„Nie chcę już tych urodzin”

Powiedziała dzisiaj Córka Pierwsza, gdy zobaczyła jaki tort jej robię. Bo ona chciała z Królewną Śnieżką, a ja przygotowywałam z Barbie. Najwyraźniej jej się koncepcja przez noc zmieniła, bo jeszcze wczoraj twierdziła, że kocha Barbie. Kolejny foch był, gdy otrzymała rower. No taki prawdziwy, 16 cali, RÓŻOWY, z fotelikiem na lalkę i różowym koszyczkiem na równie różowej kierownicy.

– Bo się rower przewróci!

Gdy udowodniliśmy, że ni cholery nie, bo ma boczne kółka, to usłyszeliśmy:

– Bo ja mam za krótkie nóżki. I wcale już nie chcę tych urodzin.

Rower więc postawiliśmy w dużym pokoju i udawaliśmy że nie istnieje. Po godzinie Córka Pierwsza jednak wróciła i powiedziała, że chce usiąść na rowerze. I tak sobie siedziała trzymając się kurczowo kierownicy. Potem na chwilę wtrąciła nam się Córka Druga, gdyż radośnie przepchnęła wystraszoną Córkę Pierwszą na rowerze przez cały pokój. CP nadal kurczowo trzymała się kierownicy i krzyczała:

– Mamo, wytrzyj mi łezkę!
– Mamooooo, podrap mnie po nosku.

Ale zejść nie chciała.

Po godzinie 18.00 nóżki jakby się jej wydłużyły, bo zaczęła pedałować. I przez kolejną godzinę musiałam ją ustawiać w jadalni, a ona przejeżdżała do schodów w dużym pokoju, jednak na moją propozycję byśmy jutro pojeździły rowerem normalnie, po podwórku, znowu strzeliła focha.

– Ale przecież musisz mieć coś w tym koszyczku z przodu. Jakiegoś Lubisia albo soczek z księżniczką…. Pojedziemy do sklepu i sobie kupisz.

Tak. Jutro pierwsza wycieczka rowerowa. Bo prowiant do koszyczka.

A jeszcze rano rowerek się wywracał, a ona miała za krótkie nóżki.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *