Kolacja z ogniem

Wróciliśmy wczoraj po 20 do domu. Babcia w progu zaraportowała, że dzieci były grzeczne (nie podpaliły domu, nie charkały na podłogę, nie rzucały kamieniami w żywe istoty) i że śpią. Faktycznie spały. Córka Pierwsza z kartonem po moich butach…I nie, nie były to buty nówki sztuki. Miałam je już cztery razy na nogach, a chowam w pudełku, że są z delikatnego nubuku i z przyszytymi kamykami. Więc trzymam je w kartoniku. I jak wyjęłam, to kartonik został na podłodze w pokoju.

– Mamo, czemu ona śpi z kartonem po butach?

– Bo jej lalka w nim śpi.

– Jak w trumience – powiedział OB.

Najwyraźniej fascynacja CP lalkami Monster High jest wciąż silna, bo zwykłą Barbie spotworzyła.

A co do kolacji. Cóż. Na blogu ruch się zrobił, ciekawe wnioski niektórzy wyciągali, żeśmy się z OB pośmiali. Matce się tuż przed wyjazdem do knajpy odmieniło i powiedziała: „Nie hiszpańska! Meksykańska!”. Poszliśmy do meksykańskiej. Hmmm… Poszliśmy…

– To jaki to był numer?

– 25 – odpowiedziałam pewna siebie.

– Okej, to w lewo – nakazał OB. Ale nie było na tej ulicy budynku o numerze 25. Zajrzałam więc w komórkę….

– Sorry…. 54.

Zupa, drugie danie, zamówiliśmy deser. I nagle zgasło światło, z zaplecza wybiegł ciemnoskóry mężczyzna w przepasce na oczach i zaczął wrzeszczeć coś o Zorro.

– Chyba ktoś zamówił ten deser, który Zorro przynosi…. – rzekł OB, by po chwili dodać – To chyba mój sernik…..!

I faktycznie, Zorro jak opętany biegał z płonącym sernikiem po sali, aż w końcu postawił ciasto przed OB i wszyscy gapili się na nas, jak na małpy w zoo. Ten to nawet normalnego deseru nie potrafi zamówić…..

18 odpowiedzi na “Kolacja z ogniem”

  1. dadacia pisze:

    hmmm…cósik oszczędnie o tej kolacji piszesz:)
    żarełko było i jeszcze Zorro latał a po po powrocie dzieci spały -no to można powiedzieć że udana 🙂

  2. Dagmar pisze:

    aaa to chyba Maxicana w Sopocie, co? ta ich akcja z sernikiem przeraża… 🙂

  3. Elenka pisze:

    A tam 🙂 Wesoło było. Nie zapomnicie na długo.
    Jednym słowem kolacja udana!

  4. Zosia90ldz pisze:

    I jak tam się Matka odpieprzyła? Czy OB zrobił wytrzeszcz z wrażenia?? 😀

  5. Joanna Koss pisze:

    ja ten sernik w Łodzi dostałam z przytupem z okazji urodzin :)tez się wszyscy na mnie gapili 🙂 ale w sumie miłe to było, a sernik po prostu niebo w gębie:)

  6. danusiaw pisze:

    Może byliście jedynymi klientami którzy tego dnia zamówili sernik i facet chciał się poprostu wybiegać, ciekawe jak ma płacone, na godzinę czy od sernika;)

  7. Izabelka pisze:

    Wczesną wiosną w Poznaniu byłam świadkiem takiego efektownego „wjazdu” Zorro w tutejszym Mexicanie…
    I efektownie wypierdolił się przed samym stolikiem…
    To dopiero było widowisko 😉

    Excuse me za mój frąsuski, ale tego nie da się inaczej określić.

  8. ystin pisze:

    dobre, dobre… i trumienka i serniczek i komentarz Izabelki ;-))))

  9. SzafaSkrajnej pisze:

    A ja tylko płonące lody widziałam :-(…
    sernik to z bita smietaną..masakara,,
    gorący sernik + bita śmietana= pływające kawałki jabłek w białej breji…

  10. basia pisze:

    Ło matko,muszę uważać gdzie cię czytam,bo kwiku publicznie narobiłam ze śmiechu:))))

  11. Alizee pisze:

    Ach uwielbiam mexicane! A margertia truskawkowa byla…?

Skomentuj Dagmar Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *