To co z tymi wakacjami?

Wiem, wiem, że to jeszcze ponad pół roku. Wiem, że ledwo wpłaciłam zaliczkę. Wiem, że wiele może się wydarzyć. Jednak planowanie to coś co lubię i coś, z czego żadna terapia nie jest w stanie mnie uleczyć. Poza tym dochodzi kwestia urlopu OB, który ma się zająć dziećmi, urlopu Babci i Dziadka i ogólnie moje wakacje trzeba konsultować z połową wszechświata.

Poza tym potrzebuję celu. Muszę na coś czekać.

I muszę mieć nadzieję, że skarbówka dośle mi na czas zwrot podatku…

A, i umęczyć się na urlopie lubię. I w tym roku, w czerwcu 2017 jadę na wakacje do…

nie, nie do Belgii.

Do Rumunii.

Dziękuję za uwagę moje Wampirki. Widzimy się w autokarze….

decoration-1106219_640-crop

40 odpowiedzi na “To co z tymi wakacjami?”

  1. Joanna Domasz pisze:

    Aaaaaa jedziesz na ta super wycieczke w miejsca w ktorych zyly wampiry?????

  2. Ubiegłoroczny urlop w Rumunii – rewelacja! Jaka trasa i co w planach?

  3. Rumunia jest piękna! Bran i trasa transfogarska i Braszów i Sighisoara i wszystkie inne 🙂 i Kurtosze pieszone na ogniu!

  4. Byłam i polecam ❤️

  5. Ale po co do Rumuni. Wez im tego nie rob. Mieli komunim i jak teraz wyglądają.po co im kolejne plagi egipskie. I wez ich uprzedz .niech sie do tego przygotuja może.?

  6. tez lubie tak planowac, i zaliczkowac i czekać.. o Rumunii tez kiedyś myslałam ale na razie bardziej turystyczno- nowoczesne miejsca mam na mysli

  7. Wymarzona i wyczekana ta Rumunia?.Kołek drewniany wystrugaj i zabierz ze sobą?

  8. To my lepiej ? wczasy booknięte i zapłacone już we wrześniu 2016 na lipiec 2017 ?bez opcji zwrotu bo „mój Stary” lubi element ryzyka ???

  9. To piękny kierunek – i wyjątkowe miejsca jak Brasov czy Sighisoara. Może i my w tym roku, ale autem i z dziećmi 🙂 będzie wesoło

  10. Aga Lawka pisze:

    Rumunia jest przepiękna, ludzie mili, żadnych wampirów nie spotkaliśmy ale niedźwiedzia i owszem?

  11. Te zamczyska tak mi zalatują arystokratką troche

  12. Matka,tam Cię jeszcze nie było. Na długo?

  13. Ewa Sky pisze:

    Rumunia czad. Sryliard lat temu jechałam autokarem, sama (!!!!) na wakacje do Grecji min przez Rumunię. Dodam, że za szumnym określeniem „autokar” krył się stary, zdezelowany Ikarus, w którym nie rozkładały się siedzenia, miał dwa szyberdachy oraz kilka małych, otwieranych okienek-ruszaliśmy z mojego Wro, gdy na dworze było 38 stopni, także tego.

    Rumunia piękna. Pierwszy raz i pewnie ostatni, widziałam autentyczne tabory cygańskie, z wozami mieszkalnymi, do których zaprzężone były konie i woły. Domy ręcznie zdobione milionem kolorów i wzorów. Orqz jechaliśmy drogą międzynarodową, na którą przed nami wytoczył się wóz zaprzężony w wyżej wspomniane woły, a że droga była szerokości półtora autokaru, nie mogliśmy go wyprzedzić więc tak się radośnie turlikaliśmy dziesięć na godzinę. Ale w końcu nikomu się nie spieszyło, bo wakacje, więc podziwialiśmy widoki w zachwycie. Muszę dodawać, że droga była brukowana?

    Wspomnienie z przejazdu przez Rumunię: kraj w dużej mierze składał się z pól kukurydzy oraz nirwykończonych miast w remoncie (domy-bloki bez okien, pozasłaniane dywanami, nieotynkowane). Z kukurydzy na naszych postojach sikowych wychodziły bandy małolatów z flintami i pytaniem, czy mamy coś, czym chcielibyśmy się z nimi podzielić. To były czasy, Panie. 93′

  14. […] jak powiedziałam, że jadę do Rumunii, to ona powiedziała, że jedzie ze mną. Ja jej na to, że ma się zastanowić, bo ksywka […]

Skomentuj Matka Sanepid Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *