Matka zajechała do KFC Drive

Ponieważ od trzech dni nie śpię, nie jem i nie zajmuję się dziećmi, zaczęłam odczuwać skutki awitaminozy i braku białka zwierzęcego. Braku dzieci nie odczuwam w ogóle. Dziwne….  Do sedna… Wracałam z większego miasta do mojego i poczułam przemożną chęć zjedzenia frytek i hamburgera. To prawie jak objawy ciąży. Niepokalane poczęcie znaczy się. A żem fanka KFC, ale z dzieckiem na tylnym siedzeniu, podjechałam do KFC Drive.

Jadę, jadę powolutku, zastanawiam się czy brać dwa smarty, czy smarta i frytki dodatkowo, podjeżdżam pod jedno okienko – puste. Rozglądam się na boki, ale z przodu drugie okienko i jakaś pani tam lata. No to już, jedyneczka, turlam się, bo ona na pewno ma tam jakieś jedzenie z białkiem i witaminami. Pani się uśmiechnęła i mnie oświeciła, że ona wydaje jedzenie już zamówione.

– To jak ja mam zamówić?

– Tam jest taki słupek i mnie tam słychać będzie…

– A po co ja mam do słupka gadać, jak pani tutaj tak przede mną i też ze mną rozmawia?

– Trzeba do słupka.

Masz ci los! Matka pierwszy raz od kilku dni do ludzi wyszła, a ze słupem musi gadać. Okrążyłam KFC jeszcze raz i stanęłam przy słupku. Głos pani. Tej samej co tam była, w tamtym okienku. Pyta się co podać. Głupio ze słupem gadać, chociaż jak mój mąż siatkę oglądał, to w sumie podobnie się z nim rozmawiało…. a jedzenia nie dawał.

W końcu w tym okienku, przy którym byłam za pierwszym razem, po rozmowie z tą panią co też gada ze słupa, dostałam jedzenie.

Jednak co bar mleczny, to bar mleczny, kontakt z drugim człowiekiem face to face i palec w zupie musi być. W nosie mam Drive!

9 odpowiedzi na “Matka zajechała do KFC Drive”

  1. fynn pisze:

    Już dawno odkryłam wyższość barów mlecznychna globalizacją ale…jedtem za ociekającmi tłuszczem kanapiorami z MaCa.

  2. oliwetti pisze:

    hehe nie jest zle 🙂 moj kiedys stwierdzil ze nie ma wjazdu do drive in :> mowie mu ze tam jest w tej nastepnej uliczce.powiedzial ze jestem blondynka(serio jestem,ale to taki zart z jego strony,zawsze mi tak mowi jak cos palne 🙂 )ale wracajac do tematu.pada ,wilki jakies a on biegnie do tego Mca i za chwile biegnie spowrotem bo to przed 11 i sniadaniowe menu bylo a my zamowilysmy normalne(ja i corka starsza znaczy sie).burza mozgow bo ja nie wiem co oni tam maja na sniadanie.pobiegl znowu,dalej padalo.przybiegl z jedzeniem.eeee to to jest to cos tam :/ to ja tego nie chce(corka starsza).odjezdzamy,foch wielki oboje.zgadnijcie co bylo w tej nastepnej uliczce?tadam zgadlyscie 😀 faceci ehhh

  3. aga pisze:

    Mój tata gadał do słupa kiedy Mc był zamknięty:D Zajechał w nocy, nie wiedział, że nieczynne, stał pod słupem i krzyczał:) i jeszcze w niego pukał 😀

  4. PańciaCzarnej Mamby pisze:

    Matko, uwielbiam Twoje spostrzeżenia. Jesteś tak błyskotliwa i inteligentna, że aż zapiera dech w piersiach (miseczka D). Mój konkubent tez czyta Twojego bloga:)

  5. ola pisze:

    ja cudnie wspominam ostatnia wizytę z córką w KFC 😀
    jako, że ja raczej McDonalda odwiedzam to na KFC się nie znam i zamówiłam dziecku jakieś pikantne badziewie, którego Młoda oczywiście nie chciała… więc zjadła wygłodniała fast foodu mamusia 🙂 iiihaaa…
    PS. czy do Zabrza poszła jakaś przesyłka?

    http://www.usta-usta2.blogspot.com

  6. ostra pisze:

    mój pierwszy raz był nie mniej szokujący, tyle, ze moja młodzież zdążyła mnie poinstruować. i tak musieli długo przekonywać, jako że żarty u nas częste, a ja przecież bystra jestem i nie uwierzę, ze do słupa mam mówić..

  7. ulala.v pisze:

    Matko, czy ja juz ci wyznawałam miłość?
    nie?

    to wyznaję niniejszym 😀
    czuj się umiłowana 😀

  8. Matka Sanepid pisze:

    Szkoda, żeś nie facet 😉

  9. ulala.v pisze:

    ja czasem też załuję 😉

Skomentuj ola Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *