświnionymi, bo to się tak ujowo ściąga i zakłada, że głowa mała. Teraz może jakieś koszulki kupię…. Siedzenia są w b. dobrym stanie, obawiam się, że my zniszczymy

          • adi pisze:

            Jeśli są w bardzo dobrym stanie… to nie kupuj pokrowców! Źle to wygląda, zawsze coś odstaje 🙂 No, chyba, że tak bardzo myślisz o przyszłym właścicielu auta, że nie chcesz ubrudzić 😉

          • Matka Sanepid pisze:

            w sumie chcę nim jeździć z 5 lat, to myślę też o sobie za rok i dwa…

          • adi pisze:

            To kup za dwa lata, jak się zniszczą 🙂 ciesz się oryginałem 😉

  6. […] No powiem Wam, że samochód kupuję. Od dwóch tygodni. Na tyle skutecznie, że jeszcze żadnym autem -kandydatem nie jechałam, a już jestem zmęczona. Poprzednie kupowałam jakoś szybciej KLIK […]

Skomentuj Matka Sanepid Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *