Matka S. wyrabia się prawniczo

– Co to jest? – spytała dzisiaj moja prawniczka.
– No kosztorys że tak powiem… dziecka – przyznałam nieco zdziwiona.
– Genialne! – podskoczyła razem z kierowniczką wydziału lokalnej instytucji pomagającej samotnym matkom. – Mogę skserować? Będę pokazywać klientkom!

No ba! Pewnie że można. Matka się poczuła, jakby co najmniej doktorat z prawa zrobiła. A z prawa nigdy niet. Z prawa trója. Europejskiego, ale jednak prawa.

Potem parę spraw do omówienia, kilka ważnych kwestii, w sądzie wizyta. I zaczęłam zastanawiać się nad tym ile kobiet nie zdaje sobie sprawy, że są tacy prawnicy, którzy przyjmują za darmo. I że na poradę czeka się tydzień, czasami krócej. Że poświęcą 1,5h i nawet się nie zająkną, że za długo, że za wiele pytań, że płakać się nie powinno, mają wiele współczucia i poczęstują pomarańczową Delicją.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *