Taki myk Matki

Z jedzeniem problem mieliśmy. Córka Pierwsza odmawiała od kilku tygodni jedzenia obiadów. Skubnęła kotlecika, reszta lądowała w śmietniku. Zupy też przestały budzić jej zainteresowanie, nawet do tej pory bardzo lubiane. Córka Druga zaś jadła wszystko, przodem obrócona do siostry, bokiem do mnie. Mąż też zjadał całą zawartość talerza siedząc na podłodze z brodą na kawowym stoliku. Ja na tymże stoliku trzymałam swój talerz siedząc na kanapie z tyłkiem wyżej niż miałam paszczę.

Aż któregoś dnia powiedziałam „basta!”.. albo „kurde, może byśmy zaczęli jeść jak ludzie?” – już nie pamiętam i zarządziłam przemeblowanie. Obracając w innym kierunku składany jadalniany stół, zyskaliśmy miejsce do jedzenia wspólnych posiłków. Fakt, za każdym razem trzeba podnieść całe skrzydło stołu, ale dzięki temu nikt na nim nic nie stawia i przed posiłkiem nie trzeba z niego sprzątać.

Przebłysk geniuszu, mały myk Matki i dzieci zebrane przy wspólnym stole szczęśliwe. Córka Pierwsza zjada teraz wszystko. Córka Druga aż się dziwi, je przodem do nas, obserwuje jak działamy za pomocą sztućców. Telewizor wyłączony, więc spokojnie można pogadać.

A ja się zawsze dziwiłam, że psychologowie twierdzą, że wspólne posiłki mają dla funkcjonowania rodziny duże znaczenie….

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *