O sikaniu

Córka Pierwsza ma prawdziwą blokadę antylekarską. Lekarz każe zbadać mocz – dzieciak przestaje sikać. Autentycznie.

Zaczęło się od tego, że w wylądowaliśmy z dziewięciomiesięczną CP w szpitalu z powodu mega rzygania i zapalenia dróg moczowych. Dostaliśmy po tej akcji skierowanie na badanie rtg w celu wykluczenia refluksu moczowocośtam. Do badania nigdy nie doszło, bo nigdy nie udało nam się pobrać od dziecka jałowych sików. Z woreczka wychodziły nieprawidłowe wyniki, w nocnik wtedy nie sikała.

Potem miała skierowanie na badania i próbowaliśmy łapać do kubeczka. Dziecko rano budziliśmy, myliśmy, jedno trzyma, drugie podstawia kubeczek. Trzy takie poranki i uznałam, że czas uderzyć w Internet po poradę. A tam: wstawić dziecku nóżki do zimnej wody. Se mogłam wstawiać… dziecko kropli nie popuściło. Odkręcić w łazience kran, by dźwięk lecącej wody mobilizował do sikania. Kurwa, ocean spuściliśmy, a dziecko ani razu do słoiczka nie zrobiło. Czekało aż się zniechęcimy, po czym szło sobie w kącik i lało na podłogę.

Chyba jeden jedyny raz udało nam się złapać. Około 12.00. A lab czynny do 9.00. Ale ja powiedziałam, że to ja, to pielęgniarka od razu wiedziała o co chodzi i jakie mamy przejścia z tym sikaniem do pojemnika, więc specjalnie dla nas laboratorium otworzyła.

Kiedyś nawet, dokładnie w 2 urodziny CP, dostaliśmy skierowanie do szpitala. Bo CP przestała sikać. W ogóle. Minęły 23 godziny, a w pieluszce ani kropli. Ja w zaawansowanej ciąży, z gorączką i zapaleniem oskrzeli, mąż na tygodniowym szkoleniu w stolicy, a ta nie leje. Więc chodzę, ryczę, rozpaczam, że mi dziecko pewnie na niewydolność nerek umrze, pakuję graty, nagle patrzę, a córce pielucha zwisa w okolicy kolan i jeszcze z niej kapie. To był pierwszy i ostatni raz, kiedy ucieszyłam się z kałuży moczu na moich panelach.

No i teraz znowu CP ma jakąś infekcję. Lekarka kazała zrobić badanie moczu.
– Wie pani, jak u niej badanie moczu wygląda?????
– Wiem, pamiętam, ale ona ma 4 lata prawie, na pewno tym razem się uda.

No to się ku**a (nie że lekarka jest panną lekkich obyczajów, tylko ja klnę na samą myśl) przeliczyła.

Bo Córka Pierwsza została uprzedzona, że dzisiaj rano sika do pojemniczka. Umyta, posadzona na kiblu siknęła raz. Pierwszym strumieniem. Środkowego już nie było. Nie i już. Ona sikać nie będzie. Jak chcę mieć mocz, to mam sobie sama sikać.

Jutro podejście nr 2. W zapasie dwa jałowe pojemniki i różowy lizak na zachętę. Jak się nie uda, sama jej zrobię cewnikowanie. Kurde, rurką do napojów, tak mam dosyć jej niechęci do nefrologów.

#

Jedna odpowiedź do “O sikaniu”

  1. Mama Szkodniczka pisze:

    OMG. Moja też tak ma. Po zUM-ie mamy badać mocz raz na miesiąc. A my już miesiąc jej te siki do kubka łapiemy…

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *