Mogę zamienić nawet kudłatą trzylatkę na inną pięciolatkę, bo zaczynam dostrzegać w tych starszych dzieciach potencjał. Dajmy na to, że chcę sobie uciąć popołudniową drzemkę. Norma u mnie, za przedszkole płacę m.in. po to, żeby odsypiać noce. I tryb pracy mam taki, że najpierw niewiele robię, potem robię obiad, następnie idę spać, a do wieczora to nie robię już nic. Standardowy żywot blogera prowadzę, znaczy się. No i jak chcę sobie uciąć drzemkę, a w domu jest Córka Druga, to słyszę:
– Mamoooooo, nie śpij!
– Mamoooooo, pić chcę!
– Mamooooooo, a ja nie chcę tej bajki….
– Mamooooooo, wstań już no!
I tak przez następną godzinę, aż wrzasnę:
– Cholera jasna, ty mi się nigdy nie dasz wyspać!
Na co CD cała szczęśliwa odpowiada:
– O, już się wyspałaś, to chodź!
Tymczasem w domu choruje Córka Pierwsza, pięciolatka. Jest sama, grzecznie się bawi, ogląda bajki, tylko raz mi zarzygała kanapę, ale uprzedziła zanim na niej usiadłam. Kochane dziecko. I wczoraj, jak zwykle po obiedzie chciałam udać się na drzemkę.
– Muszę się położyć na chwilkę – mówię do CP.
– To się połóż…. Czy ja ci zabraniam? Kołdrę ci nawet moją mogę pożyczyć.
Córka Pierwsza zyskała 10 punktów reputacji. I kupię jej jutro lizaka!
26 thoughts on “Wolę pięciolatki”