Córka Pierwsza wróci „z buta”

Taki szalony pomysł przyszedł mi do głowy – po Córkę Pierwszą pójdę dzisiaj piechotą. Ot, po prostu. I ona piechotą ze mną wrócić będzie musiała. O matko z córkom – jestem szalona!

Zwłaszcza, że to 1,3 km. Sprawdziłam.

I doczekać się nie mogę czasów, gdy ona sama będzie wracała ze szkoły. Chodnik jest, droga prosta, czemu nie? Oczywiście, dzisiaj normy są wyśrubowane, dzisiaj to się dzieci i do klasy maturalnej pod drzwi szkoły podwozi, po drodze zahaczając o Maca i pakując im dychę na batona i colę. A ja pamiętam, jak śmigałam po zajęciach 3 km brzozową alejką, po drodze chodząc z kolegami na truskawkowe pachty. 8 lat wtedy miałam. I te powroty ze szkoły obfitowały w przygody, czasami trwały godzinami, wtedy był czas by pogadać, porzucać kamieniami i zobaczyć świat z czubka drzewa.

Biedne są dzisiejsze dzieci. Znają tylko smród samochodowych spalin i żyją między progiem auta, a drzwiami szkoły. Przy odległości 10 metrów dzielącej jedno od drugiego o przygody trudno.

Rośnij córko, będziesz CHODZIĆ do szkoły!

61 odpowiedzi na “Córka Pierwsza wróci „z buta””

  1. Anna Binder pisze:

    Ja chodzilam 5 km i na jablka do sasiadow 🙂

  2. Anna Fiszer pisze:

    o dzieci trzeba dbać i prowadzać nawet na uczelnię wyższą 😛

  3. Ciekawe ile dziś osób wie co to „pachta” ?

  4. Się mi aż łza w oku zakręciła… I jeszcze z kluczem na szyi…

  5. Dorota Nosal via Facebook pisze:

    to prawda najprawdziwsza jest ze dzieciaki maja przerabane teraz …moje chlopy chodza na piechote ale z matki obstawa to przygod za wiele mec tez nie beda , a kiedys to byly piekne czasy 🙂

  6. Ja z koleżanką jeździłam autobusem do Gdyni na kółko plastyczne, To jakieś 20 km. I raz wsiadłyśmy do niewłaściwego autobusu i zamiast do centrum pojechałyśmy do Chyloni. I wpadłyśmy (ja miałam 9, ona 8 lat) do moich dziadków, do jej dziadka, wróciłyśmy same do domu i nawet rodzicom nie powiedziałyśmy 😉

    • Marta pisze:

      Hm… ja, prawie 30-letnia krowa dziś wracając z pracy też pomyliłam autobusy i nie wiem, gdzie byłam, bo nigdy nie tam nie byłam. I zrelacjonowałam przygodę mamie, a mama na to: no tak, nic dziwnego, skoro Ty ze szkoły 100 metrów (blisko mieszkałam) potrafiłaś iść dwie godziny! 🙂

  7. MM pisze:

    A ja miałam szkołę pod nosem, ulicę dalej, dlatego ze szkoły wracałam bardzo „na około” 😀

  8. e moja dwulatka juz dawno 1,1 km wraca na pieszo z przedszkola..

  9. MM pisze:

    Przypomniało mi się, że było w naszej szkole takie rodzeństwo, po które matka przychodziła i przyprowadzała, i był to przeokropny wstyd (tak wszyscy wtedy uważali). Raz nie przyszła na czas, więc dziewczynka stała i ryczała przy wyjściu jakąś dobrą godzinę. Rozpacz kompletna. Do dziś pamiętam ten widok.

  10. Katarzyna Kuźnik via Facebook pisze:

    niestety dzisiaj za przysłowiowy klucz na szyi u 8 latka moze przyjsc do Ciebie opieka społeczna 🙂 Do tego dochodzi kodeks o ruchu drogowym (samodzielne poruszanie dozwolone pozwyżej ukończonych 7 lat) oraz cudowny paragraf z KK Art. 210. § 1. Kto wbrew obowiązkowi troszczenia się o małoletniego poniżej lat 15 albo o osobę nieporadną ze względu na jej stan psychiczny lub fizyczny osobę tę porzuca,podlega karze pozbawienia wolności do lat 3. Jako dziecko wczesnych lat 80. nie rozumiem tego faszyzmu.

  11. Wlasnie wczoraj z mama rozmawialam ze w PL 7letnie dzieci trzeba zaprowadzac i odbierac ze szkoly. I po ulicy same chodzic nie moze bo kara do 5tys. I stwierdzilam ze te dzisiejsze dzieci to biedne..ja sama do szkoly chodzilam i wracalam..bez obstawy. U nas w IS 7latki moga juz same ze szkoly wracac.
    Na dwor tez sama chodzilam..pozniej z siostra..i problemu nie bylo..zawsze ktos z sasiadow byl na laweczce..na balkonie czy wygladal przez okno. Kazdy kazdego znal..bez tel w 3min sie wiedzialo ze mama chodzi i szuka albo wola do domu. Ubrania brudne..to nic. A teraz…ehhh..

  12. Magda Grabowiecka via Facebook pisze:

    Mój chodzi, w sporadycznych przypadkach jest zawozony

  13. Renata Syta pisze:

    Ja mam, tzn moje dzieci maja do jednej szkoły (młodszego) 10 km do drugiej (starszego) 5 więc na razie auto odpada. Ale nie moge sie doczekac czasów, gdy z przystanku autobusowego 2 km na piechote do domu dojdą 🙂 Ja tez kiedys (miałam 7 lat) nie trafiłam do domu. Przechodziłam obok, ale Tato pomalował schody, stwierdziłam, ze to nie mój doim i poszłam dalej 😉 i żyję 🙂

  14. Jestem juz na miejscu ale zastanawiam się czy włączyłam gaz pod garnkiem z zupą

  15. Anna Antonia pisze:

    My z naszym 3latkiem chodzimy na 3-5km spacery i to dla nas norma, nie widzę w tym sensacji. Rodzice robią z dzieci rozleniwione kluski, bo sami nie mają czasu się przejść, tylko wożą swoje też coraz większe z tyłu kluski.

  16. symplegada pisze:

    Codziennie chodziłam ze Starszą mniej więcej podobny dystans (przedszkole w mieście, ale poza rejonem) i wspominam to jako jeden z najlepszych okresów w życiu. 25 minut rozmów z 4-5-latką, taki czas tylko dla nas. W aucie się tego nie osiągnie, zwłaszcza w ruchu miejskim. Zdaję sobie jednak sprawę, że taki poranny (czy powrotny) spacer to przywilej dla nielicznych, więc doceń to, Matko 🙂

  17. Magda pisze:

    Ja to zawsze właśnie żałowałam tych powrotów ze szkoły z kolegami…bo do podstawówki miałam 50 metrów (dokładnie tyle mam teraz do pracy…w tejże podstawówce :p ) więc droga była za krótka… Reszta dzieci miała dalej i wracali sobie razem a ja po minucie w domu byłam 🙁 No ale bitwy na śnieżki na szczęście mnie nie omijały 😉
    Ale jak byłam w IV klasie, to zaczęłam sama jeździć „do miasta” na angielski i zajęcia wokalne – autobusem i tramwajem! To było coś…!

  18. Marta Graczyk pisze:

    Ja też chodziłam do domu 2 km. na nogach już w 1 klasie i to poboczem drogi krajowej 1 km a drugi taka polną, wracała nas cała gromadka i nikomu przez 8 lat NIC się nie stało deszcz, zima , upał a my zadowoleni też długo wracaliśmy najlepiej było zimą kiedy to zaspy były do pasa a my szaleliśmy. Też mam takie zdanie jak Ty ,że biedne te nasze dzieci w tych czasach i to pod wieloma względami my mieliśmy jakieś spokojniejsze dzieciństwo choć nie było bezstresowego wychowania;)

  19. Daga pisze:

    Ok, ja też wracałam sama po szkole do domu – przez miasto, ok 2 km. Od drugiej klasy. Ale argument powtarzany w kółko przez wielu rodziców – nie było tyle samochodów, tylu idiotów jeżdżących po drogach. Tego jestem pewna.

  20. Nikt mnie nigdy nie wozil (mam 22 lata xD) bo kurde sie auta nie dorobilismy 🙂 laze wszedzie gdzie blizej na nogach I juuuu 🙂

  21. Ja codziennie z dzieciakami (3 i 6) chodzę przez park do przedszkola 2,5km. A wracając, zwykle jeszcze okrezna drogą i dają radę 😉

  22. wełniana kraina pisze:

    wszyscy jesteśmy z pokolenia „z kluczem na szyi” tylko niech każdy z was pomyśli ile było wtedy samochodów,jakie natężenie ruchu.U mnie w miejscowości były wtedy 2 samochody na wszystkich ludzi, a na drodze gralismy w zbijaka albo skakały w gume..Teraz moja córka musi przechodzić przez pasy pod szkołą i codziennie się tego boję.A droga wciąż ta sama.Chodzi sama,ale wcale to bezpieczne nie jest.Poza tym kiedyś ludzie interesowali sie sobą,dziećmi.Jak coś się działo to zawsze jakiś dorosły pomógł.Teraz wszyscy odwracają głowę bo albo boją sie o swoje życie albo nie chcą świadkować w sądzie.Nikt o sobie nic nie wie,sąsiedzi są anonimowymi ludźmi.Czytam te komentarze i wszystko fajne,super,ale jakoś rozmijające sie z prawdziwym życiem.

Skomentuj MM Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *