– Szłam kiedyś z moim Piotrkiem ulicą i on w pewnej chwili spytał: „A mamo, skąd się bierze…” i mnie od razu serce stanęło – opowiada znajoma babci i dziadka. – „Co ja mu powiem na tej ulicy teraz? Jak mu wytłumaczę, skąd się bierze dziecko?” A on dokończył…. „prąd”. „Skąd się bierze prąd?” Odetchnęłam.
– Kurczę… Ja to bym chyba mniejszy problem miała z odpowiedzią na pytanie, skąd się bierze dziecko – przyznałam.
Całej rozmowie przysłuchiwały się córki. Niby jadły ciasto, niby się bawiły, ale jednak uszy jak radary. I kładę córki spać, nagle Córka Pierwsza zadaje TO pytanie.
– To mamo, skąd się bierze prąd???
Kazałam jej ojca spytać. Elektryk w końcu.
11 thoughts on “Trudne pytania…”