Dostało się Matce za jeżdżenie na gazie

Bo Matka na rozruch to tylko ciut benzyny potrzebuje, a dalej to już zapyla na gazie. I od jakiegoś czasu kontrolka się paliła, ale kto by się tym przejmował, skoro benzyny na kilometr-dwa trzeba. I tak sobie Matka wczoraj z pracy wróciła, zaparkowała w dołku pod blokiem i dzisiaj już nie ruszyła. A dzieciarnia wsadzona w foteliki, przypięta, nastawiona na podróż do przedszkola. Biedna Matka musiała 3 km z dzieciakami zasuwać na piechotę, zdyszała się, zziajała, wróciła pociągiem i po drodze postanowiła auto przepchnąć z dołu na górkę, żeby pod innym kątem je ustawić i… odpaliła. Hurra! Po córki już pojedzie jak człowiek, bo od razu jeszcze zatankowała bezołowiowej na Shellu.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *