Pierniczki niczego mnie nie nauczyły?

Pamiętacie, jak piekłam pierniczki z córkami? Cała akcja, która miała być świetną, rodzinną, świąteczną zabawą skończyła się awanturą, płaczem, bajzlem, córki poszły oglądać bajkę, dziadek był niewyspany, a ja wałkowałam i wycinałam jak głupia te cholerne pierniczki. No niczego mnie to nie nauczyło. Bo chociaż wypiekanie ciastek  nie jest taką tradycją w Wielkanoc, jak w Boże Narodzenie, to przecież jest… malowanie jajek.

Naoglądałam się ja durna zdjęć z tych wszystkich portali traktujących o tym, jak to rodzice mogą twórczo czas spędzać z dziećmi robiąc piękne jajka. Malowane na różne sposoby. Oklejane taśmą klejącą, owijane wstążeczką, zagumkowane recepturką. I że to niby takie hyc hyc i każda „mama z córkom” może radośnie wśród bazi w wazonach wykonać takie cuda. Rano babcię zaangażowałam więc w poszukiwanie firanki. Co by ciasno jajo owinąć, wrzucić w farbki i wyjąć piękne, w różne wzorki. Już jak wrzuciłam z Córką Pierwszą jajo i przeczytałam na opakowaniu farbek „moczyć przez kilka minut” zwątpiłam.

– Przecież firanka zamoknie i kolor i tak przejdzie.

Przeszedł. Jajo wyszło zielone w jakieś nieestetyczne jaśniejsze kropki. Porzuciłam więc pomysł topienia jaj w ubranku z firanki i przeszłam do szukania gumek recepturek. Ot tak, żeby chociaż jakiś wzór był. Tyle przekleństw to się córki ostatnio nasłuchały, gdy OB za mało alimentów wysłał. Założenie gumki na jajo… no nie jest to łatwe. Bo jajo jest owalne, a gumka woli kanty. Ostatecznie na siedem jaj udało mi się owinąć dwa, ale efekt wciąż nie był zadowalający. Ostatecznie zaczęłam wrzucać jajka bez niczego. Wyjęłam czerwone. Całe czerwone. Bez szlaczków, wzorków, estetycznych mazgajów. Na to Córka Pierwsza wrzasnęła:

– Piękne czerwone jajko!!! Uwielbiam czerwony kolor!!!

W przyszłym roku kupuję folię termokurczliwą…

17 odpowiedzi na “Pierniczki niczego mnie nie nauczyły?”

  1. Limonka pisze:

    Nie ma lekko…

  2. Klaudia pisze:

    folia do cholery doprowadzić też może, bo się nie chce przykleić 😀
    a barwienia jajek nigdy nie lubiłam 😛

  3. Aniula pisze:

    Dzieki MS, teraz juz nie mam wyrzutow sumienia,ze dalam sobie z tym spokoj:).
    Ja corce zrobiłam lornetke z rolek po papierze i tez sie ucieszyła :D,a malowanie jajek sobie jednak odpusciłam,tez mnie kusiły te wszystkie”proste” sposoby.

  4. Maggusia pisze:

    Folia też jest fajna :)) Moje w tym roku właśnie w takową przystrojone :)))

  5. kropka306 pisze:

    Ja po pieczeniu bożonarodzeniowych ciasteczek z Córą, która ciasto surowe potraktowała jak każde inne ciasto (podjadała), a do tego też trochę się pokłóciłyśmy, jajka postanowiłam upiększyć folią termokurczliwą 🙂 Wyszły piękne i bez awantur 😛

  6. Sam pisze:

    my w tym roku malowaliśmy z córką i tatusiem … wszystko było fajnie pięknie aż córka już lekko znudzona rzuciła pędzlem i poszła oglądać bajki ze słowami ,,nudzi mi się ” :-p

  7. Ewa pisze:

    U nas też jajeczka ubrane w folię ze wzorkami ludowymi 🙂

  8. Jedno jajko owinęłam taśmą, miałam wizję, wizja nie przeszła gdyż taśma po kilku minutach w wodzie z farbką zaczęła odstawać przy brzegach i wpuszczać wodę, drugie owinęłam recepturką, recepturka spadła po kilku minutach w wodzie, trzecie owinęłam sznurkiem, sznurek przemókł i tak o to z przekleństwami pod nosem jajka są kolorowe, bez wzorków..

  9. igdo pisze:

    A mnie rano olśniło, ze barwników do jajek nie kupiłam i dawaj obierać cebulę (na szczęsie była w domu) i moczyć co by kolor puściła. I tak do święconki cztery małe ajeczka z cebuli a na stół d ozdoby jedno po gotowaniu w recepturkach i trzu ugotowane i z założoną folijką 🙂

  10. wełniana kraina pisze:

    hm.. ja poszłam po najprostszej linii oporu: ugotowałam jaja,dałam paczkę mazaków i jaja mam takich jak nikt;) 2 dostały imiona i zakaz zjedzenia przyjaciela jutro.:/

  11. Effa pisze:

    Ja tam olałam pisankowanie. Zwykłe jajki też są ok. Klasyka! 😉

    Za to pamiętam jak za szczenięcych czasów postanowiliśmy z braćmi flamastrami pomalować jajki. Piękne wyszły. Tylko że podczas wielkanocnego śniadania okazało się że barwnik z flamastrów przebija przez skorupkę i białka były takie już tylko z nazwy 😉

  12. Tores- pisze:

    Ja moim dałam pisaki i kazałam namalować kropki i co im tam przyjdzie do głowy. Każda pomalowała po dwa, potem dumnie zapakowały do koszyczków i poświęciły, jest git.

  13. gosia pisze:

    i powiem Tobie , Matko, że folia to jest bestseller 🙂

  14. Iza pisze:

    Patent na szlaczki: malowanie ich woskiem. Nabijamy szpilke na ołówek i malujemy główka od tej szpilki.
    Żmudne ale efekt fajny
    Potem do barwnika a następnie skrobiemy wosk aby jajko było gładkie

  15. Mi pisze:

    Zamiast wosku polecam użyć kredek świecowych. Rysujemy na jaju co tylko dusza zapragnie, wrzucamy do barwnika i wyjmujemy gotowe. 🙂 Najłatwiejszy sposób na „wzorowe jaja”. ;P

  16. magik1501 pisze:

    Tradycja u nas taka że jajka maluje się lakierami (moimi) do paznokci. I wicie co? Działa 🙂
    Awantura była jak tata zabrał lakier ten co chciała Młoda, ale raz dwa (wrzask mój, nerwy mi puściły??), sprowadzona do pionu, pomalowała pięęknie jajka.
    Ważne: ograniczyć ilość jajek ze względu na lakier do paznokci – może się przydać matce wrzeszczącej. 🙂
    Wesołych Świąt!

  17. matkasynom pisze:

    A ja henną próbowałam, ale nic z tego:(

Skomentuj Iza Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *