Dzień pozbywania się wyrzutów sumienia

Okazało się, że nie trzeba iść do sali zabaw, na pizzę, do kina czy na basen, żeby dzieci się dobrze bawiły. Wystarczyło pójść do drogerii po elektryczną szczoteczkę do zębów z Barbie, szczotkę do włosów kręconych z włosiem z dzika! (podejrzewam, że chodzi o sierść dzika, a nie o łopatkę albo szynkę), na bazarek po geterki*, majtki, a jakże… z księżniczkami, do Biedronki po suche bułki i do mięsnego po kabanosa. I na placu zabaw też byłyśmy. Potem zrobiłam obiad specjalnie na zamówienie Córki Pierwszej. Poprosiła o ziemniaczki, kotlecika i surówkę z marchewki. Dokładnie tak poprosiła i tak dostała. Zżarła trzy mielone. Dwa podczas obiadu i jeden na deser (na zimno). Na drugi deser dostała francuskiego rogalika. I poszłyśmy na rower.

Swoją drogą, jazda na rowerze wychodzi jej coraz lepiej. Dzisiaj darła się nie dlatego, że jej nie pomagałam, ale dlatego, że chciałam jej pomóc. A jak zaliczyła glebę, to się otrzepała, poprosiła, by wsadzić ją na rower i pojechała dalej. I chwała, że mieszkamy na wsi, przy dziurawej ulicy, po której rzadko coś jeździ, a jeśli już to wolno z obawy o wahacze. Bo CP może sobie jeździć, a ja spokojnie chodzę sobie za nią, bez strachu, że ją coś przejedzie.

Trudno będzie jutro zapewnić jej lepsze rozrywki. W końcu sklepy zamknięte. Będzie trzeba nad morze jechać, do zoo albo na skoki bungee.

 

 

* Wczoraj na moim fanpejdżu toczyła się dyskusja na temat zdrobnień>

MS: Czy naprawdę sprzedawcy produktów dla dzieci muszą wszystko zdrabniać? Ja rozumiem spodenki, przełknę sukieneczki, nawet sukienusie, ale co to kur…. są geterki???

JK: hahaha….geterki do sukienusi lub tuniczki a do tego sandałeczki

AR: Geterki to chyba leginsiki

S R-S: ,,geterki” to takie pasiaste czasami gładkie zwierzę podobne do kota zamieszkujące gęsto zastawione wystawy sklepowe, zwykle łagodne ale sprowokowane mogą doszczętnie wypłukać z zasobów finansowych…

AR: Ostatnio w aptece babka dała mi środek na „bieguneczkę” i ewentualne „wymiocinki” … No normalnie myślałam, ze jej ” wymiocinki” na ladę puszcze…

 

13 odpowiedzi na “Dzień pozbywania się wyrzutów sumienia”

  1. ewa pisze:

    w temacie zdrobnien, kiedys wiele, wiele lat temu, w czasach studenckich pracowalam w jednym z salonow francuskiej firmy kosmetycznej, moja szefowa miala tendencje do zdrobnien blyszczyk do ust to byla SZMINECZKA BLYSZCZYKOWATA…(przepraszam za brak polskich znakow)…do tej pory kiedy slyszce te wszystkie, jogurciki, geterki, sukienusie i inne przychodzi mi na mysl moja byla szefowa 😉

  2. Monika Jacyk pisze:

    Mistrzami zdrobnień są kierowcy na CB radiu. Już się osłuchałam z dróżkami, misiaczkami, krokodylkami, ale ostatnio mało nie padłam jak usłyszałam „wypadeczek”

  3. sonja7 pisze:

    geterki to getry 🙂 miłego wieczoru

  4. Katarzyna pisze:

    „Geterki” w odróżnieniu od getrów noszonych przez piłkarzy 😉
    Bo nie da się ukryć, że jednakowoż getry to raczej takie ocieplacze na dolną część nogi;)

  5. ula pisze:

    a niech mnie, moja starsza córka też ma identyko upodobania kulinarne: kotlecik, surówa z marchewki i jabłuszka i ziemniaki. a niech to! 🙂

  6. Rybakowa pisze:

    Czuję się zaszczycona zacytowaniem 🙂
    U nas w domu są: dresy, dżinsy a wszystko pozostałe to po prostu spodnie…
    A kotlety mielone Demolka mogłaby jeść całymi dniami… Niby taka „różowo-księżniczkowa”, ale mięsożerna jak prawdziwy facet 🙂

  7. Czy ja mogę jeszcze w kwestii zdrobnień? Bo znam osobę, która jest mistrzem, zdrabnia wszystko jak odzywa się do dzieci, łącznie z muszelką zamiast ubikacji. Czasem nie wytrzymuję…

  8. dora pisze:

    aaaaaa ,rzygowinki i wymiocinki wymiatają!::)))))

  9. mallech pisze:

    Nie puściłam córki w środę na święto rodziny w przedszkolu… bo nie mogłam się zwolnić z pracy, bo mąż nie mógł się zwolnić, bo babcia nie miała czym dowieźć… bo mi się nie chciało walczyć z tymi wszystkimi przeciwnościami. „Zafundowałam” jej za to dzień u babci z noclegiem… 🙂 Trochę marudziła na to, że nie pójdziemy na święto rodziny, potem marudziła, że za krótko u babci… 🙂 Do przedszkola pójdzie dopiero w poniedziałek, bo w piątek mąż pracuje a ja w domu, a w sobotę odwrotnie 😉 W poniedziałek będą świętować dzień dziecka i będzie ok. Czasami trzeba i sobie odpuścić.

  10. Basia pisze:

    Nie chcę urazić żadnej mamy,ale tak mi się jakoś ułożyło wśród znajomych,że te ….ekhmm…zdrobnienia używają mamy dziewczynek…zęby bolą od słuchania tego:) U mnie w doma same chłopy.

  11. Elenka pisze:

    Basiu, myślę, że to nie kwestia płci dziecka, a podejścia rodziców 🙂 Sama mam córkę i jakoś przesadnie zdrobnień nie używam 😉 W normie! Bo w końcu taka część języka jak każda inna i swoje zastosowania ma.

  12. walisqa pisze:

    teściowa zakłada moim dzieciom „buciusie” 😀

Skomentuj mallech Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *