Idziemy z Córką Pierwszą leśną, acz uczęszczaną także przez kierowców aut, drogą. Na drodze rozjechana ropucha.
– Oj, biedna żaba – powiedziała CP. – Ledwo wyszła na drogę, już ją rozpłaszczyło.
Córka Pierwsza wie, że czasami łatwiej coś załatwić licząc. Na przykład, gdy spłukuję jej głowę w kąpieli, to liczę do dziesięciu, a gdy chce parówki to przystaję na maksymalnie dwie.
– Mogę robić fikołki na twoim łóżku? – spytała Córka Pierwsza. Materac jest nowy, bardzo wygodny, wolałabym, żeby zołzy go nie zniszczyły.
– Tylko dwa! – odpowiedziałam.
Następnego dnia CP znowu spróbowała:
– Mogę zrobić pięć fikołków na twoim łóżku?
Zgodziłam się, dlatego następnego dnia znowu spytała:
– Czy dzisiaj mogę zrobić osiem fikołków? – znowu się zgodziłam. Głupia ja. Bo godzinę później Córka Pierwsza podbiła stawkę: – Mogę teraz zrobić sto fikołków?
No, chciałabym ją zobaczyć po tych 100 fikołkach – pewnie byłaby jeszcze bardziej zakręcona 😉
Gdybyś Ty widziała CD po zejściu z karuzeli w parku…. Pionu nie trzyma przez kwadrans…
Niech robi, będzie z głowy na kilka lat, tylko materac do prania 😉
Żeby do prania 😉 tam ze sprężyn nic nie zostanie 😉
😀 LOL, niech zrobi na zapas 😉
świetny blog pozdrawiam
Prawie 3 tysiące odsłon i tylko 6 komentarzy, lenie;)!!!! pisać się im nie chce, tylko by czytali;P
Łobuzy!
Mój Wikul próbuje robić fikołki na betonie. Nie sugeruję, że w domu na łóżku jest wygodniej… Lepiej niech na to wpadnie jak najpóźniej.