Dlatego dzisiaj trzy.
– Jesooooo. Brudna jesteś, krzywo zapięta, wyglądasz jak dziecko ze wsi – powiedziałam ogarniając Córkę Drugą.
– Ale ja jestem ze wsi…. – odpowiedziała, starła dżem z polika i poszła do szkoły.
Po powrocie z Warszawy Córka Druga spytała dziadka czy świnki nie umarły. Jak już wiedziała, że nie, to zainteresowała się odwiedzinami swoich koleżanek i kolegów podczas jej nieobecności w domu:
– A B. dzwoniła?
– Nie – odpowiedział dziadek.
– A D. dzwoniła?
– Nie.
– A P. dzwonił?
– Też nie.
– Nikt nie dzwonił? Nawet nasz Chińczyk?
Bo CD sądzi, że Chińczyk jest jeden. I ten jeden Chińczyk jej sukienkę wysłał. I nie dzwonił. Cham jeden…
Z kolei Córka Pierwsza ostatnio się pilnuje w kwestii odrabiania lekcji. Po tylu miesiącach uwag, że nie odrabia to w sumie dobrze. Wróciła więc z podwórka, powiedziała, że ma coś zadane i poszła do pokoju. Co chwilę więc zaglądałam i zwracałam jej uwagę:
– Dziecko, ale biurko chociaż posprzątaj…
albo
– Okno sobie odsłoń.
– Nie za ciemno ci? Może zapal sobie lampkę?
tudzież:
– Dlaczego do cholery siedzisz na sukience?
wreszcie:
– Tobie naprawdę nie przeszkadza ten syf dookoła?
Córka nie wytrzymała:
– Wiesz co mi najbardziej przeszkadza? Ty!
W punkt. Ale i tak jest bezczelna.
9 thoughts on “Dawno nie było córkowych dialogów”