Córka Druga lubi sukienki. No głównie śmigałaby w kieckach i to najchętniej w tych eleganckich, przeznaczonych na szczególne okazje. Prawie codziennie wybierając sukienkę wskazywała czerwoną, falbaniastą, z atłasową, czarną górą. Skutecznie odmawiałam. Przyjechał Ojciec Biologiczny na okres świąt, ale zaznajomiony z zasadami ubierania „na co dzień” i „od wielkiego dzwonu” na sukienkę z czarnym atłasem się nie zgadzał. Wreszcie CD natknęła się na kogoś, kogo dało się zrobić w balona. Otóż wczoraj, gdy ja leżałam w łóżku z olbrzymim bólem głowy, ta biegała po mieszkaniu z gołym tyłkiem, aż złapała w korytarzu dziadka.
– Dziadek, a dasz mi sukienkę?
– No dam. Którą chcesz?
– Tę czerwoną….
I dziadek dał.
Poza tym CD usilnie próbuje mi udowodnić, że ma orzeczoną przynajmniej 2 grupę inwalidzką. Nie potrafi nic: nie znajdzie sobie skarpet, nie założy gaci, spodnie i buty, to w ogóle dla niej jak wejście na Everest.
– Buty wkładaj!
– Nie umiem…. – powiedziała CD przez łzy.
– Umiesz. Jak założysz, to kupię ci lizaka – jak wiadomo szantaż jest orężem w rękach każdego rodzica.
Córka Druga natychmiast wciągnęła traperki, nawet prawy był na prawej nodze, a lewy na lewej, zapięła kurtkę, założyła czapkę i wyszła z domu. Przeszłam z córkami całe Pepco, Rossmanna, Tesco, zapłaciłam za zakupy i gdy odchodziłam od kasy CD spokojnie i bez pretensji powiedziała:
– A o lizaku to zapomniałaś….
8 thoughts on “Ona sobie poradzi”