Córka Druga nadal chodzi do zerówki. Nic w tym dziwnego, wszak rok szkolny jeszcze się nie skończył, zaczną się jednak niedługo zapisy do szkoły. Do zerówki i pierwszej klasy. I chyba przyjdzie mi ją zapisać do dwóch miejsc. Gdyż albowiem…
Po złożeniu wniosku o opinię nauczycielki do wniosku o opinię poradni czekałam 2 tygodnie na opinię, bo na wniosku nikt nie przystemplował, że można wydać tę opinię, chociaż była już napisana. Z opinii wynika, że 6 lat temu nie urodziłam zwykłego dziecka, lecz pomiot Alberta Einsteina, Marie Skłodowskiej i jakiegoś hinduskiego jogina.
I tak dumna z tej opinii pojechałam do poradni złożyć wniosek o badanie mojego dziecka, czy aby na pewno jej w tej pierwszej klasie nie skrępują obyczajem i… badanie będzie w maju albo czerwcu. To się pytam, jak to, bo przecież ja ją w kwietniu do szkoły muszę zapisać, to czymże się kierować?
Otóż matczyną intuicją. Tak, tak. To jest najważniejsze. Nie jakieś tam papierki, opinie, wskazówki. A jak intuicja zawiedzie, to się dziecko na pierwszej klasie przejedzie. I się ją cofnie nazad do tyłu i gdzie tam jeszcze da się cofnąć, bo przecież nie do przodu.
No i wczoraj Córka Druga, to dziecko genialne, kreatywne, troskliwe i dojrzałe emocjonalnie wyszło na podwórko ze swoją starszą siostrą. Wyszło o 15, wróciło o 18.00.
- A wiesz mamo – powiedziała Córka Pierwsza – CD tak szybko i wiele razy przejeżdżała rowerem przez głęboką kałużę i otwierała za każdym razem buzię i woda z tej kałuży jej wpadała prosto do buzi. ..
Genialne to moje dziecko. Fizyka opanowana, nad biologią i chemią popracujemy. Dam ją od razu do czwartej.
I koszulkę sobie kupię:
45 thoughts on “Taki paradoks”