Samozaspokojenie

O córkach nic nie napiszę, bo to co o nich dzisiaj myślę nie nadaje się do publikacji.

Prezent sobie miałam kupić. Kasę od pradziadka dostałam, coś tam mi miało jeszcze zostać, bo zarobiłam. No to se kupiłam. Nawet z domu nie musiałam do centrum handlowego jechać. Ba, za dostawę nie płaciłam. W cenie była. I opakowanie takoż. Se kupiłam: tarcze i klocki hamulcowe. A, i zafundowałam sobie czyszczonko przepustnicy oraz motorka czegoś tam. I nie, nie ma to żadnego związku z seksem. O samochodzie piszę. Odczuwam teraz niebywałą przyjemność, gdy silnik równo pracuje, nie gaśnie mi na skrzyżowaniu, a klocki nie zdzierają tarcz oraz nie zapala mi się kontrolka wskazująca niski poziom płynu hamulcowego. I cała ta radość za skromne 340 zł. A jakbym sobie za to sukienkę, buty, stanik i gacie kupiła, no to przecież by nie było takiej radości. Zwłaszcza, że częściej jednak jeżdżę autem, niż latam na samych gaciach po mieście.

Zawsze byłam praktyczna.

Także ten….  życzcie mi wesołych świąt, sprawnego hamowania, równych obrotów i do siego roku. Oby obfitował w tanie części do Clio.

35 odpowiedzi na “Samozaspokojenie”

  1. Renia pisze:

    No fajne te prezenty! 😀 Ja niby stanik i gacie nowe mam, ale auta brak 😉

  2. Mnie smuci taki prezent 🙂

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *