Bo przepis to nie wszystko

Jeszcze czytać umieć trzeba. Chociaż tłumaczą mnie problemy ze wzrokiem, które się pojawiły parę tygodni temu, to jednak czytać jeszcze potrafię i wypadałoby zapoznać się z przepisem, zanim zacznie się coś piec. Przed kilkoma dniami wybrałam ciasta, które przygotuję na Wigilię… przepraszam, na Wielkanoc, złożyłam zamówienie w mleczarni na jaja, masło, twaróg, mleko i inne krowie dary. Dzisiaj przystąpiłam do przygotowywania. Wzięłam kartkę i czytam: tyle i tyle mleka, tyle i tyle jajek, cukru, mąki. No to dawaj to do miski. Wszystko po kolei. Już się zabierałam za miksowanie, gdy zerknęłam nieco niżej na kartkę:

– Masło zmiksuj na puszystą masę, powoli dodawaj resztę składników, delikatnie wymieszaj.

Ożeszfak. A ja wszystko w misce mam. Żadnej puszystej masy z masła nie zrobię, bo masło zasypane jest cukrem, mąką, proszkiem do pieczenia. Dups. Mikser wymieszał, rozdzieliłam na papilotki, upiekłam. Wyszły piękne puszyste babeczki. W takim razie niesiona radością, wzięłam się za sernik. Spód kruchy to pestka. Zagniotłam, podpiekłam, przygotowałam składniki na masę. Wcześniej nawet w temperaturze pokojowej je trzymałam, tak jak w przepisie. Trzy razy sprawdziłam też:

– Włożyć wszystkie składniki do miski.

No to dawaj: twaróg, jaja, budyń, cukier, ekstrakt waniliowy. Mikser wymieszał, ja zadowolona. Rzuciłam okiem jeszcze raz na przepis:

– Jeśli masa będzie za rzadka, to dobrze, tak ma być.

Hmmm moja była gęsta. Ale w sumie chyba nieźle… Wylałam serową masę na podpieczony spód, wrzuciłam blaszkę do piekarnika, nastawiłam pieczenie, zaczęłam zbierać kartki z przepisami, a tam jak byk stoi między twarogiem a jajami:

– Dwie szklanki mleka.

Ożeszfak. Dlatego masa miała być rzadka…  A w sumie.. nie przepadam za lekkimi sernikami…

13 odpowiedzi na “Bo przepis to nie wszystko”

  1. Klaudia pisze:

    hahaha no głupie krowie mleko się skryło 😀

  2. Angelika pisze:

    Najważniejsze, że wyszło smacznie… 🙂

    Wesołych Świąt 🙂

  3. Dominika pisze:

    Sernik z rosą, jak mniemam po proporcjach składników 🙂

  4. April pisze:

    skąd ja to znam już kilka razy uratowały mnie przed wpadką osoby postronne które nota bene przeszkadzają swą obecnością w ciasnej kuchni jednak są plusy ciasnoty i wtykania nosa w nie swoje… przepisy;p

    Ja dziś ze swoją latoroślą keksa robiłam wszędzie biało od mąki ale wsumie efekt zadowalający przy drugim cieście odwróciłam jej uwagę budyniem;p

    Co do sernika za każdym razem wychodzi mi coś nie tak a że moja ciotka robi pyszny to po co ja mam się ośmieszać;p

  5. asze pisze:

    Wesołych Świąt Matko:)

  6. Ania pisze:

    Jakbym o sobie czytała 😉 Dokładnie tak samo mam czasami 🙂

  7. Jaja… i inne krowie dary 🙂

  8. ola pisze:

    oj tam, przepisy! ja się trzymałam jednego idealnie, krok po kroku i wyskoczył taki zakalec, że nawet szanowny tatuś nie chciał ruszyć kijem… a zawsze wsysa wszystko…

  9. Effa pisze:

    Ha! Mojej mamie nigdy przenigdy żadna babka nie chciała wyjść ładnie. Zawsze zakalec i zakalec. Ale nam w sumie te zakalce smakowały 😀 Do tego stopnia, że brat któregoś razu poprosił: Mamoo, zrób zakalca! 😀
    Dobry zakalec nie jest zły ;]

  10. kasia pisze:

    hehe rozumiem Cie dokładnie :D:D:D znam to uczucie kiedy doczytujesz przepis i patrzysz na wstawione do piekarnika coś, ale juz za póżno zeby ratować :D:D:D potem pozostaje tylko nadzieja,ze coś z tego wyjdzie i udawanie głupka przed rodziną:P oj znam to uczucie doskonale…

Skomentuj Matka Sanepid Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *