Kto mnie bliżej nie zna, ten by się pewnie nie domyślił, że jestem światowej klasy neurotyczką, osobą z daleko posuniętą planistywiozą i niesplamioną radosnym myśleniem przedstawicielką pesymizmu totalnego.
Dlatego też staram się otaczać ludźmi, którzy nie widzą przeszkód, nigdy się nie poddają, cieszą się życiem i nie tracą szans podsuwanych przez los. Jedną z takich osób jest ON. Nie będę się już rozpisywać, bo nic nas nie łączy, poza tym, że znamy się od dekady i on mnie zawsze doprowadza do płaczu.
W każdym razie rozmawiałam z nim w sobotę i podzieliłam się swoimi wątpliwościami co do sensu udziału w maratonie rowerowym z dziećmi.
- Chcę jechać z nimi do Gdyni, chociaż kawałek trasy zrobić, ale się boję, że coś się stanie, że nie damy rady, że …
- Że co niby?
- No że nie dojedziemy razem do tej Gdyni.
- A co się może stać?
- Na przykład to, że tata musi wsadzić na bagażnik rowerowy trzy rowery i dowieźć nas na miejsce zbiórki, a ten bagażnik jest nowy, jeszcze nie jest sprawdzony i taki, że w sumie całość wisi na 6 paskach, a te paski są takie cienkie…
- Pasy w samochodzie też nie są grube. A alpiniści mają takie cienkie liny i dwóch chłopa na nich wisi, a żyłka jest taka cieniutka i…
- Dobra, zrozumiałam.
- I jak nie będziecie próbowali wjechać z tymi rowerami na podziemny parking, gdzie może całość wylecieć razem z klapą od bagażnika, to dacie radę.
- No może damy… ale tam będą tysiące osób i ja dziewczyny zgubię albo się wszyscy wywrócimy.
- To dziewczyny trzeba uczulić, że pilnują siebie nawzajem. A co do wypadków, to szybkości zawrotnej nie osiągniecie, więc nawet jak się przewrócicie, to prawdopodobnie wszystko skończy się kilkoma plastrami.
- A jak w Gdyni nie wsiądę z tymi rowerami do pociągu?
- Dlaczego masz nie wsiąść?
- Bo trzeba je na peron donieść, bo wsiąść z dziewczynami, bo rowery wstawić?
- Po pierwsze w Gdyni nie ma schodów, na peron się wjeżdża podjazdem, po drugie, na peronie zawsze jest jakiś facet, który ma ręce wolne i musiałby być skończonym chamem, żeby nie pomóc matce z dwójką dzieci i trzema rowerami.
- A jak potem CD odmówi jazdy do domu, bo to jeszcze dodatkowe ponad 7 km?
- A jak zrobicie sobie przerwę godzinną, pójdziecie na pizzę i na lody i ona odpocznie, to te 7 km przy 30 poprzednich zrobi jej różnicę?
- No dobra, to ja z nimi pojadę w tym maratonie.
I wiecie co? Nic się nie sprawdziło z moich obaw:
- bagażnik się nie urwał,
- żadna się nie zgubiła nawet na chwilę,
- obyło się bez plastrów i złamań,
- CD dojechała do Gdyni, pomoczyła stopy w zatoce,
- w Gdyni rowery pomógł nam wpakować do pociągu jakiś młodzieniec – sam zaproponował, że pomoże,
- pociąg był prawie pusty, więc stałam z tymi rowerami swobodnie,
- przed wysiadką poprosiłam o pomoc największego mięśniaka w przedziale, takiego, którego po zmroku bałabym się zaczepić, ale ten mięśniak złapał dwa rowery jednocześnie i wystawił nam je na peron,
- na mieście zjadłyśmy pizzę, Córka Druga dostała powera i wróciła do domu na rowerze, zaliczając tym samym 38 kilometrów.
Jedyne czego nie przewidziałam…
- O, słońca dzisiaj nie ma, to przynajmniej się nie zjaramy…
I słońce wyszło. I od wczoraj nie podnoszę ramion….
Polecam Ci książkę ” Eleanor Oliphant ma się całkiem dobrze” ostatnio wchłonęłam, główna bohaterka strasznie mi się z Toba kojarzyła, oczywiście tylko do pewnego stopnia, bo ona jest naprawdę nieźle pokrecona?.
w Legimi jest?
Offkors☺
Iwona Borek cudnie!
Enjoy?
Na półce. Powsinoga mi ostatnio przyniosła jakąś motywacyjną. Czytam, ale średnio do mnie przemawia 😉
Ale fajny post. Taki afirmacyjny wręcz. Najgorsze jest to, że ja umiem innych zmotywować, ale jeśli chodzi o mnie, to też same problemy widzę.
czekaj, sprawdzę co znaczy wyraz „afirmacyjny”
ja muszę sprawdzić „planistywiozę”
Hanna Soltysiak „planistywiozą” zawsze zasłaniała się moja przyjaciółka. Przyjęła się w rodzinie i wśród znajomych.
Jesssu, jakbym o sobie czytała…
niestety, mi się to pogłębia 🙁
mnie też i nie mam pomysłu, jak z tym skończyć…
Małga Olszewska no ja chodzę na terapię i piję cydr
Mnie z terapii wyrzucili. A cydr faktycznie pomaga 😉
Myslę, że jeśli chodzi o dzieci to wszystkie uprawiamy nerwicę i czarnowidztwo Małga 🙂
Ale ja nie tylko w sprawie dzieckula tak mam, tylko życia w ogóle 😀
Aaa to zapraszam na terapię cydrem do mnie, w towarzystwie są lepsze efekty 😉
u mnie to się chyba wiąże z brakiem wsparcia partnera. Jednak przydałby się taki zdroworozsądkowy…
Generalnie w ogóle przydałby się Partner, taki przez duże „P”…
Małga Olszewska a weź.. Będzie kłamał, zdradzał, długi robił, skarpety rzucał, oczekiwał obiadu, deseru, drugiego dania… aż strach.
Dobra, przekonałaś mnie! P.s. Skarpety mnie w ogóle nie ruszają.
Małga Olszewska mnie ruszają. Może dlatego, że moje dziewczyny swoje też rzucają byle gdzie. Ale w przypadku facetów dochodzi jeszcze podniesiona deska od kibla.
A nie, to ja nie chcę zapeszać, ale znalazłam takiego onego, co deskę opuszcza. Skarpet na razie też nie rzuca. Obiadu się nie domaga. Ale zobaczymy, jak długo… 😉
Małga Olszewska to może Ty masz po prostu kochanka? http://img.zszywka.pl/0/0301/4927.jpg
To możliwe! Ale dopytam go dzisiaj, kim on właściwie jest…
Małga Olszewska może go oznacz w tej dyskusji żeby wiedział czego ma się dziś spodziewać 😉
Justyna Motkowicz Ciii, ja cały czas liczę, że on jednak do tej dyskusji nie dotrze 😉
Ale czemu nie? Chyba każdy lubi jak się go chwali za opuszczanie deski ?
Justyna Motkowicz Ale wiesz, klauzula „nic o nas bez nas” obowiązuje 😉 poza tym takich egzemplarzy jak on, to niewiele zostało, to lepiej go nie ujawniać. Jeszcze mi go ktoś zabierze…
Małga Olszewska jakby dał się zabrać, to znaczy że świnia 😛
Matka Sanepid czyli norma… Nie dziwi już nic. Lepiej dmuchać na zimne.
cóż, w końcu jestem rozwódką, to się znam 😉
No ba! Ja od rozwodu zbieram materiał na książkę. Już ze trzy tomy by się uzbierały 😉
Małga Olszewska wydaj, kupię pierwsza!
Dojrzewam… 😉
Ale jak kupię 3 tomy od ręki to liczę na jakąś zniżkę.
Zniżka będzie tylko dla rozwódek ;P
O ty. Wiesz, że najpierw musiałabym się hajtnąć. Nie za wiele wymagasz?
Justyna Motkowicz Ja dałam radę, Matka Sanepid dała radę, to Ty nie dasz?
Challenge accepted. Tylko daj mi czas ?
Paweł mnie zabije 😀
Tak, zaraz po tym, jak zakopie mnie gdzieś głęboko w lesie.
Małga Olszewska Paweł ma na imię… Oj, źle wróży…
Trzeba mi to było powiedzieć 16 lat temu Matko S.!
Justyna Motkowicz patrz na mnie – nigdy nie jest za późno. A ja mam doświadczenie bogate, bo tych Pawłów to u mnie było sporo. Ten wariat co ma moje wkłady do lodówki między innymi też 😉
A te wkłady to po co? Zimne piwko mu wiozłaś? ;))
Justyna Motkowicz lody mu robiłam 😛
Taki to pożyje.
Polecam Ci z całego serca „Biegnacą z wilkami”.
a lobotomia nie będzie dobra?
Nie. Ch*jowa bylaby 😉
PS. Nie ma w Legimi
Allegro. Jest na allegro.
w Arosie też
spytam w bibliotece
Działaj 🙂
Czekam na Twoje refleksje i uwagi. Moze bardzien na priv 🙂
Agnieszka Konieczna ale nie poganiaj mnie. Ja jeszcze Heliosa czytam
Absolutnie nigdy nikogo nie poganiam, jesli sprawa dotyczy czytania 🙂
Taki ON to skarb 🙂
wiem. Bardzo go cenię.
„Kto mnie bliżej nie zna, ten by się pewnie nie domyślił, że jestem światowej klasy neurotyczką, osobą z daleko posuniętą planistywiozą i niesplamioną radosnym myśleniem przedstawicielką pesymizmu totalnego.
Dlatego też staram się otaczać ludźmi, którzy nie widzą przeszkód, nigdy się nie poddają, cieszą się życiem i nie tracą szans podsuwanych przez los. Jedną z takich osób jest ON.”- to, to o mnie!!!!
A ten On to moj mąż ???
szczęściara. Masz za friko 😉
???
Ale ten ON doprowadza Cię do łez ze szczęścia czy jak? Z opisu bardzo fajny gość, rozwija Ci dywanik jak idziesz;)
Najpierw zawsze do łez. Czasami wychodzę nawet z migreną, kiedyś po takim spotkaniu rzygałam całą noc. Ale taki proces. Z czasem coraz łagodniej to znoszę 😉
Jezus, czyli jednak nie czytałam ze zrozumieniem. A wyglądało, że przyzwoity. Albo Ty masz skomplikowane wymagania 😉
Hanna Soltysiak nie nie, bardzo przyzwoity, Złego słowa o nim nie powiem i bierze tylko 100 zł za godzinę 😉