Ex sąsiadka vel powsinoga

Zna wszystkie moje tajemnice. Jest głosem rozsądku. Pomogła przejść przez ciężkie chwile i dosładza też te dobre. Tylko ma jedną, straszną wadę.

Jest z niej powsinoga.

Wyznaje zasadę, że wolny dzień trzeba spędzić poza domem. Bo w domu to dzieciom odpiernicza, a matka może ocipieć. OKej, chce łazić z dziećmi – proszę bardzo, ale ona w to szaleństwo wciąga też mnie! I się nie zniechęca tym, że mi się nie chce, głowa mnie boli, za daleko, nie mam kasy, sram na to. Wiecznie wyciąga mnie i dziewczyny na wycieczki dalsze i bliższe. A to plaża, muzeum, las.

Dzisiaj wyciągnęła nas do Gdyni. Pociągiem. Szajbuska. Ale poszłyśmy na pizzę, a do pizzy zamówiłyśmy sobie po browarku. No nie da się ukryć, że wreszcie nie jesteśmy w ciąży, nie karmimy, nie mamy malutkich, nieporadnych dzieci i wreszcie stać nas na piwo w knajpie. Poza tym, wydając zasiłki na alkohol budujemy przyszłość tego kraju.

– To ile lat się znamy?
– 8 prawie.
– I pierwszy raz pijemy razem piwo?
– Noooo to na zdrowie, sąsiadko – powiedziała powsinoga.
– Ex – sąsiadko.
– Ex. Wiadomo, że z ex jest zawsze lepiej…

No wiadomo. I potem humor nam się tak poprawił, że wmówiłyśmy dzieciom, że wagonik na Kamienną Górę jest wciągany przez osiołka…

– A dlaczego zwalniamy? – spytała CP, gdy dojeżdżałyśmy już do szczytu.
– Bo się osiołek zmęczył…

I chyba nawet tego nie sprostowałyśmy.  Nic więc dziwnego, że córka ex sąsiadki, gdy do domu dostała zadanie, by opisać wspomnienia z wakacji, nagryzdała jedno, wiele znaczące zdanie:

„Najmilej wspominam dzień, kiedy musiałam się pożegnać z mamą na dwa tygodnie”.

Ta…

To skoro ją obmawiam już, to się zepsuła bardzo. Pamiętam czasy, że gdy przychodziłam do niej, to pytała:

– Może puddingu z jaglanki? Muffinkę z marchewki? Sama tarłam! Ekologiczną!

A do kawy podawała tylko brązowy cukier. Ostatnio wpadłam do niej. Do kawy trujący, biały, na stole stała butelka Sprite’a, a ona spytała:

– Chipsy pikantne czy solone?

Zwróciłam jej na to uwagę. Ba, wyśmiałam ją. Jak to ja. Przyznała więc, że gdy córka przyuważyła te chipsy w domu, spytała po co jej.

– A bo były koleżanki i musiałam je czymś poczęstować.
– Acha. Bo już myślałam, że chcesz być chora i gruba.

Biedne, skołowane dziecko.

„Najmilej wspominam dzień, kiedy musiałam się pożegnać z mamą na dwa tygodnie” – dooobre 😀

29 odpowiedzi na “Ex sąsiadka vel powsinoga”

  1. Matka Sanepid pisze:

    Idą dzieci na SKM i jęczą, że nie mają już siły.
    – Ty, ale wszystkie murki i schodki zaliczają
    – Do tego mają osobny zasobnik energii.

  2. Agnes Wa pisze:

    przyjaciółka przyjaciółką, blednie mocno przy wizerunku tego cuda osiołkowego 🙂 cmok dla niego

  3. a ja bardzo serdecznie pozdrawiam ową przyjaciółkę 😀

  4. Świetna sprawa mieć serdeczną przyjaciółkę 🙂

  5. Matka Sanepid pisze:

    Oj, to jest niegrzeczne. Marjanna jest niezastąpiona i z kolei lubi czasami w domu posiedzieć

  6. […] Ja ją jeszcze pamiętam z Kabareciku Olgi Lipińskiej, a potem ze szpitala w Leśnej Górze. Nic mi kobieta nie zrobiła, dopóki nie odczytała na 4 audiobookach Dzieci z Bullerbyn. A moje dzieci te audiobooki dostały od mojej eks sąsiadki. […]

  7. […] o zorganizowanie poprosiłam koleżankę A. Koleżanka ta ma litość, pomyślałam, że Powsinoga mnie za bardzo przeczołga. Ale że A. nie bardzo dysponowała czasem i jak się później okazało […]

  8. Nigdy nie mów nigdy?.Ale duecik z Was niezły ?

  9. Ewa Sky pisze:

    A czemu to się nie chce otworzyć tekscik…??

  10. Ewa Dyl pisze:

    Pamietam ze mnie cieszyło to samo co potomstwo Powsinogi

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *