Na początku takie małe wyjaśnienie dla moich sąsiadów, którzy mogli usłyszeć coś, co brzmiało gorzej niż faktycznie miałam na myśli.
Otóż, podłapałam w miarę intratne zlecenie z dedlajnem na koniec sierpnia. Kto pracował jako freelancer, ten wie, jak bardzo to stresująca robota i jak bardzo cieszą dobre zlecenia. Ponieważ po drodze czekają nas dwa wyjazdy na ślub, remont pokoju i pewnie kilka wypadów nad morze, musiałam nieco ograniczyć ilość przyjętych tekstów, ale i tak codziennie, regularnie muszę nad nimi przysiąść. A mam dwie córki. W DOMU. Non stop. Takie, które wiecznie czegoś chcą. Kupę, siku, pić, jeść, bajkę, grę, puzzle i żeby jedna drugiej nie biła, nie drapała, oddała zabawkę. Po kilku godzinach boju o chwilę ciszy i skupienia nie wytrzymałam i wywaliłam córki na ganek oraz hmmm głośno powiedziałam, że jak się nie uspokoją i nie dadzą mi popracować, to do końca miesiąca będą żreć trawę, bo nie mam kasy na ich utrzymanie. I walnęłam drzwiami.
Otóż, drodzy sąsiedzi… to oczywiste, że nie będę dawać moim dzieciom trawy do jedzenia. Nagotuję im kartofli w łupinach, okraszę smalcem, może nawet posolę do smaku i tak będą wpierdzielały, jak się nie uspokoją przez kolejne 3 tygodnie.
Że córki nie są łatwe w pożyciu też się dzisiaj babcia przekonała. Niechcący zapewne, przejęzyczając się niczym polski biskup, tłumaczący kościół z pedofilii wspomniała, że wieczorem przeczyta im książeczkę. Córki oczywiście zapamiętały to sobie, więc zaprosiły babcię na kanapę i podały jej książkę.
– Babciaaaa, ale ty nie czytaj! – zawyła Córka Druga, która biegała z gołym tyłkiem. Gdy się ubrała, zawyła raz jeszcze: – Baaaaaaabcia, nie czytaj, bo ja muszę iść po moje zabawki.
Wreszcie babcia mogła zacząć czytać. W pierwszy zdaniu pojawiło się imię „Zuzia”.
– A wiesz babciu, ja mam koleżankę Zuzię – poinformowała Córka Druga.
– Yhyyy – odpowiedziała babcia i przeszła do czytania.
– Czy to jest Zuzia? – spytała CD wskazując palcem ilustrację.
Gdy już, już babcia wpadła w rytm czytania, Córka Druga dodała:
– Ale nie trzymaj tak tej książki…
– A jak mam trzymać?
– No tak trzymaj, żeby CD widziała cały obrazek – dopowiedziała Córka Pierwsza.
– Ale jakoś muszę trzymać…
– No ale tak na brzegach trzymaj…
I w ten właśnie sposób babcia wypełniła zalecenia psychologów i pedagogów, czytając dzieciom przed snem przez 20 minut. Dokładnie 4 strony przeczytała. W 20 minut.
18 thoughts on “Czytajcie dzieciom 20 minut dziennie”